2003-07-18
Poszliśmy ze znajomymi na „Homofobię” (tak, w dalszym ciągu nękamy swą obecnością
organizatorów przeglądu filmowego”Inaczej niż inni”).
Tym razem wyświetlono nam dokument, więc niestety nie mogłam się rozkoszować artyzmem dzieła,
jak w przypadku osławionych i dla mnie już kultowych „Secret things”.
Jednak po-seansowa pogadanka środowiskowa z aktywistami LGBT
również dostarczyła niezapomnianych wrażeń.
Najpierw pewien pan zapytał, jakie kroki poczynili z nazwisk wymienieni aktywiści,
aby On mógł legalnie poślubić swego oblubieńca (pana siedzącego obok).
Bardzo rozczarowany brakiem konkretnego terminu, zaczął natarczywie domagać się niemalże kosztorysu – na co idzie kasa, którą on regularnie wrzuca do puszeczki w Rasko czy gdzieś-tam.
Zaczęła się, bądź co bądź kulturalna, ale pyskówka.
Tego już nie wytrzymała narzeczona jednej z czołowych polskich lesbijek i warknęła do owego pana:
– Ty, jako pedał, reprezentujesz typową dla pedała postawę roszczeniową!
Atmosfera zaczęła się robić lekko kwaśna, więc jakieś rezolutne dziewczę odezwało się w te oto słowa: [cytuję z pamięci]
–
Ja nie wnikam w wasze branżowe spory, chciałam tylko jako osoba z zewnątrz [powiedziane z naciskiem],
z pozycji niejako zawodowej, bo jestem dziennikarką, że gorąco popieram wasze akcje. Dosyć pieprzenia się po kątach! Macie prawo do legalizacji waszych związków. JA, JAKO HETERYK [z naciskiem, aż do bólu; hah, chciałam jej krzyknąć – nie mów hop! ni znasz dnia ani godziny!],
no więc JA JAKO HETERYK bardzo pozytywnie odbieram WASZE filmy, bo po filmie hetero, na przykład Gwiezdne Wojny, mam ochotę dać komuś w mordę, a po WASZYCH filmach mam ochotę iść z kimś do łóżka! I to bez względu na płeć! [tu perlisty śmiech i czarujące spojrzenia posyłane siedzącym nieopodal dziewczynom].
Hmm, jakoś nie wiem, co mam powiedzieć tytułem komentarza.