a guzik! guzik mnie to obchodzi!

pamiętacie Fraglesy, pocztówki od wuja Matta, kudłatego psa Sprocketa i jego zdziwaczałego pana,
którego życiową ideą fix były niekończące się próby przyszycia guzika do jajka sadzonego?
whatever. guzik. takie niby nic. a jednak.

dla osób nie uznających biżuterii – prócz kolczyków od wielkiego dzwonu – czyli dla mnie: 
guzik z pętelką ma znaczenie. i to wielkie.
nie wiem, być może wyssałam to z mlekiem matki i babci, które w czasach kryzysu 
namiętnie gromadziły w szklanych słoikach i tekturowych pudełkach najróżniejsze 
guziki, guziczki, zapinki, haftki, suwaczki, niteczki i pizdryczki. bo a nuż.

jako dziecko uwielbiałam zanurzać rękę w tych podręcznych gabinetach osobliwości 
i na chybił trafił wyławiać z nich coraz to bardziej zachwycające okazy.

pewnego razu dałam widowiskowy upust swej guzikowej miłości
wydana wraz z młodszym bratem i cioteczną siostrą na pastwę nudnego podwieczorku u Babci Basi
zainicjowałam genialną w swej prostocie zabawę – polegającą na wysypaniu ze wszystkich pudełek,
pudełeczek, słoiczków i koszyczków tysięcy gromadzonych przez babcię latami guzików, 
pieczołowicie posegregowanych kolorami, kształtami i innymi parametrami, 
które w owej chwili była dla mnie bez znaczenia. 

liczyły się tylko setki kolorowych krążków, w których można było się tarzać, 
zbierać je garściami z podłogi i obsypywać się nimi w ekstazie. 
nie wiem, czy rodzeństwo podzielało podówczas mój entuzjazm, 
ale miny mej rodzonej Babci nie zapomnę do końca życia. 
no cóż, wychowała guzikowego potwora.

w późniejszych latach guzik zawsze kojarzył mi się z osobistym talizmanem
dlatego z wielką rezerwą podchodziłam do ulicznych znalezisk guzikowych. 
nachylałam się nad nimi ostrożnie i nie dotykając obiektu, 
usiłowałam wyczuć jego energię, historię i moc. 
nie można przecież tak po prostu podnieść z chodnika guzika, 
z którym ktoś spędził połowę swojego życia. 
zwłaszcza, że ludzie – podobnie jak guziki – bywają dobrzy, albo źli. 




ale o czym to ja… no właśnie. patrzcie:
 

Baabaakcja design

z małej chmurki duży deszcz. nadstaw uszu. kapie.



Babaakcja design

you’re soooo hoooot….




z jasnego nieba.




opowiedz mi bajkę…




zanim zgłodnieję…




i cię dopadnę!



mrrrrrrr….




śfinki tszy. a może nieco więcej…


oto cudowne guziki-rebusy, całe w niuansach i znaczeniach,
wybijające się z tłumu jak kwiatek przy kożuchu i perła wśród wieprzy,
zdobiące bardziej niż sznurki korali i dodające smaku każdej materii.



te zachwycające prostotą i pomysłem cacko-guziki zostały stworzone przez młode projektantki 
z nieformalnej grupy Babaakcja, którą w 2005 roku stworzyły dziewczyny z wydziału wzornictwa przemysłowego
warszawskiej ASP: Klementyna Jankiewicz, Zofia Konarska i Monika Ostaszewska


niniejszym oddaję im guzikowy hołd.

niestety tych bajko-guziczków póki co nie można nigdzie kupić. 
mam nadzieję, że to się niebawem zmieni.
bo mając choć jeden z nich – byłabym nawet gotowa odpruwać codziennie
po jednym z bezpłciowych guzików moich ubrań i każdorazowo wszywać
ten mały uroczy wykrzyknik.



www.babaakcja.com
[zdjęcia pochodzą z dostępnych materiałów prasowych]


komentarze ze starego bloga zazie-dans-le-metro.blog.pl



Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x