szalenie delikatna jestem na kacu…

proszę mnie dzisiaj nie dotykać i nie bujać łodzią, bo sie przewrócę.
skończyliśmy po trzeciej porannej, gdy świergot ptaków mieszał się powoli z dnieniem.
wypowiedziane, usłyszane, moje i cudze – słowa – krążą we mnie miarowo i napełniają siłą.
ja sama napełniłam się nieco czerwonym winem i domowym ciastem.
kiedy zasypiałam nad ranem, przyśnił mi się sen, który odpowiedział na kilka pytań. serio.
moja podświadomość współpracuje z resztą załogi. a może mi coś dosypali do kieliszka? :>
[w ramach zemsty za terroryzowanie ich obiektywem na etapie postępującego znieczulenia po-alko-ho-lo].
z tego miejsca chciałabym serdecznie pozdrowić Zo, która dziś rano miała biec na zajęcia… :)

ja zaś wymknęłam się koło południa i spacerkiem po lśniącym od deszczu chodniku podreptałam do pracy.
mokra zieleń pachnie obłędnie.
delikatnienie.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x