czyszczenie mapy.

To, co mnie rani, wymazuję ze swoich map.

Miejsca, w których się potknęłam, upadłam, w których mnie uderzono,

dotknięto do żywego, gdzie zabolało, przestały na nich istnieć.

W ten sposób wymazałam kilka dużych miast i jedną prowincję.

Może kiedyś zdarzy się, że wymażę cały kraj.

Mapy przyjmują to ze zrozumieniem;

tęsknią do białych plam, to ich szczęśliwe dzieciństwo.

Czasem, gdy musiałam się pojawić w tych nie istniejących miejscach

(staram się nie pielęgnować w sobie urazy), stawałam się okiem,

które porusza się jak duch w widmowym mieście.

Gdybym się bardziej skupiła, mogłabym gładko wsunąć dłoń

w najbardziej zwarte betony, mogłabym przechodzić najbardziej zatłoczone ulice,

przez sznury samochodów, nieporuszona, bez uszczerbku, bezszelestnie.

Nie robiłam tego, przyjmowałam reguły gry mieszkańców tych miast.

I starałam się, żeby nie odkryć przed nimi tych miejsc iluzji,

w której biedni tkwią, wymazani.

Będę się do nich uśmiechać i przytakiwać temu, co mówią.

Nie chciałabym im mącić w głowach – że nie istnieją.

[Olga Tokarczuk, Bieguni]
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x