koniec i bomba, a kto czytał ten trąba

2002-09-22

Jedna z najbardziej znanych point w literaturze polskiej o dość zabawnej proweniencji.

Czasami odnoszę – trochę śmieszne i bolesne zarazem – że nasz związek

można by porównać do takiej właśnie osobliwej relacji, która łączy ARTYSTĘ i jego Gosposię.

Wysublimowany duchowo twórca dnie i noce całe spędza na rozmyślaniach, zapiskach, badaniach

i eksperymentach słowno-myślowych. Otacza Go pełna kontemplacji cisza lub dźwięki
ułożone w kunsztowne interwały i konsonanse. Porusza się wolno, w zamyśleniu,
wodzi wkoło nieobecnym wzrokiem.

W drugiej części domu szaleje Gosposia. Ale że Artysta dziwny,

to i Gosposia taka trochę niecodzienna.
Zamiast sprzątać i polerować srebra, nastawia patefon i wywija piruety
albo swinguje na zakurzonej posadzce. Zamiast gotować, gapi się w okno –
marzy albo liczy wróble na dachu. Śpi do południa i nie lubi gimnastyki,
którą zaleca jej artysta dla zdrowia i pogody ducha.
Jego książek Gosposia nie rozumie [’nie rozumi, ale czytać umi’],
za to lubi stawać w kącie pracowni i patrzeć na pochylone nad biurkiem plecy Artysty.
Już dawno pogodziła się z tym, że nigdy nie będzie jego muzą.

Gosposia skrycie kocha Artystę, ale i tak dobrze wie, że on nie dla niej, więc się nie łudzi zbytnio.

Tym bardziej, że Pan Artysta kobiecością jako taką niezbyt jest zainteresowany,
jako że w otaczających go istotach ceni głównie duchowość i człowieczeństwo,
nie zważając na tak błahe differentia jak płeć czy uroda.

Artysta jest bardzo przywiązany do swej gosposi i nie zamieni jej na żadną inną.

Czyni ją czasem powiernicą swych twórczych dylematów czy egzystencjalnych rozterek.

Gosposia słucha, kiwa głową, lecz niewiele rozumie, bo język Artysty pełen jest wielopiętrowych metafor

i zawiłej symboliki. Wsłuchuje się raczej w brzmienie jego głosu,
zanurza w ciepłej bliskości jego oddechu.

Gosposia nie rozumie jego zawikłanych słów i hermetycznych wywodów,

rozróżnia jedynie podstawowe sensy. Artysta, owszem, docenia jej pełne wysiłku słuchanie,
ale czyż mówi po to, by zostać zrozumianym? Być może chodzi tylko o ekspresję słowną…

To jasne, że Gosposia wolałaby kogoś prostszego, jaśniejszego. Byłoby jej zdecydowanie łatwiej.

Ale czy mogłaby kochać kogoś innego, skoro kocha właśnie JEGO?
Czy ktokolwiek inny potrafiłby kochać ją tak, jak kocha ją Artysta?
Wiernie i opiekuńczo, po ojcowsku, z serdeczną pobłażliwością…

Łączy ich osobliwy, lecz trwały układ. Jego trwałość bazuje na tym,

że każde z nich zna w nim swoje miejsce.

* * *

pytanie tylko – jak długo jeszcze…?
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x