na bielanach karuzela.

sprytnie zwiedziona obietnicą zobaczenia huty – pognałam ci ja na drugi koniec końca świata.

oczywiście huty nie ujrzałam. nawet komina złamanego, ani ani.

pokazano mi natomiast nieprzebrane bogactwo towarów zbytkowych. zabytkowych też.

z wrażenia aż uklękłam.

taką ekspozycję to ja ostatnio widziałam w 1984 w sklepie z gwoździami nieopodal bazaru różyckiego.

i mówię wam – w tym 1984 to za taką wtyczkę jeden drugiego by udusił i poćwiartował,

wpisawszy się uprzednio na kolejkowa liste społeczną.

o, Babcia Zosia miała taki telechon! z tarczą poklejoną buraprenem. bo mi spadł.

to znaczy mojemu bratu. to nie ja! to on! taaaatooooo!!!!

fajne dzwonki! :>

kiedy nie było jeszcze pudelka.pl, sfrustrowani internauci-in-spe spamowali na łamach budynków mieszkalnych.

Elli pamięta jeszcze czasy, kiedy najmodniejszą fryzurą sezonu było „na palemkę”.

Wszystkie koleżanki miały. A ja nie. Ja miałam wurwa-mać „na pazia”. A chciałam „na palemkę”.

Ale mama i babcia zaprostestowały. Teraz im za to dziękuję.

nabłyszcz swojego kotka, skarbie.

na bielanach mieszkają naprawdę dziwnie ludzie. na jednym z balkonów pląsała sobie w najlepsze nadmuchiwana żaba.

wacuś marzy o syrence.

dziadziuś wacusia w 1982 kupił trabanta na talon. zaparkował i zapakował. żeby się trabant nie zniszczył. i tak se stoi.

dwie neo-soc-gotyckie wieże z betonu.

mieszkańcy bielan już dawno przestali wierzyć w lepsze jutro.

po 2675 odcinku „mody na sukces” pani wanda spod trójki wypieprzyła z rozpaczy swojego rubina pod altanę śmietnikową.

młodzież nasłuchała się kazika. ziutkowi minął kac.

nieśmiertelna Pani Babcia Sąsiadka i jej wieża obserwacyjna.

drzwi obok mieszka Pan Zygmunt z Pankracym.

święty Czesław z Bobowic i jego kazania do dzikiego chrzanu.

wdech-wydech. wdech-wydech. bieganie po rosie i rozmawianie z drzewami.

lalalalal-lalalalllaa-lalalalallaaa!!!!!!

komin starego szpitala. wyobraźnia zaczyna działać… :>

„jak 'Życie na gorąco’ nie da mi 4 kół za tę fotę, to idę do Faktu!”

chciałam przeleźć przez ogrodzenie i pocykać od środka. ale Blu mnie straszyła, że się zawali.

– etam, zawali… – mówię. a Blu na to, że tam zaraza i promieniowanie.

podziałało. bo zarazki, mikroby i bakterie zawsze działają.

jaciępoproszę, jaki artyzm! zaraz się przewrócę!

Blu mówi, że niektórzy dla celów artystycznych, to nawet drzewo potrafią powalić.

oeza, wielkie mi rzeczy, pffff!

asana „przyczajony królik”?

ząb czasu wgryzł się w wieżę.

nie bacząc na rozliczne niebezpieczeństwa…

kontynuuję generowanie zaawansowanego artyzmu.

chodź, pies! poszukamy inspiracji…

mistrz zen – Kucający Lotos.

dreptanie bez celu i prucie dzioba.

mokradła. bagna. zaklete rewiry.

– obosze, a cóz to wylazło na brzeg?! woof!

– jezusmaria, potwór mnie goni!!!

późnym popołudniem pan zdzisław zwykł moczyć kija.

ekhee… ekheee… ekhee… [oddycha]

a mogłabyś jeszcze lewym półprofilem do mnie?

że co?

se cykam.

i pstrykam.

to co? bawimy się?

ihaaaa!!!

ojezu, znów ten potwór!

o, robal idzie…

zaz. blu. i ich statek kosmiczny.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x