natasza goerke 'księga obyczaju’

2003-01-06

(przeczytane w: Pełnym Głosem nr 1/1993)

– Na własne podobieństwo cię tworzę, Taro – powiedziała bogini i z zielonego marmuru ulepiła Tarę.
Tara miała rude włosy, dziurawy ząb, a w policzkach dwa dołki. Był to nowy kanon estetyczny epoki postpatriarchalnej i bogini, patrząc na świat, z radości zacierała ręce.

– Tyle niedoskonałych, wspaniałych kobiet – zachwycała się bogini – tyle nieskrępowanej radości.
Żeby nie powielać ponurych schematów, bogini zobowiązała kobiety do uprawy jabłoni.
– Sadźcie dziewczyny jabłonie, sadźcie, a zrywajcie na czas jabłka – nawoływała bogini i, wysławiając korzyści płynące z picia jabłkowego soku, stworzyła sokowirówki.
Życie było piękne: w wypełnionych jabłkowym sokiem rzekach kąpały się zielone kobiety, a nie znające staników piersi podrygiwały beztrosko.
– Rozmnażać macie się przez wybór – zapowiedziała bogini i, zostawiając w kwestii wyboru wolną rękę, rozpuściła się w tęczę. I świat zmienił się w tęczę.
Tylko jabłek nie miał kto zbierać, tak obrodziły. Bogini wezwała przed swe oblicze Tarę.
– Taro, jak myślisz, nie przydałoby się paru chłopów do pomocy? – spytała bogini, a Tara zamyśliła się.
– Bogini, chłopów nam wcale nie trzeba, – powiedziała Tara – ale jeśli udałoby ci się stworzyć parę rąk do pracy, to czemu nie.
Kiwając ze zrozumienia głową, bogini złapała Tarę za duży palec u nogi, szepnęła zaklęcie i palca wyemanowała para rąk.
– Nie macaj, nie prowokuj, nie pyskuj i do roboty! – rozkazała bogini, mrugnęła do Tary i zniknęła za nieboskłonem.
Niestety, był to jeden z tych psychologicznych błędów, od których aż uginają się historie religii. Zamiast zrywać jabłka, para rąk rzuciła się na Tarę, ze wzmożonym zacięciem zaczęła macać i powiedziała:
– Na chuj ci, mała, ten ogród, ja cię zaprowadzę do takiego raju, o którym nawet nie śniłaś.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x