prund stały prund zmienny


tydzień zaczął się wystrzałowo, nie ma co.
wczoraj po południu siedzę sobie z herbatką, pykam na komputerku, a tu jak nie pierdolnie.
za oknem. w sensie piorun. tak po prostu.
nie no, luz. przecież mamy środek lata i sezon na burze. pfff.
ekspresowo zamknęłam system i dumna z siebie, żem taka zapobiegliwa, wyłączam stopą zasilacz.
i znowu jeb.
tyle że tym razem w mieszkaniu. z hukiem wywaliło wszystkie korki.
nie no, luz. wlazłam na drabine i włączyłam co trzeba.
po burzy nie było już śladu. no cóż.

wieczorem znów coś pykałam na kompie. hardware i software uśmiechały się do mnie przyjaźnie,
więc niczego nie podejrzewałam, no bo niby jak. gdy wyłączałam moją cyber-maszynę, było juz naprawdę późno.
pstryk na listwie zasilającej i… jeb!!! – po korkach.
ciemność nastała i cisza zupełna.
stałam tak w bezruchu dobre kilka minut, przyzwyczajając oczy do egipskich ciemności.
i co teraz? – myślę sobie. wdrapywać się po omacku na drabinę i przywracać obieg prundu, czy se darować?
no bo niby po co mi prund, kiedy śpie? rano se włącze.
ale nie, lodówa mi wypłynie na przedpokój – pomyslałam trzeźwo i jęłam przedzierać się przez zasieki z pudeł i bałaganu,
który został mi jeszcze po niedawnym remoncie. nie no, luz. dwa razy prawie wybiłam sobie zęby i niemal wydłubałam oko.
kiedy dotarłam do kuchni, byłam już mocno podkurwiona.
w pudle pod zlewozmywakiem była latarka. tyle że najpierw musiałam wyjąć młotek, piłę, papier ścierny, pięć śrubokrętów i zwój kabli.
no kurwa żesz mać. o drugiej w nocy z latarką w zębach wdrapałam się na drabinę. bo tak lubię.
gdy obieg prundu w przyrodzie został przywrócony, zlazłam z drabiny i podreptałam do kompa.
zastanawiające – pomyślałam, nachylając się nad obudową.
obwąchałam, obmacałam, obadałam – zasilacz wyglądał ok. takoż i listwa.
jeszcze raz se sprawdze – zadecydowałam. pstryk na listwie. jeb na korkach. i znowu ciemność.
czyly że to nie był przypadek – myślałam, po raz kolejny przedzierając się przez paki i toboły do przedpokoju.
po raz kolejny również przywróciłam obieg prundu. bo co to dla mnie. lubie se tak od czasu do czasu popstrykać.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 
a tak btw – czeka mnie wymiana zasilacza. a w ogóle to całej obudowy kompa.
przy okazji dorzuce nowy dysk i jeszcze jeden wiatrak. dobry pretekst nie jest zły ;P

 

 

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x