cześć, pięść.

nie wiedzieć czemu przypomniał mi się czerwiec roku 1994. koniec pierwszej klasy liceum.
całonocne pisanie zaległych wypracowań z polskiego. jakieś ckliwe piosenki turnaua.
filiżanki kawy, które nocą stawiałam przed sobą jak totemy, nie tknąwszy ich nawet czubkiem ust
z obawy przed natychmiastowym zejściem na atak serca. wystarczył sam zapach i świadomość, że są. nie zasypiałam aż do świtu.
z wypiekami na twarzy zapisywałam kolejne strony imaginacjami nastoletniej dupy. duszy. wierzyłam, że jeszcze parę lat
i napiszę doktorat. i będę strasznie mądra. albo ładna. albo chociaż będę miała duże cycki. nic z tego. mniejsza o to.
miałam za to pierwszy tusz do rzęs marki yardley i perfumy vanilla fields. kochałam się w andrzeju stasiuku i chodziłam
z największym łobuzem w szkole, a przerażone nauczycielki wydzwaniały do mojej matki.
z rzadka bywałam na matematyce i po dziś dzień śni mi się, że jest koniec roku szkolnego, a ja nie byłam na ani jednej lekcji.
śnią mi się spadające lampy i różowa pleśń. i że przeskakuję ogrodzenia jednym susem. i strasznie szybko biegam.
śni mi się też woda zalewająca mieszkanie, co ponoć oznacza zagrożenie ze strony fałszywych przyjaciół.
wyżej wspomniani proszeni są o zgłoszenie się na priva celem złożenia stosownych wyjaśnień,
a nastepnie odmaszerowania w sobie tylko znanym kierunku.
po obejrzeniu pierwszej serii 'damages’ z glenn close znów mam wrażenie, że nic
nie jest w stanie mnie zdziwić. więc naprawdę – nie krępujcie się :)

komentarze ze starego bloga zazie-dans-le-metro.blog.pl

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x