jestzajebiście.

 

najpierw wymyślić te wszystkie pizdryki, kabelki, kulki bawełny – a potem zablokować się na cacy,
nie powiedzieć ani słowa, zacisnąć usta i krzyczeć wewnątrz własnej głowy. jest ze mną coraz kurva lepiej.
może jeszcze zacznę się rumienić ze wstydu i zasłaniać twarz rozedrganymi kończynami.
myślałam, że akcje z paraliżującą nieśmiałością zakończyłam jakąś dekadę temu, ale proszę, proszę –
oto dowód: stupor sytuacyjny powraca niczym czkawka i zawłaszcza mnie od stóp do głowy.
zwłaszcza głowy, w której napięcie wzrasta, a temperatura osiąga stan wrzenia.


nowa sytuacja, nowy człowiek, nowe okoliczności. i już, stres. współzawodnictwo. blokada.
goodnight and goodbye. niczyja to wina. przecież nikt nie robi mi krzywdy.
to ja nie potrafię. to ja sobie nie pozwalam. to ja sama siebie blokuję i zawieszam na kołku.
kiedy zaczynam odczuwać współzawodnictwo, kiedy mam o coś walczyć – wolę sie wycofać.
wolę być grzeczna. cicha. nie wadząca nikomu. żeby nie za głośno. żeby nie za bardzo.


nie potrafię się przez to przebić. nie potrafię wydostać się poza własną głowę.
nie potrafię wyciągnąć samej siebie za włosy z tego bagna bulgoczących myśli.
tworząc wielopoziomowe struktury, zapadam się coraz głębiej, a one wirują wokół,
zaciskając się na mojej szyi coraz mocniej i mocniej. telepatycznie wołam o pomoc.
daję ludziom znaki oczami. bezgłośnie otwieram usta, udając po chwili, że jednak tylko ziewam.
kurde-boże, tak bardzo chce się wydostać i nie mogę. i nie mogę. i nie mogę.
nie rozumiem, dlaczego. mam żal.


mam żal o to, że przez całe dzieciństwo – zmagając się z moim nieznośnym charakterem –
leczono mnie na padaczkę, w liceum, walcząc z moim buntem, leczono mnie na depresję,
a w czasie studiów – sama z siebie, dusząc się we własnej klatce – sama biegałam leczyć się na nerwicę.
do kurwy nędzy, gdyby te dwadzieścia lat temu zorientowali się, że jednak nic mi nie jest,
oprócz tego, że mój mózg ADHD, a ja sama jestem niedobra i niegrzeczna – to może zeszliby ze mnie
i przestali dusić, wpychać w wygodną nieśmiałość i asekuracyjne wycofanie.
może moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej. może potrafiłabym oddychać głęboko –
mówić głośno, wyraźnie i swoim głosem.


tyle tytułem psychicznych pierdoletów, które mogę sobie wałkować po wielokroć
przez następną dekadę. albo po prostu je przeskoczyć zajęczym susem.
oprócz tego jest pięknie – wiosna, panie sierżancie!
Subscribe
Powiadom o
guest

12 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
AXE(l)

Przechodzę właśnie przez coś bardzo podobnego, więc doskonale rozumiem. Chciałbym powiedzieć „Będzie lepiej”, żeby dodać otuchy, ale stać mnie tylko na „Cierpliwości”, bo w to mi na razie każą uwierzyć. Małe kroczki, powoli, do przodu :)

Gośka

Cóż to taka długa cisza???

ze mno masz przyjemność

wróć do nas zazie, juz starczy ci urlopu.

adna/ Zuzanna

co by było gdyby? a zwłaszcza gdyby tak mnie nie musztrowali do wrażliwość..gdyby wszyscy dorośli z rodzinny nie stawali się przy mnie dzieckiem potrzebującym wsparcia, gdyby ktoś regularnie pilnował moich ćwiczeń na dysleksję, gdyby nie zastraszano mnie, gdyby nie nauczono wstydzić się za każdy błąd..gdyby ..gdyby…

zz

co tam u Ciebie?

Pietrucha

Ja dziś przez moje notoryczne roztargnienie, nerwicę i niemyślenie zgubiłam telefon !!! Buuuu, rozpacz strasna i boleść wielka, szczególnie dotycząca karty i całej ilości kontaktów, które tak pieczołowicie zbierałam przez te wszystkie lata. Telefonik tez był ładny i już go zdążyłam polubić. Oczywiście znalazca nie pofatygował się ze zwrotem, pomimo, iż nie był to „full wypas”, cóż, życie. :) Nie ma to jak z hukiem rozpocząć dłuuuugi weeeekend!

Benio beneficjent

Oj tam wiesz jak fajnie jest bez smyczy elektronicznej ?:D wolność!!

i?

„ja” to taka mieszanina historii z przeszłości z nadzieją na niewiadome jutro… sie nie poddawaj depresjom, melancholiom i przesileniowm nadwiosennym…

N.

Boże, jak ja Cię rozumiem. Strasznie smutno mi się zrobiło, bo to takie o mnie i takie ponad moje siły…

Oho vel Jaszun

rodziców i pedagogów wieszałabym na latarniach hurtem. tyle na ten temat…

joa

To Cię zaciekawi,zazie : od dwunastego roku życia byłam chora i leczona na astmę.Lekarze,odczulania,zwolnienia z wuefu,inhalatory,znachorzy,męka w ciąży,bo na lekach i dziecko może się urodzić kalekie i w ogóle,w szczególe.Po śmierci Matki i Ojca jak ręką jakąś odjął,odciął,zabrał .Może ktoś chce się z tego habilitować?

schron

nie jest łatwo być sobą, heh?
ej, paniedzieju.

Scroll to top
12
0
Would love your thoughts, please comment.x