może jestem aspołeczna, ale kompletnie zwisa mi to, co sądzą na mój temat obce panie z odległej części internetu ;)
ważne jest to, co sądzę ja i moi bliscy na temat reszty świata.
to wszystko.
dziękuję zatem wszystkim 'życzliwym’, którzy z wypiekami na twarzy lecą z jednego podwórka na drugie,
żeby mi w mailach lub komentarzach donieść, co też o mnie napisała lub powiedziała
ta czy inna pani grażynka, bożenka czy halinka.
wybaczcie, ale kompletnie mnie to nie interesuje.
nie szukam w internecie przyjaciółek od serca, buziaczków, misiaczków, sojuszów i spisków.
nie potrzebuję poklepywania po pleckach czy pełnego aprobaty i podziwu
grona pań w średnim wieku klaszczących przy likierku i wuzetce na „podwieczorku przy mikrofonie”.
i dopóki panie z magla nie wrócą tam, skąd przyszły –
moderacja komentarzy na tym blogu nadal będzie działała.
przy okazji pozdrawiam serdecznie moich Czytelników – tych stałych i tych nowych,
dla których świat nie zaczyna się i nie kończy w internecie;)
Obserwowałam w milczeniu Twoją „walkę” z anonimowym tłumem klakierów Pewnej Blogerki. Odpuść, Zazie. To niewarte Twojego czasu, emocji i zaangażowania. Nie zmienisz ludzi ani ich myślenia. Tłum ma zawsze rację. To ważne, że się angażujesz w to co robisz, w to co myślisz, ale nie wygrasz z anonimową masą z internetu. Odpuść im i odpuść sobie.
Nippon Queen – masz rację! według mnie, walka z klakierami na cudzym podwórku zawsze kończy się ranami ciętymi i kłutymi. tłum uwielbia kąsać, nawet jeśli nie ma racji.
bardziej zabawnie jest napisać swoje racje na własnym blogasku i moderować niezadowolonych :) to wredne, ale skuteczne, bo zawsze tłum klakierów przywędruje i przeczyta toto, wyżołądkuje się, a tu zonk – moderacja :)
Podoba mi się to podejście! :-)
a ja donoszę uprzejmie, że widzałam ostatnio staruszkę z bajki.
Wsiadła do autobusu, starsza, siwiuteńka Pani z kokiem, malutka i drobniutka a w ręku miała koszyk (taki pleciony, wiklinowy) pełen małych czerwonych jabłuszek. Jak urzeczona jechałam :-)
i odpozdrawiam! :-)
1 październik to dobry moment na „wyjście z szafy”. Czytam i raz na jakiś czas skomentuję. A niech tam! Pozdrowienia z Poznania!
ondulacja – cóż za fascynujący wyraz…
Królowa Victoria powiedziała (choć cytuję z pamięci, więc mogą być błędy): the most important thing is not what they think about me, but what I think about them.
chciałam donieść życzliwie, że świeci u nas piękne słońce, wrony kraczą, a klucze dzikich gęsi przelatują nad wierzchołkami drzew. zjadłam właśnie pół melona i dalej jestem głodna.
stara czytelnica :)
schron vel pseudopig
buziaczek-plaskaczek frunie!
Łe, a ja jestem starszą panią i co mam teraz zrobić ? iść se stąd ? przysięgam, że do magla nie chodzę .
haha, Rozella, ja też jestem starszą panią! :))) oj wiesz przecież, że nie o metrykę tu chodzi, ale o sposób patrzenia na świat i ludzi ;)) nigdzie nie idziesz – zostajesz! :*
oooo dziękuję ::) ;) pozdrawiam również :) heheh
Czuję się zatem pozdrowiona. Jak tam sytuacja z książkami, mogę napisać jakie tytuły zarezerwowałam? Jak będziesz mieć chwilkę to mi powysyłasz. Sorki, że na blogu o tym, ale widzę, że ostatnio świata nie widzisz poza zleceniami.
nowa czytelniczka też pozdrawia :)
Internet fajna rzecz, ale prawdziwe życie toczy się zdecydowanie poza nim a na wirtualne przepychanki naprawdę szkoda czasu. Strasznie odkrywczą rzecz napisałam :)
Oj tam oj tam, że od razu się nie zaczyna i nie kończy. No a jak tak tylko troszkę? No bo jak zacząć dzień w internecie od zerknięcia czy u Zazie coś nowego? A przy komputerowym pożegnaniu to tylko jeszcze zerknę, bo może coś się nowego pokazało… Także ten. Uzależnienie, czy coś. :)
:D
Cóż niektórzy po prostu uwielbiają intrygi. Ba, sądzę, że niektórzy gdyby nie intrygi nie mieliby innych zainteresowań. Tak fajnie obgadać, obsmarować, wysyczeć zbędne słowa pod opublikowanym postem.
Z kolei inni w milczeniu obserwują. Stwierdzenie „miej wyjebane, a będzie Ci dane” sprawdza się w tym internetowym bycie.
Zazie – dziękuję. Za te cudowne zdjęcia J. dołączone do wywiadu. Dzięki!
buziaczki!
całuski, kochanieńka! :*