jutro kolejny dzień mierzenia się z tym wszystkim.
znów będziemy przedzierać sie przez upał, łzy
i usilne próby tłumaczenia sobie nawzajem, że tak właśnie miało być,
że nic nie dało się zrobić, że przyszedł ten czas,
a kolejne dni i tygodnie byłyby jedynie pasmem Jej niewysłowionego cierpienia.
stąpamy teraz wąskimi dróżkami, trzymając się mocno za ręce.