zen

2002-08-23

jestem oazą spokoju.
pierdolonym, kurwa, zajebiście wyluzowanym kwiatem lotosu
na gładkiej tafli jeziora.

* * *

Mama: – To kiedy mamy kupić z Tatą szampana?
Ja: – Hę? [bo nie zajarzyłam] Mama: – No, magisterium twoje, kiedy będziemy opijać?
Ja: – Nie wiem, kiedyś, w przyszłości…
Mama:– Ale kiedy skończysz pisać?
Ja:– Nie wiem.
Mama:– A ile masz już napisane?
Ja:– Nie wiem.
Mama:– No, ale określ w procentach…, ile? 60%?

* * *

Ja: – uhm, to miło, że dzwonisz ni z tego ni z owego, żeby mi powiedzieć, że chcesz się ze mną spotkać,
ale na razie nie, bo zupełnie nie masz kiedy…
Znajoma: – no, wiesz, bo Michał…
Ja: – kto?
Znajoma: – no Michał, ale nie ten Michał, o którym Ci mówiłam, którego poznałam wtedy na Malcie w Poznaniu, tylko ten, który…
Ja: – uhm…, nie wiedziałam, że byłaś na festiwalu…?
Znajoma: – ups, więc to nie tobie opowiadałam o tamtym Michale! no, mniejsza o to, nie ważne.
W każdym razie… teraz jest inny Michał i on chce, żebyśmy mieszkali razem u mnie, na Ochocie…
Ja: – na Ochocie? przecież mieszkałaś na Żoliborzu..?
Znajoma: – aaa, ale to dawno było! Nie mogłam się dogadać z Aśką, więc się wyprowadziłam…
Ja: – a,…uhm…, a kto to jest Aśka? myślałam, że mieszkałaś z Adą…
Znajoma: – z Adą?! no wiesz?! nie rozmawiam z nią od trzech miesięcy, po tym jak złożyła papiery na specjalizację,
a nam nic nie powiedziała! nie pamiętasz?! uważasz, że to w porządku?! przecież tobie też nie powiedziała!
Ja: – uhm…, nie wiem, nie myslę o tym.
Znajoma: – no w każdym razie, z Michałem jest nam cudownie!

* * *

Znajomy: – (…) och, krakowska reżyseria to dosyć hermetyczne środowisko, z trudem się tam odnalazłem.
Jestem przyzwyczajony do swobodnej wymiany myśli, inspiracji, do współpracy, nie mam zamiaru respektować tamtejszego kultu jednostek,
muszę pracować na własne nazwisko…
Ja: – uhm.
Znajomy: – A co Ty taka smutna, małomówna? nie układa się wam, co? pewnie byś chciała rodzinę zakładać,
zegar biologiczny tyka, hahahaha! panienki z naszego roku już latają z obłędem w oczach i szukają faceta, żeby się rozmnożyć, hahaha!
Ja: – uhm.
Znajomy: – wracając do mnie; w zasadzie nasz wydział nic mi nie dał, cieszę się, że wreszcie się uwolniłem.
Chociaż wiesz, proponowali mi robienie doktoratu, wiesz u kogo…., no, odmówiłem oczywiście, wiesz, że cenię wolność…
Ja: – uhm.
Znajomy: – a tam, w Paryżu, mieliśmy warsztaty teatralne z tym Japończykiem od tańców rytualnych, mówię Ci, niesamowita sprawa…
Ja: – acha…, uhm.

* * *

jak wy mnie wszyscy kurwa denerwujecie.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x