will you still need me, will you still feed me, when I’m sixty-four?

prawą ręką jem truskawkowe wafelki. lewą trenuję mopsa sznurem powiązanych skarpetek.
na cóż nam gryzaki z wapniem, gumowe piłeczki osobliwego kształtu i kongi za 60 zeta,
kiedy mopsa najbardziej na świecie jara tuzin bawełnianych skarpet w paski…?
oraz gumowe klapki w rozmiarze 37 i 42.
poza tym – szczerze nie polecam, a wręcz odradzam film niejakiego huntera richardsa pt.”london”.
90 minut wciągania kresek oraz rzygliwych quasi-psychologizmów i innych wynurzeń. totalne zanurzenie.
do tego obrzydliwa jessica biel, która wizualnie przypomina mi znienawidzoną przeze mnie
kobietę-karpia, czyli scarlett johansson. nie wiem, co jest – ale ostatnio kompletnie nie mamy szczęścia do filmów.
jak nie łzawe sceny z pieskiem, poprzetykane motywami martwego płodu i dźgania nastolatki nożem (’marley & me’),
to cukierkowo-bajkowe podróże epistolograficzne w czasie (’the lake house’)
albo pokawałkowane zwłoki wypadające z trumny (’premonition’).
więc albo jęczę z uogólnionej żenady albo wybucham płaczem na okolicznośc niczym nie uzasadnionej makabry.
chyba się starzeję.
na fejsbuku wypełniłam ranking na moje filmy wczech czasów. w pierwszej piątce: 'stalker’ tarkowskiego i 'urga’ michałkowa.
czyli naprawdę się starzeję.
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x