strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
prawda jest taka – raz pokochasz mopsa i… wpadłaś. to koniec.
pożegnaj się ze swoim wypracowanym przez lata dystansem,
wystudiowanym sceptycyzmem, szlachetną powściągliwością.
jeśli wolisz nieustającą dramę, galopującą depresję i tkliwy nihilizm – to także się pożegnaj.
mops sprowadzi cię do parteru. na powrót przywiedzie niczym córę marnotrawną do rzeczywistości.
otworzy na najprostsze emocje. ośmieli do najczulszych gestów. zaskoczy znienacka. pozostawi bez szans.
i oto jesteś
niewolnicą grubego pokurcza na czterech krzywych nóżkach.
a najszczęśliwsza bywasz wtedy, gdy pokurczów wokół ciebie jest więcej i więcej.
i zewsząd słychać sapanie, bekanie, pierdzenie, chrumkanie, ciamkanie, charczenie i mlaskanie…
chcesz je brać garściami, tulić, całować, miętosić, wąchać i przewracać na plecki,
wtulając twarz w ciepłe brzuszki i wierzgające nóżki.
tarzasz się z nimi w mokrej trawie, pstrykając pierdyliard fotek i rozmawiając z nimi
w tym dziwnym narzeczu środkowoeuropejskich mopsotroglodytów,
których świat konstytuują pojęcia: jedzonko, buziaczki, spacerek, siku, kupa, piłeczka oraz daj!
nie możesz ich nie kochać. przecież dostałaś na wieczność mopsie dziecko,
które nigdy nie dorośnie. i nie, nie poda ci na starość szklanki herbaty.
weźmie ciebie bez reszty i zje z kopytami. flaki sobie wyprujesz, żeby tylko było szczęśliwe.
i ani słowa dziękuję. ani przepraszam.
i tak ma być. masz zaszczyt kochać mopsa.
więc staraj się być chociaż w połowie takim człowiekiem, za jakiego uważa cię twój pies.
———————————————-
– prosem państfa, co to za stucny tułum? rozejść siem, bo nie widzem sfojej maaamyyy!
– Cuowieku, po co ci mama?!! Ale bawitkoooo! Czek dys ałt! Kto nie biegnie, ten frajer!!!
Pixel: – Dzień dobly, pani Syjwioo! nazywam siem Pixel i mam obroże w czachy, cujes?!! popjoszem buziaczka, gdysz jestem majutki!
Bułka: – Ciocia, naciśnij go! Naciśnij! O, tutaj… Zobacymy cy penknieee…? Ajbo sie spiejdzi może…
Bezunia: – A guuu…. A gu guu guuu… Jestem taaakaaa maaaałaaa…. Lulaj mnie, pani Syjwioo…
Bułka: – Ciocia! Jom też naciśnij, tyjko mocniej! Gjubonszcz taki, że ho ho!
Miszur: – Mama, a daj poczymać go na kfile… Bo Bułka mówi, że jak go siem go mocniej naciśnie, to wystawia jenzor, wybałusza oczyska i lobi buuuu…
aparaty, kamery, zachwyty, piski, smakołyki, piłeczki, kocyki… kto ma mopsa, ten wie.
kto nie ma, niech szybko przygarnie. let’s love each other.
Czmuda w krainie mopsoliliputów, które kolonizują ją od południowych stóp do północnych głów.
Czacha pomiędzy matkami z niepokojem obserwuje rozwój wydarzeń:
– Cy aby nie mamy do cynienia z kastingiem na sioszczyczkem lub bjaciszka? Dziemkujem, nie kcem!
– A Bezunię to ja chyba wezmę do domu bez castingu!
– Puscaj mnie, Syjwia! Ja jestem cyjaś! Jestem mamusina!
– A ja pjosem pana chętnie skorzystam z opcji adopcji… Jestem, jak widać, niedokalmiona… Smutna… Zaniedbana… Co dziś na objaaat?
Hektor [na pierwszym planie]: – Adopcje! Niedożywienie! Patologia! Spierniczam stąd!
patataj! patataj! patataj! hopsasa! – i walą tymi krzywymi szkitkami po murawie ;)
a za nimi popierdala świńskim truchtem Quentin
ale Kromce nikt – powtarzam: NIKT! – nie odbierze piłeczki, którą wcześniej Kromka odebrała Miszurowi
– Gdyff piłeffka jest moja, naleffy do mnie i bendem siem niom zabafffiała…
– Sesesesesesesese… seseseseseseseeee… – złowieszczo zarechotała Bułka, znienacka przechwytując piłeczkę
– To nie było zbyt psyjemne, Bułko… – pisnęła bliska płaczu Kromka…
… i pobiegła szukać pocieszenia w ramionach mamusi.
pocieszywszy się gruntownie, Kromka na powrót stała się nakurwiaczem-destroyerem i postanowiła wziąć odwet…
… mordując drobiowego Elvisa.
do rytualnego mordu szybko dołączyła Pajda, wyprzedzając czającą się nieopodal żądną krwi Bezę
po chwili drobiowemu Elvisowi towarzyszyła już horda małoletnich rozwrzeszczanych fanek
i dalejże szarpać biedaka, przeżuwać, memłać pyszczkami i ośliniać. i piszczeć, dużo piszczeć.
oraz uparcie ponawiać próby rozczłonkowania delikwenta na czynniki pierwsze i ostatnie
Bezunia jako „mutant-masa” ma zdecydowaną przewagę nad Pikselkiem ;)
– Bo zafse wygjiwa silniejsy, gjubsy i bajdziej sapioncy!
– Kcesz pociumkać noge Ejvisa?
– Mama, ciumkaj noge! Mas! Ciumkaj!
– Ajbo buziaczka daj Bezuni…
– To jest chyba dobry momę! Moje 5 minut! Bezuniu, przybywam!
– Aaaaaaaa!!! Mamaaaaaa!!! Jaatuuunkuuu!!!
– Witam paniom, całujem ronczki i padam do stópek! Kciałbym siem z tego oto miejsca niniejszym ośfiatczyć Bezuni…
– Mowy nie ma! Ja siem ożeniem z mamom!
– Aje najpief pogonie tego dlobnego mutanta z supełkiem w lyju!
– Ojezus, a cóz to za latający pieróg?
– To jestem jaaaa, Misuuur! Lence do góly! I nogi! Padaj, ćfoku! Umpapaa!
– Ciesz się, że jestem na smyczy, klocku.
– Pjoszem cioci, czy ja mogem se kogos zaczepić do zabawy? Nudzem sie stom gówniażeriom…
– Ceść, chsie myślifski! Aje jesteś… robaczyfski! Goń mnie i żomdaj odwetu!
– Tak siem boje, że normalnie kucam, kurduplu jeden! Mięczaczku z mopsogalarety! Mordo ty moja!
– O kulcaki, zaraz mi sklepie duponszczaaaa! Aaaaaaa!!!
a tymczasem na polance zagościł nowy kandydat do zabawy w „Patrz pod nogi, gdy gonisz grube pierogi”
Czacha nie wierzy własnym oczom, gdyż w głowie mu się nie mieści, że mopsi pomiot niewieści
startuje z buziaczkami do labradora. oraz że w ogóle ma odwagę ruszyć w świat z ciepłych kolanek mamusi.
najbezpieczniej jest przy mamie i tylko stamtąd można zadawać szyku – np. szelkami w trupie czachy ;P
w końcu jednak Czacha zebrał się w sobie, zmobilizował wszystkie siły witalne i pokłady odwagi,
by wyruszyć w nieznane – w promieniu 10 metrów od mamusi.
ale szybko przekonał się, że podjął pochopną decyzję i powrócił jak niepyszny.
– Biedny Czacha… – westchnęła stateczna Bianka, a następnie polizała się po oku.
– Biedny ja… – westchnął Czacha i jeszcze mocniej przytulił się do mamusi.
– Bjeeednyyy!!! Bjeeednyyy!!! – zawyła Bułka, galopując w strone Czachy i uderzając go z byka w brzuch
– Juuhuuu! – zarechotała demonicznie i pobiegła dalej.
– Cemu ta Bułka jest taka niegzecna? Chyba Misur jom tego naucył… – zamyśliła się Pajda.
rozmyślania Pajdy przerwała nagle Ręka Opatrzności z Cukierkiem…
ręka oczywiście należała do tatusia. cukierek też. Pajda wiedziała już, co należy zrobić.
Miszur, pchając ryja na chama, najwyraźniej jeszcze nie. dlatego należało ją powstrzymać.
– Tatusiu! Bajdzo pjoszem o tego cukiejka! Oto postawa wyjściowa nr 1: Mały Pokutnik Łaknie…
– Tatusiu, błagam! Ja za tego cukiejka to na kojanach do Czenstochowy pójdem…
– Gjatulujem panu wychowania tak karnej i zdolnej córeczki Pajdusi…
– A tejas jeszcze zatańczem ju ken dens rarara nanananaaaa…
– Widzicie, muotki?! Tak to siem lobi!
– Pokażę wasej mamie, zeby wiedziała… O pac, pani Syjwioo… rarara nanananaaaa… szubi dubi łapbap ju ken dens…
Sylwia: – Uhm… Bo ja to do tej pory robiłam tak: No jedz Kumuś, smaczny cukierek… Masz, jedz… i wpychałam mu do dzioba…
Sylwia: – Ale koniec tego! Wszyscy siaaaaad!!! Siad, powiedziałam! Sadzać dupony na trawie! Raz-dwa!
Bułka: – Pjoszem paniom, jak pszerabialiśmy siadanie, to ja byłam chooraaaa…
Kromka: – A ja mam pjoszem paniom uspjawjedjiwienie od psichologa, że nie mogem siadać, bo mi siem czkafka uporcywa zapocontkowuje w organizmie…
[na pierwszym planie] Pajda: – A ja zatańce… Ararara rararara… siubidubi… ju ken dens…
[pierwsza od lewej] Bułka: – Nie pacz na niom… To nie jest nolmalny mops… To mutant…
[w środku] Kromka: – No ona jest niemozliwa! Ocom własnym wyłupiastym nie wierzem!
[z prawej] Miszur: – Jusz byś se darowała, Pajda, wjeees? To jest po pjostu asz niesmaczne!
[z prawej] Miszur: – Jusz byś se darowała, Pajda, wjeees? To jest po pjostu asz niesmaczne!
Czacha: – To jest po plostu choooleee… A matka siem cieszy… Czeba poszukać latunku…
Czacha: – Pjoszem paniooom… A moja mamusia to mnie nie kalmi… tszyma mnie w tapcanie… mency… lobi psykrości chsu…Pani popatszy, jaki ja znelwicowany jestem…
– Czachusiu! Ja też uwielbiam dręczyć mopsy! Też nie karmię! A przykrości robię takie, że ho ho… Nawet uszy im czyszczę!
– A duponszcza? Duponszcza teeesz?!!! Oł noooooł!!!! – struchlał Czacha.
– Pjoszem paniom! Niech mnie pani adoptuje! Buziaczki!!! – wysapał Czacha, przyssawszy się do pierwszej z brzegu mopsiej mamy.
no bo w sumie… wszystkie mopsy nasze są. serio. kocham cudze. wyciągam po nie łapy. miętoszę. całuję.
to jest silniejsze niż szczątki mojej wrodzonej kultury osobistej.
inne matki także nie żałują czułości nie swoim dzieciom. tak jak mamusia Bezuni.
a tymczasem Bezunia szaleje z zazdrości i skrycie nienawidzi Miszura…
w obronie honoru i dobrego, choć głupiego, imienia Miszura – staje Bułka: – Wyzywam ciem na pojedynek, Bezunia!
– Jesteś tego pewna, Bułka? – beknęła złowieszczo Bezunia.
– Jakom technikom bendziemy siem napierniczać?
reguły ustalone. teraz – rozgrzewka przed walką.
– Hadziaaaaa!!!! Umpfffhhhh! Ahmrrrpfffyyyf!
– Umpffffccccyyyt! Blurbbpffffhhhhmmm….
– Brrrrruuulllllppp! Ahhhhrrrryyymmmpffff!
wobec zmasowanego ataku osobnika „masa-mutant” Bułka straciła bojowe zacięcie…
… i próbuje zmienić temat: – A co sądzis Beza o tej małej pluskwie, co mi piłke zablała…? Sklepiemy jom?
Beza: – Pjoszem paniom, a Bułka nie kce siem bić!
Kumok: – Ty uważaj, żeby mi siem nie zakciało… Oczczep siem od mojej mamusi…
– Bezunia, puszczaj!
– Chyba ffartujeff!
– Bezuniu! To jest daleko posunięta niegrzeczność!
– A ja jestem majutka i nic nie jozumiem… Nic nie kumam… Cujes?!
– Aaaaaaa…. Hahahaha! Mamaaaa! Seeestaaaań!!! Szyscy patszoooom!
– I masuj… masuj jesce…
– Ja jusz kcem spaaać…
– Siem zmencyłam….
– Do widzenia siem z wami szyskimi… paaaa!
ZAZIE.COM.PL / sobota 01.10.2011
———————————————————
=> stare komentarze z zazie-dans-le-metro.blog.pl i facebook.com
[…] Jesienne Spotkanie Mopsiarzy? [tutaj] nasz niezastąpiony filmowiec ochocki – Czmuda Riefenstahl – odkopała własnie swoje […]