2002-04-12
po całym tygodniu życia w społeczeństwie
=studiowania, załatwiania, bachorów nauczania,
=studiowania, załatwiania, bachorów nauczania,
uśmiechania się, nosem podpierania, na rzęsach chodzenia)
zaczyna brakować mi powietrza.
zaczyna brakować mi powietrza.
I choć cały czas jesteś blisko i w każdej chwili mogę chwycić Cię
za rękę, dopiero teraz czuję się bezpiecznie.
Robimy kolację (wreszcie jakieś pożywienie nie w formie tabletek).
Oczywiście znów kłócimy się o smaki.
Odpuszczam. Powoli wszystko ze mnie opada.
Nie jestem już silna, zwarta i gotowa. Jestem mała i mieszczę się w Twojej dłoni.
Cicho, ciepło, bezpiecznie i błogo. Zasypiam przy Tobie.
Jestem tak nieprzytomna, że prawie nie dochodzą do mnie bolesne dźwięki Panufnika,
którego namiętnie słuchasz przed snem.