pierwszy noworoczny poranek w życiu Kumoka:
– no i o co to wielkie halo?
btw – ten pies nigdy nie przestanie nas zaskakiwac…
naczytawszy się w internecie mrożących krew w zyłach historii o sylwestrowych petardach, huku wystrzałów i błysku fajerwerków,
o psach dostających histerii i z obłędem w oczach wyskakujących przez balkon lub wpełzających pod wannę –
w przeddzień sylwestra pognałyśmy do weta celem zaopatrzenia się w środki uspokajające. dla naszego psa.
choc patrząc z perspektywy – raczej sama powinnam je łyknąc.
bo jeśli mam byc szczera, to się przyznam – jedna zapodana tabletka została przez Kumoka widowiskowo wyrzygana,
zaś druga zaginęła w akcji. choc liczę na to, że dotarła jednak do kumoczych wnętrzności.
jakkolwiek – z zaleconej dawki trzech tabletek mops łyknął raptem jedną. jak sądzę – zupełnie niepotrzebnie.
o północy Kumok z wrodzonym sobie wdziękiem sterczała razem z nami w oknie
i z zainteresowaniem gapiła się na rozbłyskujące z hukiem petardy.
wniosek: syd miała rację.
to nie jest pies. to jest kosmita.
komentarze ze starego bloga zazie-dans-le-metro.blog.pl