telefony w mojej głowie

2003-08-20

 

Zdolna jestem i spostrzegawcza, i poczytalna , i w ogóle.
Przed wyjściem z pracy komórkę swoją na biurko rzuciłam, obok wywalonych wcześniej papierów,
babskich gadżetów i kosmetyków (dwie szminki! bosz, przecież ja się w ogóle nie „szminkuję”!!?),
podstawka na kadzidełka kupiona w lutym i resztka perfum, których ostatnio szukałam.

Ambitnie usiłowałam posprzątać ten pierdolnik, który mam – jak zwykle – w torbie:

trochę poklęłam, uszkodziłam suwak od organizera, po czym wszystko zmiotłam na powrót do torby,
nie omieszkawszy zwinąć fajnego ołówka z biurka obok.

Zadowolona z siebie wyszłam na ulicę. Zdążyłam nawet przejechać jeden przystanek,

po czym stwierdziłam, że moja komórka ostała się na biurku.
Jestem bez telefonu. Poczułam jak moje IQ momentalnie spada o jakieś 40 punktów (no, może 60). Jestem bez-komórkowa!!! Jestem nieorganiczna?! Jestem nieżywa?! Buu…
JESTEM ODŁĄCZONA!!!
Skutki bycia off-line były bolesne – zawalone spotkanie, itp.

Telefony, telefony……
A jak było dawniej? Pamiętam czasy kiedy nasze osiedle było jeszcze nie-stelefonizowane…

– Aneetkaaa!!!! Choodź naa trzeepaaak!!! Graaamyyy w guuumeeee!!!! –
darłyśmy się pod blokiem Anetki.

Bo wtedy pod każdym blokiem, pod każdym balkonem stały takie sieroty podwórkowe i się darły:

 Maaarioousz!!! Wyyyjdzieeesz naa roooweer??!!!

Albo:

– Pszee paani, aa mooże Seebeek iiiśc na booojooo??!!!


A gdy ktoś chciał zawołać swoją mamę, to się dzieciaki z podwórka zbierało i wszyscy się chórem darli:„MAAMOOOO !!!!”
pod balkonem delikwentki (chórem, bo rodzice byli już psychicznie znieczuleni
na te osiedlowe wrzaski dziecięce).
Pamiętam to fajne uczucie, gdy stało się pod cudzym blokiem i wrzeszczało „MAAMOO!!!”
do jakiejś obcej kobiety.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x