za custom mojej blythe’owej Vanilli zabrałam się jeszcze w sierpniu. i nie był to dobry pomysł…
upał, chaos i nieustannie zmieniająca się koncepcja wizualna mojej małej bohaterki – już na początku powinny mi dać do myślenia…
nawet podczas pracy wahałam się, czy iść w stronę wersji totalnie słodkiej czy lodowato oziębłej…
ale te dylematy nie przeszkadzały mi w upartym rzeźbieniu linii ust Blythe
no i wyszła słodka. za słodka. i jednak trochę kiczowata.
patrzyłam na nią i wahałam się.
kiedy przymierzyłam wig i ustawiłam inny kolor oczu – nie miałam już żadnych wątpliwości:
wszystko idzie do poprawki. czyli szlifujemy faceplate do czysta i zastanawiamy się, co dalej ;)
ja tą moją monsterkę to chyba już trzeci raz. jak oni te brwi malują, że wyglądają jak żywe :P
Zazie, to co robisz jest piękne, twórcze i pełne skupienia. Na tym powinnaś się koncentrować. Porzuć rzeczy, na które nie masz wpływu i ludzi, którzy nie są warci Twojej energii i siły.
powaliła mnie para wytrzeszczonych oczu leżących sobie na stole ……..
Blythe jest trudną lalką. Czego by przy niej nie wyczyniać, to zawsze będzie posiadała swój słodko-ironiczny uśmieszek. Mnie się podoba to co z nią zrobiłaś. Ciekawie wygląda. Ale rozumiem, że dążysz do jeszcze innego wyrazu pyszczka. Jestem ciekawa co wyczarujesz :)