do czego przyda się Chustka…

jako sceptyczka, agnostyczka i buntowniczka – jak z koziej dupy patefon, trąbka i tamburyn –
nigdy nie uznawałam żadnych autorytetów. nie bo nie. bo tak. właśnie, że tak.
czasem żałowałam, że ich nie posiadam. że nie wiem. sama nie wiem. jak i gdzie, którędy. nie wiem.
teraz już wiem. od tylu miesięcy, tłukąc się ze sobą, we wnętrzu własnej głowy,
z zachwytem, podziwem i przerażeniem obserwowałam
Ciebie.

jesteś najdzielniejszą, najbardziej upartą, waleczną,
piekielnie inteligentną i niemożliwą
laską, jaką spotkałam.

nigdy więcej nie zapytam, co robić.  – nie jęczeć. nie pierdolić.
po prostu iść i walczyć. z wysoko podniesioną głową.
a tam, gdzie nie da się przejść – rozbijać głową mur, skakać i latać, wciąż wyżej i wyżej.
nie zgadzać się. mimo wszystko. a potem godzić się z pokorą. na wszystko. pomimo wszystko.

Chustko amelii earhart, jesteś moim wzorem.
na teraz, na przyszłość, na życie. jestem dumna, że Cię poznałam.
i bezdennie głupia, że tak bardzo się bałam. przez cały ten czas.

nadal się boję. nic mnie nie uszlachetnia. wszystko mnie przeraża.
nie rozumiem, nie mieszczę tego w sobie. chce mi się wyć.
i wyję.

 

the problem with death
is that we have some hundred years
and then they can build buildings on our only bones
100 years, and then your grave is not your own
and we lie in out beds, and our graves
unable to save ourselves
from the quaint tragedies we invent and undo,
from the stupid circumstances we slalom through

and I realized that night that the hall light,
which seemed so bright when you turned it on,
is nothing –
compared to the dawn
which is nothing –
compared to the light
which seeps from you while you’re sleeping,
cocooned in my room –
beautiful and grotesque,
resting

that night we got kicked out of two bars
and laughed our way home

I thought –
I would offer you my pulse
I would give you my breath

 

 

Scroll to top