Lady Luck, I need a little light

wiecie, co? podwoiłam dawkę escitalopramu. sama. i… nic nie wybuchło!
jest lepiej. jest dużo lepiej.
po trzech tygodniach balansowania na granicy łez z byle powodu –
z apogeum w dniu, kiedy umówiona na pracowe spotkanie,
najpierw wpakowałam się w korek, potem pomyliłam autobusy,
a potem rozpłakałam się na środku ulicy i chciałam wracać do domu,
ale zacisnęłam zęby, poszłam, wytrzymałam, dostałam zlecenie.
i jeszcze – na przekór wszystkiemu, a najbardziej własnemu nastrojowi –
umówiłam się na kawę z Astr, która musiała przez bitą godzinę znosić
mój freestyle nienawiści do świata, ludzi, mnie samej i butów obcierających moje stopy.
i pomyślałam wtedy, że dosyć tego. tak nie może być. ja nie mam czasu.
dotarłszy na plac narutowicza, zdjęłam znienawidzone buty. do domu wróciłam boso.
podwoiłam dawkę escitalopramu i oto wydarzył się cud. wszystko minęło jak ręką odjął.
podniosłam głowę, otworzyłam oczy, wyprostowałam plecy. a życie przestało mnie przygniatać.
cud czyli: zwiększenie stężenia neuroprzekaźnika serotoniny (5-hydroksytryptaminy)
w przestrzeni międzysynaptycznej poprzez hamowanie jego wychwytu zwrotnego.

biorę leki od 14 lat.
po 10 latach zmieniłam paroksetynę na escitalopram.
to się nazywa: brać swój los w swoje ręce oraz panować nad swoim życiem.
po tylu latach pogodziłam się z tym, że zgoda na farmakoterapię nie jest aktem kapitulacji,
ale głosem rozsądku i wzięciem odpowiedzialności za siebie.

 

i tak, o.
jako urodzona i wykształcona humanistka wierzę rzecz jasna w emocje,
porywy duszy i urocze psychologizmy, ale – na boga! – mózg to jest czysta chemia.
li i jedynie.

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

16 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
ginger

znajomy psychiatra powiedzial mi kiedys w zaufaniu, ze antydepresanty dzialaja ale glownie jak placebo a zwiazek depresji z rzekomo niskim poziomem serotoniny jest dyskusyjny
ale, jak w filmie woody alllen- whatever works:)

czmuu

no marjanek, ja ty mnie nawet szort mesedże wysyłasz, bo się telefonem bawisz i nie zabijasz mnie okami na poranne dzień dobry, to ja Ci powiem – zuch jesteś! cieszcie się dzieci, maszyna leci!

Maramausch

zdjęcie butów na placu:) To była..świetna decyzja, tak jak z lekami, Ściskam Cię Zazie Droga!

Maramausch

Go Zazie, Go!!!!!

futrzak

to dobrze, świetnie! POZDRAWIAM!

roz

jak lepiej,to chcę na kawę.mam po drodze z pracy.chętnie popatrzę na pracę Twojego mózgu, bo mój- w stanie zapaści. nasz wspólny psychiatra nie wie- że Ty zwiększyłaś. a ja nie biorę ;-)

bostwana

sorry za poufałośc, ale gdybym była twoim psychiatrą, to bym ci włoiła w dupę za samowolne podnoszenie dawki leku! twoje szczęście, że pomogło.

Robert

Droga Pani Zazie, ja bardzo proszę: ostrożnie z własnym mózgiem! I piszę to jako lekarz, choć co prawda internista :-) Czytając Pani blog zdążyłem się przekonać, że trafił się Pani wyjątkowy pod względem inteligencji egzemplarz tego organu, choć faktycznie nieco kapryśny i chimeryczny pod innymi względami. Proszę to jednak uszanować i wszelkie działania podejmować z rozwagą. Pozdrawiam serdecznie, Robert

michelle858

Pan Rober bardzo ładnie napisał:)

trylinka

Podziwiam za samoświadomość. Jak się ze mną źle dzieje to nie wiem nic. Tylko się dziwię że trwa wojna a ludzie się uśmiechają. Do psychiatry dowlokłam się raz, ale tylko popatrzyłam nań wymownie, nie odezwałam się nawet słowem no i nie zrozumiał że mam myśli samobójcze, a przecież mocno patrzyłam, o! Cieszę się że Ci lepiej, jasnych myśli i prostych słów życzę. Fajna jesteś.

mallorca

:)))

Anonimowo

make peace, not war – podpisano Mózg :)

bere

bardzo fajne wiadomości.
:)

archiwistka

No, jako parkoksetyniarka od 5 lat trochę się niepokoję zwiększeniem dawki… Może skonsultuj to co? Ja po zamianie Seroxatu na Arketis, choć ta sama dawka paroksetyny, to czuję się jakoś lepiej, lżej. Choć nawet tak niewielkiej zmiany się bałam.
Ale cieszę się, że pomimo przeciwności losu dostałaś zlecenie!

kremowka

Miło czytać, że słońce znów świeci :)
Mimo wszystko humanizm, emocje i porywy duszy są dla nas w dużej części nieuchwytne chemicznie, więc jednak włożyłabym to do innej szufladki. Przecież nadal nie wiemy, dlaczego tak doskonale w terapii depresji działają elektrowstrząsy, ani gdzie dźgnąć mózg, żeby się odkochać i mieć raz na zawsze spokój z jakimś tam Atanazym. Popsuta chemia potrafi spaprać emocje, ale jako urodzona i wykształcona humanistka nie chciałabym wszystkiego redukować do chemii.

Fajnie, że na Twoją nawalającą chemię zakłócającą porywy duszy udaje się zaradzić. Pozdrawiam chemiczno-elektryczną zupą w mojej głowie, produkującą pozytywne emocje zawsze jak tu wchodzę :).

Aniaha

li i jedynie
chemia

i cudownie jest odnaleźć normę, równowagę.
ignoranci mają fajnie
ale mimo wszystko, nie zazdrościmy im

Scroll to top
16
0
Would love your thoughts, please comment.x