złota słupska jesień. radni gminy malowali po nocach korony drzew.
w tym czasie w ramach oddolnej inicjatywy społecznej aktyw blokowy mazał po murach.
słupsk to miasto szatanistów uprawiających kult koziołka.
na pierwszym planie – umykający przed złem hoży baranek boży.
na drugim planie – tuż za nim świnśkim truchtem popierdala sam szatan z ognistą ondulacją na czerepie.
demoniczny salon pań. tu pomalujesz paznokcie na czarno.
komórki do wynajęcia. od zaraz do wzięcia. na czarne msze i rytualne próby kapeli death-metalowych
tuuuuuubaaaa! uhuuu huuuu….
podwórkowa autochtonka wieszająca pranie.
dla każdego coś miłego :>
aż mnie zatkało!
reklama społeczna.
no nie mogę się oprzeć, no! ale zawsze moge sie przytrzymać rury… wszakże, co nie?
po skrzypiącej podłodze – krok po kroku w głąb
święte słowa objawione na murze niczym matka boska na szybie okiennej jednego z warszawskich bloków mieszkalnych
wiesiek odpadł. ździsiek i mietek walczą dalej. o słuszną sprawę, rzecz jasna. za wolność naszą, waszą i zenka spod trójki.
słupska młodzież ma sprecyzowane poglądy na życie.
– słuchajcie uważnie, bo nie będę powtarzać!
– jezusmaria, matkobosko wysokoprężno! japieprzę, znikąd pomocy!
– chodź, Lelo! uratujemy Jezuska!
– ojej, nadepnąłeś na ogonek duchowi świętemu!
– fajnie być superpsem, wybawicielem świata?
– dobra, ciotka! koniec tej dobroczynności! idziemy na spacer!
słupskie wodogrzmoty
akweny, śluzy, kanały i tamy. czyli słupska wenecja.