strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
świątek, piątek czy niedziela – nasz poranek zawsze wygląda tak samo:
punktualnie o szóstej zero zero Miszur robi pierwsze – ŁUBUDU!!! – czyli rozpędza się w salonie, biegnie przez przedpokój
i z hukiem rozbija się o blejtram obciągnięty zagruntowanym na sztywno płótnem,
a będący prowizorycznym szlabanem broniącym mopsom wstępu do sypialni.
no więc: pierwszemu porannemu ŁUBUDU!!! towarzyszy długa seria Miszurzych szlochów, zawodzenia, jęczęnia i stękania.
wtedy jedna z nas rozpaczliwym głosem wydaje nieśmiertelną komendę – niezmienną w swej treści i intonacji: DOBRANOC, MISZUR!
na co Miszur – westchnąwszy boleśnie i przeciągle – na smutniutkich obrażonych nóżkach wraca na swoje legowisko. czyli sofę w salonie.
następne ŁUBUDU!!! następuje około godziny 8.00.
jest zdecydowanie mocniejsze, bardziej histeryczne i nie poddaje się błagalnym komendom „dobranoc”. niestety trzeba wstać.
po przekroczeniu zatarasowanego blejtramem progu sypialni – w przedpokoju dopadają nas dwie nakręcane świnie.
– Kumok napierający twarzą niczym spychacz rozgniata na naszych łydkach swoje mopsie fafluny.
– Miszur podskakuje na pół metra wzwyż i jak sprężyna uderza nas po udach przednimi łapkami, a następnie spada na podłogę.
i znowu skacze, odbija się od nas i spada. skacze, odbija się i spada.
[ dzięki temu moje nogi kwalifikują się na obdukcję i niebieską kartę ]
jednak powitalna radość szybko mija i po dotarciu do salonu mopsy wyglądają mniej więcej tak:
Miszur reprezentuje biedę, głód, deficyt, niekochanie oraz inne życiowe przykrości, którymi ludzie doświadczają mopsy.
wyrzut w oczach Kumoka: cała noc bez jedzenia! bez lokaja! bez masażysty! bez wodzireja! porzuciłaś mnie jak psa!
– Pacz ty lepij na Miszura, toć on ledwo już zipie! Słabowitość go taka wzięła i się kiwa niebożątko, truchełko wychudłe! –
pluje się Kumok, wskazując na swą młodszą siostrę-sierotkę, siąkającą noskiem i pierdzącą cichaczem w dywan.
– Ja z guodu to prawie doznałam zahamowania procesuff życiowych!!!
a Miszur to już w ogóle straciła nadzieję…
– Biedny, biedny Miszur… Ona je paproszki z dywanu!
biedny biedny Miszur demonstruje jedzenie paproszkuff z dywanu.
Miszur naprawdę kocha wszelkie paproszki, niteczki i wszystko inne, co można gryźć, ciamkać i ośliniać godzinami…
Kumok dostaje ślinotoku na widok śniadania i zasiada do konsumpcji, podczas gdy Miszur zdążyła wszystko już pochłonąć.
na jednym wdechu, bez gryzienia. bo po co.
najedzone i napchane po kokardy – mopsy rozpoczynają plażowanie na dywanie oraz drzemkę.
Kumuś „na śpiocha” próbuje mnie zmusić do gry w piłkę mordo-nożną
– Pacz, jusz mi siem oczka rozkleiły! Jusz mogem graaaać! Podaj!!! Pooodaaaaj!!!
– Ja to bym jednak coś przekąsił… Bo śniadania to chyba nie było… No, nie przypominam sobie!
– Mamuffu, baffdzo pffoszem o fofpofemcie meffu piłki moffdo-noffnej!!!
Kumocz czeka cierpliwie na ławce rezerwowych na rozpoczęcie meczu.
tymczasem Miszur mo-psim swędem załapał się na marfefkowy przecier z sokowirówki…
to dziecko jest bardzo vege. najbardziej kocha marfefki, jabłuszka i buraki. zaś Kumok nie tyka ich nawet patykiem.
Kumok kocha białe serki, jogurciki i roztopione lody truskawkowe. ale od roku jest na diecie „urinary” i nie może nawet psich przekąsek :(
Miszur pracowicie wciera marchew w podłogę. w tym czasie Kumok odkłada piłeczkę na bok i zaczyna wymiotować. świetnie.
jedziemy do weta!
– Areeee pooo cooo??? Ja siem tyrko wyrzygaueeeem!
– Co?!! Do weta??!!! Oboże!!! Oboże!!! Oboże!!!
– Mamo, cy istnieje jakakolwiek sansa, azeby zaniechać? Nie jechać? Maaaamooooooooo!!!
– Szecież on siem tyrkooo wyyyrzyyygauuuu noooo….
– Ja juz siem cujem świetnie. Rześko, chyżo i podskakujoncooo…..
– Pacz! Już widać zwirzontka! Jaaakieee bieeedneeeee….
– Co on im rooooobiiii…. Zoostaf goooo! Puść go, zboceńcuuuu!!!
– Nie mogem na to paczeć!!!
a u weta – jak to u weta:
gry, konkursy, tańce biesiadne oraz szukanie ochotników na zastrzyk w dupona!
po tak wyczerpującym psychicznie wydarzeniu…
trzeba odpocząć.
Miszur długo rozpamiętuje swoje krzywdy i upokorzenia:
obcinanie pazurów, czyszczenie dupki, uszu i fałdki… oraz reszta przykrości.
po południu mopsy stają się jednością.
to znaczy: Miszur ugniata i wałkuje Kumeczka.
oraz go kopie po nerkach.
i próbuje mimochodem wypchnąć ja z łóżeczka.
Kumeczek jest pokrzywdzona:
i koniecznie musi na kolanka do mamusi! koniecznie! teraz! siiipkoooo….
gdzie momentalnie zasypia.
no i weź tu pracuj, człowieku!
——————————-
a w BONUSIE i zupełnie GRATIS
mam dla Was filmik znaleziony przed chwilą w telefonie:
[dialogi i dubbing by Zazie]
Scur – obok Daszeńki – jest obecnie ukochaną przytulanką Miszura.
zaś Daszeńka to rudo-żółty pies wielkości Miszura. ma 34 lata. dostałam ją jako niemowlę.
i teraz podarowałam ją temu puchatemu belzebubowi ;)
ta twarz
Ale jak to możliwe, że mopsy nie śpią z wami? Moja to by całą noc wyła z rozpaczy.
Jesteście boskie! Ja z moja mopsiaczka tez gadam takim głosikiem:)
Jesteście boskie! Ja z moja mopsiaczka tez gadam takim głosikiem:)))
[…] […]
[…] co znoszą z godnością, ale tylko do czasu, bo od 6.00 rano zaczyna się wycie Miszura i ogólna napierdalanka pod drzwiami sypialni {czytaj TUTAJ – […]
[…] tylko nie dotykać mokrego. tuż po czwartej rano budzi mnie Miszur szturmująca drzwi sypialni {O TAK – klik!} what a lovely […]
kocham mopsy com odkryła dzięki Tobie, Zazie, chociażem kociara-:)
Zazie, you made my day, a nawet night, biorąc pod uwagę okoliczności przyrody :) A co do weta, potwierdzam. Jeszcze kiedy mieszkałam na Pradze, to był mój wet. Wiela lat temu, więc chcąc nie chcąc, to WY oraz Zakurzona jeździcie do mojego weta! ha!
Dzięki – umarłam ze śmiechu !
tekst Kumoka…cyt;” …Weź mnie nie kameruj , tu się śpi człowieku…” dla mnie najlepszy!!!!!!
dzięki Zazie!!!!! pozdrawiam.
u nas każdy dzień wygląda tak samo :) tylko zamiast mopsów mamy dwie dziewczynki – pekinki. Nawet podobnym głosem (jak na filmiku) gadamy do nich :D
Dziękuję Ci Kochana za tak wspaniałą dawkę humory w dzisiejszy parszywy dzień:)))))))))
Już mi lepiej !!!! I choć kuźwa nie mam depresji to świat wali mi sie na łeb……….
Zdjęcie pt” O Boże O Boże….” debeściarskie!!!!
Uwilbiam milosciom bezgranicznom Wasze zwierzenta :-D
:))))
może scura pokameruj… :)))
dzięki, zaz, od rana mam dobry humor :)
”Ja nie wiem, ja nie wiem….” :)))
I Miszurek tak ślicznie dbający o podłogę :)
Dzięki za relację. Mopsy cudne i wymowne:)
cudny mopsowy komix! kilka razy obrazki przelecialam ups i geba wyje ze smiechu :-)
uwielbiam Wasze dzieci, ale dzisiaj wyjątkowo pozdrawiam Miszura za minę rodem z filmu grozy pod nazwą:
’- Co?!! Do weta??!!! Oboże!!! Oboże!!! Oboże!!! ’
padaka :)))
dokładnie, na tym zdjęciu padłam:)))
ale schroni, zwróć uwagę jaki wytrzeszcz zdziwienia, przerażenia i zniesmaczenia ma mówiąc
Co on im rooooobiiii…. Zoostaf goooo! Puść go, zboceńcuuuu!!!
:)))))
haha, Miszur zgorszony też wymiata! i jeszcze w ten pulowerek czerwony wystrojony :))))
Wielbię Cię Zazie za te foty, za K&M i w szczególności za podpisy…
Każde zdjęcie lepsze od poprzedniego, tak bardzo potrafią polepszyć humor…
No i skąd ja znam te wieczną chęć na ręce i spanie z głową na biurku! Nic zrobić nie można, ale serca nie mam, żeby nie wziąć. . . ;)
Proszę o takie relacje choć raz na dwa tygodnie, bo bez niż życie staje się gorsze ;)
zazie, ja Cię kocham:)))
sorry, niech syd się wkurfi, ale musiauam to rzec :)))
Wasze mopsy też kocham:)
a Miszur, nie wiem jak na to nie wpadłaś, ale on to maszynka do rozbijania cellulitu jest, a nie jakiś tam zwykły podskakiwacz :P
Miszur to maszynka do rozbijania celulitu, a Kumok to maszynka do ROZRABIANIA i robienia zadymy :)))
czyli Kumok ma właściwości terapeutyczne, to Cudowny Eliksir na podnoszenia ciśnienia :)
tak paczę na tę poczekalnię i się zastanawiam czy Wy przypadkiem nie chodzicie do naszego weta.
relacja świetna. miny mopsów o poranku jako obraz nędzy i rozpaczy – bardzo przekonujące.
my mamy najlepszych wetów na świecie na Gocławiu – przy ul. Umińskiego 16 ;) dr Radajewski & Co.
hahaha no, mówiłam, że do naszego weta jeździcie :D
to WY jeździcie do NASZEGO :D :P
:*
zakurzona, dokładnie to samo pomyślałam- obraz nędzy i rozpaczy ;)