I love deadlines. especially the whooshing sound they make as they fly by

2010-06-10

nocą szło mi naprawdę nieźle. zelżał skwar, a pozlepiane od gorąca oczyotworzyły się szerzej. mops chrapał. syd nie, ale też we śnie.
i teraz uwaga – o ironio! punktualnie o drugiej padł net. niby nic,zdarza się – powiecie. tyle że większość materiałów, nad którymipracuję
mam online. szfaka! no i co. no i nurkowanie pod stołem, ruszaniekabelkami, resetowanie, przykucanie, kładzenie się na podłodze,
rzucanie kurwami, przedmiotami i pogróżkami. po wstępnym badaniu palpacyjnym stwierdziłam zgonmodemu, router jeszcze dyszał.
potem oczami wyobraźni ujrzałam wielką falępowodziową, która zmyła właśnie z powierzchni ziemi serwerownięrodzimego providera,
a jeszcze później wysnułam tezę o zdalnym przechwyceniu mojego sygnału przez złe moce sąsiada na co dzień uparcie ujeżdżającego
swą kulejącą sieć domową pod nazwą "bronek szarżuje" czy jakoś tak.kiedy doszłam do hipotezy o ataku klonów i asteroidzie –
powzięłam decyzję o zakończeniuspekulacji i udaniu się na spoczynek. trochę mną jeszcze rzucało po łóżku,
gdyżsię wcześniej opiwszy byłam jakiegoś enerdżajzera, bo plan był przecieżambitny. licza się intencje.
a dziś – sieć cudownie ożyła. to miłe, doceniam. chińska zupka o poranku. zimny prysznic. mocna kawa,
której puszkę bezwiednie odstawiam do szafki na miejsce wyjętego uprzednio kubka.
słodkie mleko skondensowane, które wącham, doznając pospiesznej psychomachii wewnętrznej, walki postu z karnawałem,
ekspresowej napierdalanki superego z id. odstawiam je z rosnącym uczuciem zadowolenia i rozczarowania zarazem.
zdegustowany upałem mops krąży po mieszkaniu na niezdecydowanych nóżkach, pokładając się to tu – to tam. ko-cham.
niech mi dziś idzie ta robota, błagam. proszę olga, postaraj się, bo jak nie, to tym razem śmigające dedlajny utną ci głowę.
a tego przeciez nie chcemy, o ile wiemy.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x