wszystko ci minie po wenlafaksynie

– czytam na forach internetowych o tym, jak po 75 mg ludzie osiągają stan życiowej euforii.
ja po 225 mg ledwo wstaję z łóżka. nie mogę zrozumieć, jak to się stało, że wpadłam tak głęboko.
what went wrong? i kiedy? oraz dlaczego, skoro cały czas byłam na lekach?
fluoksetyna, paroksetyna, escitalopram… i chuj. ot, taki psikus.

staram się. naprawdę się staram. staję na głowie, żeby normalnie pracować. zmuszam się,
żeby odbierać telefony i brzmieć nieco radośniej niż małomiasteczkowy przedsiębiorca pogrzebowy.
uśmiecham się na poczcie i do pani w sklepie. mimo że założenie butów i zejście po schodach
kosztuje mnie nadmiar psychicznego wysiłku.
robię wszystko, żeby tylko nie położyć się z twarzą do sufitu. been there, done that.
ale rozpaczliwe trzymanie się krawędzi pazurami wychodzi mi marnie.

nie wiem, jak długo jeszcze jestem w stanie na siebie poczekać.
i czy w ogóle do siebie wrócę. wiem, że dramatyzuję. że teraz tak to widzę.
że z depresji się wychodzi, nie takie rzeczy ludzie muszą znosić, że powinnam się cieszyć,
że żyję, bo inni przecież już nie. oraz że dzieci w Afryce. ja wiem. i naprawdę jestem światu wdzięczna.

ale od noszenia głowy, która waży 5 ton czasem boli mnie całe ciało.
dlatego od kilku miesięcy trzymam ją w dłoniach. i czekam.
choć czasem mam ochotę cisnąć nią z całej siły o ścianę.

 

 

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

15 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Honorata

Trzymaj się

wani

Zazie, a spisz już normalnie? Bo może jeszcze coś na sen by się przydało, może mała dawka Trittico razem z wenlą na dzień, jak wyżej i… może wtedy…? Plus spacery po mrozie, basen, ruch. Na sobie sprawdzone – zadziałało, choć na początku ruch w każdej postaci był nieosiągalny. Ale podobno jak już się „przemoże”, to ów cudowny RUCH ciała, wyplata w mózgu tę pożądaną chemię, której brakuje w depresji… eee wiem, wiem, że to tak łatwo się pisze i tak gładko brzmi, ale mówię – sprawdzone na sobie…

Powodzenia.

ZłotyWarkoczyk

Oj, doskonale Cię Zazie rozumiem…

malkama

Świetny kawałek :)

Ja leków w tabletkach nie biorę, inhaluję plastik bezpośrednio do płuc i wsysam poprzez absobcję gałkami ocznymi bezpośrednio do mózgu. Sztuczne włosie blajtek nie wchłania się zbyt dobrze, myślę o przejściu na saran… W zasadzie ta terapia troszkę pomaga, na równi z żywicową, ale rewelacji nie ma…czekam jeszcze na dawkę promieniowania słonecznego, bo mam wyraźne braki w zasobach witaminyD3! Łączę się w bólu i zapraszam na terapię grupową!!! Bardzo by mi się też przydała, mój mózg zareagował obrzękiem na zbyt dużą dawkę szarości i burości!

Aneta

Zazie, nie poddawaj się!
Zapewne konsultowałaś się z innymi lekarzami, ale może spróbuj jeszcze raz! Kurczę, tak nie może być… Czy to stan przejsciowy? Jeżeli nie, szukaj dalej. Wiem, że to może być ciężkie, ale przecież nie niemożliwe! Coś musi pomóc!!!

AniaMania

Hej Zazie, a probowalas polaczyc wenlafaksyne z czym innym? Ja tez jestem na 225 mg, a do tego biore jeszcze citalopram i seroquel, juz od kilku lat. Czasami trzeba poprobowac roznych kombinacji! Lekarz powienien cos zasugerowac…Trzymaj sie!

aselniczka

Ej, bo mi umknęło. Czy Ty byłaś kiedyś w terapii? Mnie państwo doktorstwo swego czasu BARDZO pomogli. Teraz w potrzebie też mam się do kogo zgłosić.

Agnieszka

Zazie…. jestem w tym samym momencie. I tak samo się wściekam, że nic nie mogę i tak samo się niecierpliwię kiedy to minie.
I tak samo wiem, że powinnam być dla siebie łagodniejsza, cierpliwsza. A potem patrzę na piętrzące się zaległości w pracy, porastające kurzem przyjaźnie, sypiący się związek i znowu się wściekam. W środku. Przecież od strony skorupki wyglądam… jak skorupka. Cała, twarda i bez najmniejszej rysy.

futrzak

codziennie się budzę i chciałabym znowu zasnąć, chociaż nikomu o tym nie mówię, nikt kto tego nie przechodzi mnie nie zrozumie.
głowa do góry, jutro będzie dobrze, jak jutro, trzeba przeżyć dzisiaj.
każdy kolejny dzień, jest walką.
walczę ze samą sobą.
koszmar.

ania

I znow napisze ;Jak ja Cie dobrze rozumiem.Najgorszy okres mialam w wakacje.Juz myslalam ,ze sie nie dzwigne.Czarna odchlan wciagala mnie coraz bardziej.Lezalam,wylam,lezalam,wylam .Jedynie do kibelka zmuszalam sie wstawac.Ten kto nie przezyl nie zrozumie.Po wizycie wczorajszej dalej zostaje na 150 effectinu chociaz sugerowalam ze nie jest tak jak byc powinno.Doktorek stwierdzil ze najwazniejsze ze jest lepiej.A i jeszcze powiedzial ,ze wenlafaksyna jest silna substancja i on nawet nie ma pomyslu na co moglby zmienic.Fak.Za tydzien wizyta u jakiegos profesora a mi juz zygac sie chce na te wizyty.Gdzies tam jednak jest jeszcze nadzieja,ze w koncu cos pomoze.My chcemy przeciez tylko normalnie zyc,wstawac z lozka rano bez bolu egzystencji.Czy to tak wiele?Trzymaj sie*

hm. chciałabym cos poradzic, ale nie potrafię i bardzo mnie to wkurza.

iza

nie wiem, jak to jest z tobą. wiem że mnie odpieprza równo i sądzę że jest to moja autorska forma przeżywania żałoby. cieszę się, że piszesz tak jak piszesz. i.

Bjanusz(ka)

Zaz – jestem. na bieżąco. kocham Cię.

anika

Zima kiedyś minie to i się lepiej zrobi po wenlafaksynie ;) I dziękuję za smakowitą Tori na dziś :)

jabloan0

Trzymam kciuki za powrót do stanu, w jakim chciałabyś być. Pewnie to wiele nie da, ale może świadomość, że ktoś myśli o Tobie (w sensie, chciałby byś poczuła się lepiej), choć na chwile podniesie Cię i jeśli tak będzie, to niech ta chwila trwa wiecznie:) Pozdrawiam

Scroll to top
15
0
Would love your thoughts, please comment.x