w starych mailach znalazłam swoje zdjęcie z grudnia 2008.
chciałam je kiedyś wrzucić na bloga, ale nigdy tego nie zrobiłam.
z perspektywy czasu widzę, jak wszystko układa się w całość.
potrzeba tylko cierpliwości. morza cierpliwości. i wiary.
w cokolwiek. w kosmos. w siebie. w kogoś innego.
dlaczego myślę o tym właśnie teraz?
bo jest coś, czego pragnę. coś, co robię. co mam w planach.
z czym wiążę nadzieje. plany. przyszłość.
nie spieszę się. wbrew dobrym radom i pouczeniom,
troskliwym pytaniom, czy już, a jeśli nie już, to kiedy –
trzymam swój rytm. nie spieszę się. mam czas.
to fenomenalny paradoks.
na bulgoczącym wulkanie mojego adhd, w szaleńczej gonitwie myśli,
na pobojowisku wszystkiego co robię lub robić powinnam –
trwam sobie spokojnie, w skupieniu, z wypiekami na twarzy
i powoli, dokładnie, metodycznie, bez cienia pośpiechu –
posuwam się naprzód milimetr po milimetrze wzdłuż chińskiego muru,
przez który pewnego dnia – jak gdyby nigdy nic – przeskoczę.
wiem, co mówię ;)
refleksja…
’dating manifesto’!
chyba wyślę to komuś bliskiemu. dla pokrzepienia ducha! boskie!