czesław niemen 'płonąca stodoła’

2002-05-20

Gdy rozpoczęłam studia, zapragnęłam być piękna (cóż za dziwna korelacja, nieprawdaż?).

Dawno to było, heh.

Poszłam do fryzjera i w amoku jakimś dziwnym dałam się namówić na trwałą [ondulację!].

Do dziś cierpnie mi skóra jak o tym pomyślę. Śmierdziało, piekło, paliło,
zaś efektem namiętnego i zapamiętałego (bo fryzjerka z powołaniem była ) ondulowania
było coś na kształt bezkształtnej stodoły wypełnionej suchym sianem – na mojej głowie!

Co prawda, po kilku dniach doszłam do siebie, ba! nawet postanowiłam [cały czas będąc chyba w amoku]

iść na całość! Wymyśliłam, że dla niepoznaki ufarbuję sobie to siano.
Jak wykoncypowałam, tak uczyniłam.

Taką piosenkę kiedyś Czesław śpiewał, coś o płonącej stodole.

No, to moja stodoła spłonęła doszczętnie, znaczy się –
włosy moje przybrały bardzo głęboki odcień smoły wymieszanej z sadzą.
Generalnie – zgliszcza po stodole.

Długo kontemplowałam siebie w lustrze – wyglądałam jak 40-letnia raszpla z czarnym tapirem.

„No, jeszcze tylko solarium+dresik i jesteśmy w domu” – pomyślałam zrezygnowana.
Gapiłam się jak zahipnotyzowana w lustro przez dobre pół godziny.
Swój ówczesny stan psychiczny nazwałabym lekkim stuporem post-eksperymentalnym.

Przez trzy dni nie wychodziłam z domu, że niby grypa

(wiadomo, taki wczesny rzut grypy, na początku października).
Czwartego dnia pojechałam do fryzjera.

– Proszę mi to obciąć! – z obrzydzeniem wskazałam stodołę.

[ciach, ciach, ciach] Po kilku minutach zobaczyłam w lustrze

zawadiackiego chłopaczka z każdym kosmykiem w inną stronę.
„Hm, skoro mam mieć nauczkę za moją próżność to chyba lepiej radykalnie. 
Wcześniej poszłam na całość, więc i teraz wypadałoby…” – kombinowałam w głowie.
Skutkiem czego zakomenderowałam:
– Krócej poproszę!
Fryzjerka lekko przerażona:
– Ale krócej to już tylko maszynką przy skórze!
Przełknęłam ślinę.
– Poproszę!

Zamknęłam oczy.

Well, paradoksalnie kara za grzechy okazała się nagrodą.

Ogół stwierdził, że wyglądam – cytuję – cudnie.
W ciągu dwóch tygodni aż cztery dziewczyny z wydziału poszły w moje ślady
– ale na skróty! ominęły etap stodoły, spryciary!
A bez stodoły się nie liczy!!!
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x