to chyba najbardziej żenująca i absurdalna kampania społeczna ostatnich miesięcy.
w skocznej piosence biesiadnej polscy artyści estradowi uświadamiają nam – narodowi polskiemu –
że my, naród polski, jesteśmy strasznie smutni, zgorzkniali i obrażeni na cały świat…
zupełnie nie wiadomo czemu.
bo przecież jest super, jest super, więc o co nam chodzi?!!
We wspólnej – Programu Trzeciego Polskiego Radia i „Gazety” – apolitycznej kampanii społecznej „Orzeł może”
zamierzamy rozprawić się ze stereotypem Polaka pesymisty, malkontenta, nadętego smutasa,
który ma wszystkim za złe i innym zazdrości.
Nauczmy się być nie tylko narodem, ale i społeczeństwem. Uwierzmy w siebie. Cieszmy się wolnością jak Francuzi,
Czesi czy Amerykanie, którzy święta narodowe obchodzą całymi rodzinami w atmosferze radosnego pikniku.
[źródło: http://wyborcza.pl/1,75478,13840369,Orzel_moze__Rozpoczynamy_wielka_akcje_spoleczna_radiowej.html ]
Człowieku! No przecież,
Jak sam nie chcesz, to się nie ciesz,
Ale niech cię tak nie peszą,
Ci, co się do ciebie cieszą,
Chudzi, grubi,
Starzy, młodzi,
Daj się lubić,
Co ci szkodzi?
A kto się tak do nas pięknie cieszy? Dziennikarze z pierwszych stron gazet, dyrektorzy ogólnopolskich stacji radiowych,
artyści estradowi koncertujący od Bałtyku po Tatry, artyści od lat przebywający na emigracji, prominentne dzieci prominentnych rodziców
oraz rzesza tych, „którym się udało”.
Bez zaglądania komukolwiek w portfel, powiem tyle:
Też bym się cieszyła życiem za 5-cyfrową kwotę miesięcznie.
Czy łatwo jest mieszkać w Polsce? Czy fajnie jest być Polakiem? Czy jest z czego być dumnym?
Może warto zapytać o to samych Polaków.
Dlaczego do tej kampanii nie zaangażowano drobnych przedsiębiorców,
bezrobotnych absolwentów wyższych uczelni, samotnych matek żyjących z zasiłków,
emerytów przymierających głodem albo ciężko chorych walczących z ZUSem i NFZ’em,
zmuszanych do prowadzenia publicznych zbiórek pieniędzy na swoje leczenie?
Skoro orzeł może, to czemu oni nie mogą?!!
„Uwierzmy w siebie!” – apelują twórcy kampanii. Powiem państwu, że z tym to akurat może być problem.
Ciężko jest w siebie wierzyć, żyjąc i pracując w Polsce.
Po latach nauki i skończeniu studiów „wypłynęłam na szerokie wody kariery” – czyli rozpoczęłam walkę o przetrwanie na rynku pracy.
Zmęczyłam się wyścigiem do stołka i błaganiem, by mnie ktoś łaskawie ozłocił etatem i zagwarantował stałe wynagrodzenie,
umożliwiające utrzymanie się przy życiu w Warszawie, gdzie się urodziłam i gdzie od 40 lat moi rodzice płacili podatki.
Wzięłam sprawy w swoje ręce i założyłam własną firmę.
Kilka lat temu nasze państwo lansowało trend na małą przedsiębiorczość, samozatrudnienie i inne cuda-wianki,
obiecując jak to nas będzie wspierało i pomagało – począwszy od kultowego już „jednego okienka” w urzędzie.
Zapomniało tylko dodać, że rzesza małych i średnich przedsiębiorców potrzebna mu była li tylko do ściągania składek ZUS i podatków,
bo z wielkimi przedsiębiorcami nie było (i nie jest) w stanie sobie poradzić, bo nie płacą i mają w dupie.
A na kogos przecież trzeba polować, bo inaczej urzędnicy ZUSów i urzędów skarbowych stracą stołki.
Oczywiście nie możemy liczyć na jakiekolwiek wsparcie państwa w prowadzeniu działalności gospodarczej
i jeszcze musimy dokładać do interesu, płacąc VAT i podatek dochodowy od każdej niezapłaconej przez klienta faktury.
A klienci nie płacą, twierdząc, że „nie mają z czego”.
Szkoda, że mnie w sklepie nikt nie pyta, czy mam z czego zapłacić.
Może po prostu przestanę za swoją pracę wystawiać faktury, żeby nie wpędzać się w dodatkowe koszty?
Często się zapożyczam, żeby mieć z czego zapłacić podatek VAT oraz dochodowy.
Co miesiąc płacę 1.000 zł na sam ZUS. Na wizytę u lekarza specjalisty w państwowej służbie zdrowia
będę czekać kilka miesięcy. Więc płacę płacę dodatkowo składkę na prywatne ubezpieczenie zdrowotne,
żeby zamiast roku czekać kilka dni, a bezpłatnych lekarzy zostawić tym, którzy naprawdę nie mają innego wyjścia.
Co nas uratuje? Kto?
Może te biedne 6-latki, które pójdą do szkoły o rok wcześniej, żeby o ten rok szybciej zaczęły potem pracować
i odprowadzać stosowne składki na państwo polskie?
Mieszkam w Polsce i mam coraz mocniejsze, przepełnione żalem i rezygnacją, poczucie,
że nie chcę już dłużej żyć w tym kraju. Coraz częściej i coraz bardziej realnie myślę o emigracji.
jestem obywatelem drugiej kategorii.
nigdy nie byłam karana, nie złamałam przepisów, nie naruszyłam zasad.
wypełniam swoje obywatelskie obowiązki, głosuję, angażuję się, zależy mi.
państwo w niczym mi nie pomaga. wręcz przeciwnie.
zabiera mi wszystko. łącznie z elementarnymi prawami obywatelskimi.
w styczniu 2013 polski sejm odrzucił wszystkie projekty ustaw o związkach partnerskich.
równocześnie w projekcie budżetu na 2013 rok przywrócono Fundusz Kościelny z kwotą 94,3 mln złotych.
– o tym, jak się czuję, będąc lesbijką i żyjąc w Polsce, pisałam TUTAJ oraz TUTAJ
Prawdę mówiąc mało mnie interesuje sposób, w jaki powinniśmy obchodzić święta narodowe w Polsce –
czy pompatycznie; czy może na wesoło – czy z wojskiem i fanfarami; czy rodzinnie i z balonikami.
Męczeństwo się wyczerpało, ale sztucznie pompowana radość – jak różowy balonik z „marszu lemingów” –
prędzej czy później pęknie z hukiem. Raczej prędzej. Najpewniej zaraz po powrocie do domu i włączeniu telewizora,
otworzeniu lodówki czy sprawdzeniu stanu konta bankowego oraz stosu piętrzących się rachunków.
Bo na tym polega życie w państwie polskim. A nie na maszerowaniu pod flagą, pikietowaniu pod krzyżem czy machaniu balonikiem.
Ale przecież zamiast malkontencko roztrząsać takie smutne i niewygodne tematy,
fajniej wyjść w miasto i dać sobie zrzucić na głowę tonę różowych ulotek, a potem wyzbierać je co do jednej
i dostać w nagrodę balon, lizaka oraz tiszert. Nie cieszy mnie to, niestetyż. Może ja jednak nadal mam depresję.
Drogi Orle, zaniecham bycia smutasem –
gdy przestaniesz ze mnie doić kasę.
Drogi Orle, nie bądź zjebem –
doceń mnie w końcu i daj mi coś z siebie.
innymi słowy: POLSKO, POZWÓL ŻYĆ…
apdejt:
pisząc ten tekst, z tyłu głowy miałam myśl: „skoro jakiś sponsor dał na tę akcję pieniądze, to niech się gawiedź bawi na zdrowie…”
i właśnie się dowiedziałam, kto dał na to pieniądze. ja, ty, my wszyscy. bo ta cała fanfaronada odbyła się za państwową kasę! –
helikoptery rozrzucające różowe ulotki, baloniki, pizdryki, koguciki na druciku i orzeł biały z białej czekolady –
kosztowały nas – bagatela! – 100 000 zł (słownie: sto tysięcy złotych) przyznanych z Funduszu Narodowego Centrum Kultury
w ramach programu „NCK Kultura – Interwencje” na rok 2013
uhm. święto polskiej flagi na różowo. ze zbieraniem papierków z chodnika. bez polskiej flagi. z czekoladową kurą przed pałacem prezydenckim.
japierdolę, a myślałam, że to ja jestem na bakier z tradycją narodową, patriotyzmem i resztą państwowego bulszitu.
a, i żeby nie było – jestem lewaczką :)
buziaczki!
xoxoxo
ciąg dalszych moich nieuzasadnionych narzekań – TUTAJ
Każdy Polak uważa, że to, co on myśli ze szwagrem, to opinia całego narodu…
Do autorki:
myślę, że niepotrzebnie zżymasz się na akcję „orzeł może”.
Może i śmieszna, na pewno nie przyniesie wymiernych efektów, ale jak się komuś chce to po co go za to faulować? Coś w głowach ludzi zostanie i w przyszłości zamiast kurwować w korkach, na ulicy narzekając na polityków, fatalne przepisy prawne i marudząc jak to źle wokół nas, a gdzie indziej to mleko i miód, i tacy ładni, uśmiechnięci ludzie, zastanowią się i coś uczynią pozytywnego.
Od czegoś trzeba zacząć, banalnie proste. A że robią to ludzie znani to co w tym złego? jakaś podskórna zazdrość, złość po utracie sił w starciu z oporną materią biurokracji? Pan Czesiu z osiedlowego sklepu, pani Irenka z księgowości, ja z działu logistyki mamy powtarzalną codzienna okazję do osobistego poparcia tej akcji w zwyczajnej powszedniej uprzejmości wobec innych.
Przyjęcie patronatu przez Prezydenta nad inicjatywą nie oznacza automatycznie upolitycznienia akcji. To powszechna ogólnoświatowa praktyka, zwiększa rangę i wydźwięk przekazu, a jak kogoś nie lubisz to nie musisz od razu fukać na wszystko czego ten ktoś się dotknie.
To, że akcję nagłaśnia radio (publiczne) i gazeta (prywatna) nie oznacza automatycznie kręcenia własnych lodów. Zasięg akcji dzięki temu zyskuje. Czasem takie działanie publiczno-prywatne daje dobry efekt. A celowość wydawania pieniędzy? Publiczność kasy państwa nie oznacza wydawania pieniędzy tylko na cele, z którymi się w pełni zgadzamy.
Jednak w tym wypadku nie spodziewałem się tylu kontrowersji i podejrzliwości. Cel wydaje się pozytywny choć może śmieszyć. Ale wtedy jest efekt – śmiejemy się, a z czego to już inna sprawa ;)
Lament zbolałej lesbijki
To czego doświadczasz to wolny rynek, konkurencja. Nikt nie obiecywał Ci kokosów w zamian za założenie własnej działalności, co w istocie jest znacznie prostsze niż 10 lat temu.
Zdecydowałaś się na samozatrudnienie, zatem to od Ciebie w znacznej mierze zależą Twoje dochody. Nikt nie mówił, że będzie lekko i że będzie dla wszystkich równo. Jednemu coś przychodzi łatwo, inny musi się nazapierniczać na swoje 5 zer na koncie.
Co złego widzisz w tej akcji społecznej? Uśmiechniętych normalnych ludzi? Nie rozumiem tych wszystkich powykrzywianych grymasem bulu w d**ie osób, które potrafią tylko na wszystko narzekać….
"Lewackosć" prawicy bolszewickiej oraz lewica klerykalna… to Polska właśnie. Skończ z tą iluzją człowieku bo każdy może zmienić poglądy gdy w grę wchodzi jego własny interes.
[…] u-hu-hu! ale mi się dostało za poprzednią notkę […]
Chociaż od lat czytam regularnie Twojego bloga, Zazie, i mam więcej niż pewność, że w większości poglądów się rozjeżdżamy, to do tej pory nie miałam problemów z akceptacją Twojego punktu widzenia, tymczasem teraz naprawdę nie rozumiem Twojego oburzenia akcją propagandową. Nie będę jej bronić, bo jest ona dla mnie tak samo powierzchowna, jak parady równości. Nie rozumiem, dlaczego oburza Cię orzeł z czekolady, a nie oburzają półnadzy ludzie, wyginający się na tęczowych samochodach. Według mnie, jeżeli zakładamy, że ludzie mają prawo wyjść na ulicę i krzyczeć „lubię w łóżku to i to” i epatować swoją wyjaskrawioną „osobowością”, to musimy zakładać, że mają też prawo wyjść na ulicę i powiedzieć „chcę, żeby Polacy byli weseli”. Jeżeli tego nie akceptujemy, to jesteśmy po prostu hipokrytami. A po Tobie się hipokryzji nie spodziewałam. Oczywiście rozumiem, że masz prawo do własnych poglądów i oczywiście rozumiem, że w Twoim pojęciu jedno zjawisko społeczne jest „walką o równość”, a drugie – „bezsensowną ostentacją”, ale może czasem przydałoby się spojrzeć na pewne problemy nieco szerzej i zrewidować punkt wyjścia?
Nie zgodzę się z zarzutem o hipokryzję. Dlaczego? Otóż: wyrażam pełne poparcie dla wszelkich „oddolnych” inicjatyw społecznych, manifestacji, ruchów i przedsięwzięć – począwszy od parad, przez strajki, na marszach obrońców życia poczętego skończywszy. Nawet jeśli nie zgadzam się z nimi ideologicznie, nigdy nie nie odmawiałam im prawa do manifestowania swoich poglądów.
W przypadku kampanii „Orzeł może” sprawa ma się nieco inaczej. Po pierwsze – nie jest to oddolna społeczna inicjatywa jakiejś grupy ludzi, do której spontanicznie dołączyły szerokie rzesze ludzi, ale zorganizowana akcja ogólnopolskiej gazety wraz z ogólnopolskim radiem – za państwowe pieniądze i pod patronatem prezydenta RP – czy tak wygląda z definicji apolityczna kampania społeczna? sorry, nie dla mnie.
po drugie – nie bronię nikomu paradować, cieszyć się i wiwatować pod pałacem prezydenckim, ale na swoim własnym blogu wyrażam subiektywne zdziwienie kuriozalną formułą tej akcji:
skoro apolityczna to czemu idą pod pałac prezydencki? skoro w dniu święta flagi narodowej to czemu na różowo i bez tejże flagi? skoro już orzeł to czemu bez korony i z czekolady?! absurdy tej akcji można mnożyć bez końca.
dlaczego za te ogromne pieniądze (sam koszt lotu helikopterów nad miastem to mega kwota) – dlaczego nie urządzono w całej Polsce od Bałtyku po Tatry wielkich rodzinnych pikników w miejskich parkach? czy nie fajniej byłoby dać tego dnia całym rodzinom darmowy wstęp do wybranych kin, basenów czy miejsc rozrywki?
cóż takiego zajebiście wesołego było w tym przemarszu grupy ludzi ulicami miasta stołecznego Warszawy i prezydenckiej hucpie z czekoladowym orłem?!!
nie pisz, Zora, że jestem hipokrytką – tylko dlatego, że nie podoba mi się bezsensowne wydawanie publicznych (!!!) pieniędzy na zbiorowe warszawskie „umpa-umpa” kilkuset osób z prezydentem RP.
no ale przecież puszczanie pary w gwizdek to nasz sport narodowy…. jakże wesoły!
Hej
a do czytalas ze tych pieniedzy jeszcze nie wydano ktore wskazal w tym poście.
Więc burzysz się trochę o fakt któ¶y nie miał jeszcze miejsca ;)
<3
Nasza prawica to koło prawicy nawet nie stała, jest to katolicki narodowosocjalizm, a czym się narodowy socjalizm skończył u sąsiadów, to wiemy i nasi narodowi socjaliści grożą im za to wystawieniem rachunków.
dla tego ja 1,5 roku temu wyjechalam z rodzina z Polski….
Szanowna autorka (anonimowa) tego artykułu widać należy do tej wiecznie smutnej, niezadowolonej i narzekającej części. Weź sobie kochaniutka do serca słowa piosenki ( tylko nie gadaj, że biesiadnej bo biesiadna to może być „sto lat”) – „jak sam nie chcesz to się nie ciesz ale niech cię tak nie peszą ci co się do ciebie cieszą”.
Ach, kocham, po prostu kocham ten argument. To może wytłumacz jeszcze – szanowna Komentatorko nieanonimowa – jak się mają słowa tej wyrafinowanej artystycznie piosenki do hasła o przełamywaniu stereotypu. Bo na moje oko tekst na tymże stereotypie w całej swej rozciągłości bazuje – ale pewnie to ta słynna polska żółć, którą wyssałam z mlekiem matki, podkopuje zdolność do obiektywnej interpretacji.
O pardon, nie „polska”. Pewnej części. Tej wiecznie smutnej, niezadowolonej i narzekającej, która ma czelność nie ekscytować się na widok orła z czekolady z apolitycznym prezydentem w tle.
Ja bym najchętniej z tej Polski wyjechała ale niestety jestem chora przewlekle. Od 18 roku życia tylko tułam się od szpitala do szpitala , od lekarza do lekarza. A pomocy z państwa nie mam nawet ciężko grupę inwalidzka wywalczyć a co nie mówić o ZUS-się. Praca jest ale tylko sprzątanie I robi się ponad siły za te 500 zł. I to ma być praca dla niepełnosprawnej osoby. Na prawdę jestem zmęczona choć jestem młoda , nie pracowałam tylko umowy śmieciowe I to tylko na chwilkę gdy jeszcze w miarę było dobrze z moim zdrowiem ale trzeba płacić rachunki, jeść….. I to ma być kochana Polska , za co moim dziadkowie walczyli? Pracowali całe życie a nawet na leki ich nie stać….. Już dawno ktoś powinien z tym zrobić…… Jestem zdana tylko na siebie a państwa to nie obchodzi aby tylko płacić podatki. A ja się pytam za co płacić na leki mnie nie stać a do lekarza się dostać to za kilka miesięcy….. I jak mam pozytywnie myśleć jak ja każdego dnia się zastawiam czy będę dalej ubezpieczona czy będę miała co jeść……
Lepiej a Palikota, będą mogli jarać wszyscy.
Tylko, że u nas lewica nie rządzi, cały czasy mamy rządy centroprawicowe.
PO koło lewicy nawet nie stało.
za rządów PiS wcale lepiej nie było, resztą PiS i Po ręcę sobie mogą podać, przecież mają te same poglądy
ewa, rządy PiS to 2 niecałe lata, bez większości parlamentarnej, czyli skazani na humory Leppera (ktory – cholera, miał racje [rzynajmniej nt. Balcerowicza; skonfundowana swoja ówczesną lemingozą – przyznaje Lepperowi rację) i wstawke w postaci Giertycha.
O rządach PIS – możn by mowic gdyby rządzli samodzielnie chocby jedna kadencję. na to liczył Kaczyński rozwiązując sejm po rozwaleniu LPR i Samoobrony.
Niestety 2007 lemingoza szalała, stad ta żenując akcja – zabierz babci dowód.
Z pewnoscia mozna stwierdzic, ze pomimo tak krótkiego czasu, przy takich warunkach koalicyjncych oraz mediach zajmujących sie osmieszaniem kaczynskeigo (te same, ktore wam tera zafundowaly baloniki i papierki; bo ożeua to se chrabia Bul wcina sam.
PO=SLD=RP a różnią sie one zasadniczo od PIS.
co ty bredzisz człowiek o tzw lewackości, cosik ci się pomyliło, co ma piernik do wiatraka, gdzie tu lewackość?
To prawda, ale skąd Ty możesz wiedzieć, że autorka jest socjalistką (nie wiem, może napisała, w innej notce)? Poza tym od kiedy bycie lesbijką odpowiada za obecny stan rzeczy (absurd kompletny)? Co to lewackość?
Tylko 100 000? Nie wierzę. To pewnie była zaliczka.
[…] na nigiri z łososiem czy też tuńczykiem, czułam jak fala patriotyzmu zalewała serce me. Kolorystycznie wpasowały się akurat po środku. Wystarczyło tylko odwrócić ryżem do góry i […]
:)
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=335643083229073&set=a.119037871556263.14534.100003501532332&type=1&theater
https://www.facebook.com/CzekoladowyOzeu?ref=ts&fref=ts
rzeczywiscie żenada
Co do lewicowości, lewackości, to właśnie te poglądy w odniesieniu do gospodarki odpowiadają za obecny stan rzeczy w Polsce. Poglądy owe reprezentują rządzący od wielu lat. Bo albo Państwo ma "pomagać" I mamy to, co mamy, albo się nie wtrącać do gospodarki, a stać tylko I aż na straży elementarnej sprawiedliwości.
Serio? Masz silne nerwy.
propaganda sukcesu
Ja się tu dobrze czuję!
Najbardziej to mnie wkurza ta bezradność. Nie znam osob, które w jakiś sposób nie cierpia z powodu zycia w tym kraju
To widocznie znasz niewielu ludzi…
W pelni podzielam apel dziennikarzy o uśmiech i mniej ponuractwa. Mówią to ludzie, którzy z całą pewnością zagłosują za związkami partnerskimi i stoją odwróceni plecami do polskiego zaścianka. Zmartwił mnie Twój pesymizm i ogólny wkurw. Sama bardzo, bardzo ciężko pracuję i kiedy tylko mogę podaję innym pomocną dłoń. I wierzę że ten kraj będzie lepszym miejscem do życia dzięki fajnym ludziom, krórzy tu jednak mieszkają.
Nie wierzę.
Nie będzie…
No rzeczywiscie chyba nie bedzie skoro juz takie osoby jak Zazie krytykują pozytywną i zakręconą akcję, która ma na celu „odsmoleńszczenie” Polaków. Mam o to do Zazie ogromny osobisty żal. Kompletnie nie rozumiem jak można patrzeć na tę inicjatywę z perspektywy zasobności własnego portfela. Zazie, bardzo mnie rozczarowałaś. Sorry…
Ja po kilkunastu latach wróciłam do tego kraju I jest tylko jeden powód, dla którego nadal tu jeszcze jestem. Moja nieślubna żona (bo oczywiście nasz duński ślub jest tu tyle wart, co te śmieci, które dziś z helikoptera zrzucali) I rodzinny obowiązek opieki nad jej sędziwym tatą. Ale mam dość, mam dość, bo jako niewykwalifikowana robotnica w Danii żyłam lepiej niż jako wykształciuch prowadzący własną działalność gospodarczą w Polsce. A I tak cieszę się, że to działalność jednoosobowa I nie mam na karku pracowników, którym należy się wiele, podczas gdy mnie nic.
Pod orłem były litery GW a więc chyba jednak się zesrał ze śmiechu.
ale że co? że się zgadzacie z komentarzem iż "lepiej nie żyć w tym kraju" czy "że orzeł może"…? ale głosowaliście i nadal będziecie na PO, prawda…?
szczerze powiedziawszy, w dupie to mamy :)))
Ja w dupie nie mam i martwię się, że po raz pierwszy chyba głosować nie pójdę. Bo nie mam na kogo. Ewentualnie na jakiegoś niezależnego kandydata, o ile taki się pojawi, ale to w wyborach prezydenckich (ewentualnie samorządowych),a w parlamentarnych to na prawdę nie ma partii, która mogłaby mnie reprezentować. Pozostaje mi albo stworzyć własną partię albo zacząć mieć w dupie. Ciekawe na kogo Ty będziesz głosować, że tak nonszalancko jeździsz sobie po wyborach innych?
na nikogo nie głosuję od dawna. nie wierzę politykom, bo ich zawód, to okradanie społeczeństwa. nie ma znaczenia, z jakiej frakcji politycznej pochodzą. a Ty wierzysz, Hana? powodzenia! lepiej zakasać rękawy i zabrać się za ciężką pracę nad sobą i pracę u podstaw, w swojej własnej, małej społeczności. (biorę udział jedynie w wyborach samorządowych i głosuję na ludzi, których znam osobiście). nie mam czasu na rozważania, która grupa złodzejska pierdoli do mnie z teleodbiornika. pozdrawiam i życzę udanego wyboru kandydatów.
Moje pytanie o głosowanie było do Grażyny Grarzy, ale chyba nie tam gdzie trzeba reply wcisnęłam.
A co do Twojego pytania to zdecydowanie nie wierzę politykom, a nawet czuję do nich lekki wstręt (zwłaszcza, że miałam okazję się z niektórymi poznać z racji wykonywanego zawodu) ALE zrezygnowanie z głosowania jest, według mnie, jednak jakimś rodzajem ucieczki przed odpowiedzialnością. Jednak głos jest formą wyrażenia własnego zdania i formą kontroli (niewielkiej) nad tym co się w Polsce dzieje. Uważam, że trzeba politykom patrzeć na ręce, głosować, wyrażać swoje zdanie.
Chodzę na wybory.
Za KAŻDYM razem.
Jestem wyborczo wielce aktywna, aczkolwiek za każdym razem świadomie oddaję nieważne głosy.
Albowiem ani mię PIS, ani PO, ani PSL czy inny Palikot.
No nie i już!
NIE ZNAM tych ludzi.
Nie ufam im.
Jestem i czuję się manipulowana.
Więc wyborczo jestem obecna, choć głosy oddaję nieważne.
Dla mnie to jest najbardziej uczciwe.
DLA MNIE – zaznaczam.
Zazie – pozdrawiam ciepło.
bla, bla, bla… a jak pójdę do wyborów, to zagłosuję na PO a ne na PIS, bo to mniejsze zło… albo tak, wyemigruję, bo tak łatwiej… Boże! widzisz I nie grzmisz!
trafnie
prawda jest taka, że Polacy to malkontenci czołgający się z perwersyjną przyjemnością w postawie pasywno-agresywnej, megalomanii z jednoczesnym dupościskiem. i nic, absolutnie nic tego nie zmieni. nawet milion orłów z gówna na koszt podatnika, więc dajcie se luz ludzie z różowymi balonikami, bo WY też macie ten problem z genach. dla mnie osobiście bycie Polakiem to porażka i doprawdy nie wiem, jak się z tej choroby wyleczyć. pomimo miłości do kilku panów i pań co napisali kilka fajnych książek i wierszy. i kilku fajnych osób, z którymi kontakt utrzymuje.
(tak tak, mój ojciec walczył za Polskie, siedział w więzieniu, a babcia z dziadkiem krzewili polskość na Ziemiach Odzyskanych. mam prawo)
Ja też nie lubię swoich polskich cech charakteru. Też leczę się z tego różnymi sposobami, ale remisje są niestety chwilowe ;) Nie mam niestety dystansu, bo jestem TU.
wiem, jak to jest. pamiętam, jak mi trudno było. pewnie są na TO jakieś sposoby. albo może ktoś powinien wprowadzić bardziej wyspecjalizowaną formę DBT, tailor-made to fit polishness-related mental disorders? może ta ja będę! :) serio.
To ja chętnie zapiszę się na terapię ;)
Media w kraju kreują mentalność polskiego patrioty ukazując ją w karykaturalny sposób i dlatego pozostaje albo całkowicie się wyalienować albo dać się ogłupić i ośmieszyć we własnych oczach razem ze wszystim co polskie. Nie głosuję bo wszystko mi jedno jaka marionetka będzie podrygiwać na estradzie, i tak nie będzie miała nic do powiedzenia. Można lubić Lisa albo i nie, ale kiedy tylko pojawiła się fama, że chce głosować na prezydenta, media zrobiły hurrrra nagonkę, że to skandal, bo dziennikarz prezydentem? Polacy podchwycili jak to Polacy, ale widać z tego przykładu, że ludzie pociągający w tym kraju za sznurki nie dopuszczą do realnej władzy nikogo z charakterem, możemy liczyć tylko na mało rozgarniętych „reprezentantów narodu” typu Wałęsa, Tusk czy Kaczyński a Polacy mogą toczyć głupie spory który osioł lepszy
Brawo!
Zazie, love ja Ciebie. Dokładnie tak samo myślę. Uh.
Nie słyszałam piosenki, nie widziałam baloników, nikt mnie nie częstował cukierkiem. Pozytywna strona prowincji? Jak widać, problemy pozostają podobne. A jarmarki najczęściej w stolicy :)
Zazie, a nie pomyślałaś, że ta polska beznadzieja ma coś wspólnego z rządzącymi polską od 20- kilku lat (z krótką przerwą na – wiem znienawidzonego – Kaczyńskiego, do tego pod kuratelą jak się okazało salonowego Giertycha) postkomunistyczną bandą? I że ten infantylny heppening dla lemingów (nie,leming to nie jest osoba pracująca; po tej drugiej stronie też pracują i płacą podatki; lemingi to ta część społeczeństwa, która sie na podobne hucpy nabiera; to nie była hucpa pierwsza, tyle że dziś władza przegięła do tego stopnia, że ostatni leming zakumał) – jest objawem tego, jak ta władza traktuje obywateli?
I te wspaniałe media od gw do trójki wraz z nimi?
Wiem, że alternatywa – jest dla Was trudna do przełknięcia, ale nie ma innej alternatywy.
A polityka i gospodarka – są przed światopoglądem.
Zdecydowanie brakuje partii o charakterze laickiej prawicy. PiS gospodarczo- politycznie, bez jego światopoglądu. Dopóki sie ktoś taki nie pojawi – jesteśmy zakładnikami Kaczyńskiego. Bo wszystko inne – to tylko dalsze staczanie sie (jeśli w ogóle jest jeszcze gdzie sie staczać)
laicka prawica w Polsce? w dzisiejszej Polsce nawet lewica koniec końców klęka pod krzyżem.
nigdy nie twierdziłam, że wierzę GW, TVN’owi czy jakimkolwiek innym mediom.
mentalnie i światopoglądowo od zawsze stałam po lewej stronie. ale niestety polska lewica to są jakieś kpiny i śmiech na sali.
ale nigdy, przenigdy nie pójdę w prawo.
będę stać, tam gdzie stoję i mówić głośno to, co myślę – o tych, co po lewej, po prawej i tych, którzy bezradnie kręcą się w centrum.
niestety Polacy mają zjebaną mentalność.
my Polacy mamy zjebaną mentalność.
tylko wybieranie kogokolwiek z opcji po/sld/rp czy nowych mutacji Stolzmana – Kwasniewskiego bądź też pochylającym się nad biednym ludem Kaliszem – to dalsze staczanie się kraju.
Patologią jest, że określając się po stronie opcji politycznje – stajesz się zakładnikiem światopoglądu, ale gospodarka i polityka są przed światopoglądem.
Pogłębiająca sie bieda społeczeństwa – a to dają nam aktualnie rządzące ekipy – to zwiększanie się radykalnych postaw społecznych.
Wiem, że to brzmi jak paradoks ale nawet dla Was – nie ma innego wyjścia, poza PiS. Powinna powstać nowa partia, która gospodarczo wspierałaby PIS, starając sie zmiękczyć hasła światopoglądowe. możecie naciskać. Nie wiem, może Karnowscy? Młodzi są, to łatwo by im poszło z lekka zlewicować światopogląd.
Wasze kampanie – o prawa homoseksualistów (z mojej strony – nie ma zgody na adopcję dzieci, z wyątkiem, konkretnie – dzieci biologiczne partnerów, jeśli drugi rodzic nie żyje/nie jest znany/nie ma praw ale to inna dyskusja) nie mogą być tak nachalne – jak ma to miejsce ostatnio, Janicka, czy jak jej tam zrobiła Wam bardzo niedziwiedzią przysługę.
poglebiajaca sie bieda spoleczenstwa? ja tego nie widze; jasne, ze kazdy chcialby zyc super dostatnio i wszystkim jest ciagle malo ale tak nie ma nigdzie; a jesli gdzies tak jest no to trzeba tam pojechac i sie przekonac czy aby napewno; ponarzekac mozna sobie zawsze tylko czemu to ma sluzyc?
a co do adopcji dzieci i Twojego braku zgody na nia- nikt Cie o zdanie nie pyta chyba, ze planujesz oddac swoje dzieci do domu dziecka wtedy mozesz sobie swoja zgode lub niezgode wyrazac, ze zyczysz sobie adopcji ze wskazaniem dla pary hetero
bo ja np nie daje zgody na to, zeby dzieci byly porzucone przez swych hetero rodzicow i oddawane do domow dziecka i to mnie bulwersuje a nie to, ze ktos chcialby je zaadaptowac no ale kazdy bulwersuje sie czyms innym
http://wpolityce.pl/wydarzenia/36178-co-grozi-dzieciom-wychowanym-przez-homoseksualistow-miazdzacy-raport-amerykanskiego-socjologa
Nie wiem co Cię skłania do takiej wiary w rządy PIS? Może podaj jakieś konkrety, co przekonuje Cię, że są skuteczni? Ja nie ufam ani PO ani PIS (a tym bardziej SLD czy Palikotowi). Wydaje mi się, że wszystkie partie koncentrują się na swoich mniejszych i większych wojenkach i na populistycznych zagrywkach, mających napędzić im wyborców. Dobrze jest popatrzeć chociażby na statystyki dotyczące uchwalonych ustaw – które mogą być wizytówką każdego rządu. Ile ich było i jak realnie wpłynęły na życie przeciętnego Polaka. I marnie tu prezentuje się i PIS i PO. Nasz kraj trzyma się jeszcze TYLKO dzięki ciężkiej pracy tysięcy uczciwych ludzi (frajerów?). Tylko ile tak można? A Twoje stwierdzenie, że „gospodarka i polityka są przed światopoglądem” w przypadki PIS jest cokolwiek kuriozalne. Mi marzy się rząd fachowców i specjalistów (z doświadczeniem i sukcesami a nie plecami i koneksjami rodzinnymi), którzy dobrze zarabiają ale też ponoszą pełną odpowiedzialność karną i finansową za wpadki. Ale to oczywiście całkowita utopia. Póki co na prawdę nie mam pojęcia na kogo głosować. A może czas założyć własną partię ;)
Hana, bardzo, bardzo wiele, trudno napisać to tutaj, w kilku słowach.
Cała historia ostatnich 24 lat pokazuje – że Kaczyński jest spoza „Układu zamkniętego”.
Zwróć uwagę, że tylko za prezydentury Kaczyńskiego i w czasie tych niecałych dwóch lat rządu PIS – uwaga pod kuratelą Giertycha, który – co teraz się okazuje – jest człowiekiem „układu” – Polska prowadziła jakąkolwiek politykę zewnętrzną i wewnętrzną.
Poza tym krótkim okresem – w Polsce mamy tylko jedną wielką szopkę,
której groteskową czekoladową kulminację w kolorze majtkowego różu właśnie podziwialiśmy.
Co do innych polityków z PIS – gwarancji nie ma, a przykład Giertycha pokazał, że inwigilacja ma miejsce.
Nie ma innego wyjścia, trzeba każdemu uważnie patrzeć na ręce.
A z waszego punktu widzenia, czyli homoseksualnej pary – naciskać na powstanie czegos w formie „laickiej prawicy”.
Takie ruchy już w necie są, poszukajcie.
I pamietać – bo z tego mało kto zdaje sobie sprawę –
że media z wyjątkiem nowopowstałej, raczkującej jeszcze i dostępnej niemal tylko w internecie TV Republika, czy tej wstrętnej telewizji Trwam – sa z „Układu zamkniętego”.
Warto wybrać się na wędrówke po internecie, zerknąć co piszą w tych strasznych portalach, jak Niezależna.pl wpolitzce.pl, #sieci.
Wiele się wyjaśnia.
Prawda jest taka – że wciąż tkwimy w 1989 roku, tylko nazywa się to „wolnym rynkiem” chociaż w rzeczywistości wiele z wolnym rynkiem to wspólnego nie ma.
„wolny rynek” też jest przereklamowany, ale to inna historia.
Póki co jest to zbiór Twoich przekonań i wierzeń, które szanuje, aczkolwiek kompletnie mnie one nie przekonują. A „laicka prawica” to brzmi jak oksymoron. W każdym razie w Polsce.
a ja sie ostatnio zdziwilam i uznalam, ze byc moze zbyt krytycznie oceniamy sluzbe zdrowia w Polsce a idealizujemy w innych krajach europejskich; pare dni temu ogladalam reportaz o polce mieszkajacej w Szwecji, ktora trafila do szwedzkiego szpitala z peknietym wyrostkiem i zapaleniem otrzewnej; okazalo sie, ze zanim ktokolwiek sie nia zainteresowal minelo kilkanascie godzin, potem po konsultacji nie zlecono zadnych badan obrazowych i podano tylko antybiotyk; maz tej kobiety widzac zone,ktora robi sie coraz slabsza i bardzo cierpi zabral ja z tego szpitala, wrocili najblizszym samolotem do Polski i dopiero tu zostala im udzielona fachowa pomoc; wiec powiem szczerze, ze bardzo duzo dalo mi to do myslenia
mysle tez, ze czesto ulegamy zludzeniu, ze emigrujac polepszymy sobie komfort zycia- moze byc dokladnie odwrotnie; tak naprawde nie ma sie co odgrazac tylko najlepiej podjac taki krok i na wlasnej skorze przetestowac czy aby nie zyjemy zludzeniem
Mam wrażenie, że ta akcja to tylko taka tam wesoła piosenka i kilka reportaży/rozmów właściwie o niczym. Ot, majówkowy wypełniacz.
Ps. Niby wiem ile osoby prowadzące własną działalność płacą na ZUS, ale zawsze mnie ten tysiąc szokuje.
Bardzo mnie nie interesuje kampania, bo jako samotna matka, bez prawa do jakichkolwiek świadczeń jestem w tym kraju na spalonej pozycji, mi nie przysługuje opieka społeczna, zwolnienie z ZUS ani US, muszę dawać sobie radę sama.
Piosenka bardzo mi się podoba, bo wiem że muszę patrzeć optymistycznie. Tydzień temu padła mi konkurencja. nie cieszę się z tego, bo jej szef popełnił samobójstwo.
Ja sobie nie mogę pozwolić na taki komfort.
Więc walczę dalej w tym bezsensownym kieracie. Jest ciężko.
A ja to przeczytałam i zrobiło mi się bardzo smutno, że osoba, którą uważałam za mądrą i twórczą wpisuje się w nurt malkontentów.
Ja może jeszcze jestem kilka lat starsza, ale chyba te kilka lat robią różnicę, bo dobrze pamiętam lata 80. biedę i system więzienny. Z rozrzewnieniem wspominamy grę w gumę, sekrety i zbieranie puszek, chociaż przecież to nie było nic innego, jak zabawa śmieciami, a dla nas to były największe skarby! Teraz patrzymy z litością na dzieci z Trzeciego Świata, które tak się bawią. Polska przez ostatnie 20 lat zrobiła ogromny skok społeczny i technologiczny, ale mamy tych lat do nadrobienia 300! Europa Zachodnia zaczęła budować klasę średnią z Średniowieczu, rewolucję przemysłową w połowie XIX wieku, a my od 1990! Zacznijmy wreszcie doceniać to co mamy, bo przez to, że tego nie umiemy, przez to, że brakuje nam cierpliwości, że nie współpracujmy i ten kawałek ziemi za płotem ciągle wydaje się nam ładniejszy, przez to wszystko żyje się nam tak trudno.
Francja, Belgia, Hiszpania, Norwegia mają swoje problemy i niejeden powód do narzekania, może inny niż nasz, ale zawsze.
Może ta kampania nie jest szczytem profesjonalizmu, nie wiem, nie znam się na tym, ale to co napisałaś pokazuje, że jest potrzebna. Tak jak są potrzebne kampanie na rzecz związków partnerskich, a nawet sprzątania psich kup, bo kropla drąży skałę!
Pozdrawiam
Katarzyna
PS. Wiem, że może chaotycznie i nie tak ładnie stylistycznie, ale ja jestem „człowiek techniczny” :)
Katarzyno, ja też dobrze pamiętam lata 80. i nie przeczę, że Polska poczyniła ogromne postępy oraz że Polacy jako społeczeństwo mogą być z siebie dumni. Ale ręce mi opadły na tę kampanię, która na wzór amerykański usiłuje wykreować radosną paradę narodową – za cholerę nie wiem, dlaczego akurat różową (czyżby tylko takie konotacje miało słowo „pride”?) – i sugeruje polskiemu społeczeństwu, że to z nami jest „coś nie tak” i w ogóle o co nam chodzi, skoro jest super”.
Nie jest super. To nie powód by płakać, ale wkurza mnie organizowanie takich sztucznie pompowanych jarmarków radości. Zamiast tego wolałabym jakieś referendum w sprawie, która dotyczy dużej grupy społeczeństwa. Zamiast tego wolałabym, żeby zamiast gigantycznych premii dla posłów wdrożono jakiś ogólnopolski program edukacyjny dla dzieciaków. Albo żeby rząd konsultował się z narodem w sprawach dotyczących nas wszystkich, zamiast podejmować autorytarnie decyzje w dziedzinach życia, na których się nie zna (vide: grono podstarzałych panów wypowiada się na temat powinności rozrodczych kobiet oraz dostępności antykoncepcji). Jeśli porównasz, Katarzyno, sytuację Polaków w tym kontekście z sytuacją Francuzów, Belgów czy Norwegów, to zrozumiesz, dlaczego uważam, że mamy zdecydowanie mniejsze powody do tak spektakularnej radości.
No chyba nie do końca. Polityka to nie jest moją mocna strona i mogę się mylić, ale jak mi się zdaje kilka miesięcy temu po burzliwych dyskusjach, a nawet demonstracjach we Francji nie dopuszczono do legalizacji związków jednopłciowych. Belgia przez wiele miesięcy nie miała rządu, wybory w tym kraju są obowiązkowe, a osoby, które nie głosują karane są grzywną, a do tego część flamandzka jest w nieustannym konflikcie z częścią francuską. Itd mogę pogrzebać w necie co jeszcze się sypie w UE.
I niestety demokracja nie jest formą idealną, bo paru podstarzałych decyduje w imieniu większości, ale nikt jeszcze nie wymyślił nic lepszego, w związku z tym głęboko wierzę, że pozostaje mi chociaż budowanie lepszego kawałka świata wokół mnie, bo mam poglądy liberalno-społeczne i konserwatywno-ekonomiczne i żadna partia nie jest dla mnie reprezentatywna.
Pracowałam i pracuję w międzynarodowych firmach w różnych krajach i z nami NAPRAWDĘ jest coś nie tak (może to ten klimat). Cudzoziemcy maja o Polakach lepszą opinię niż my sami.
Wiem, że nie jest dobrze, ale wierzę, że będzie lepiej. I może ta kampania też się do tego przyczyni, nawet jeżeli jest głupia, to pioseneczka wpada w ucho.
weź pod uwagę, że Francja od 1999 roku miała PACS (Pacte Civil de Solidarité) – związki partnerskie, które stworzono z myślą o gejach i lesbijkach, ale 94 proc. istniejących PACS stanowią dziś pary heteroseksualne.
Przykładowo: w 2010 roku we Francji zawarto 205 558 PACSów (9 143 par homoseksualnych i 196 415 par heteroseksualnych) oraz 251 654 małżeństw.
Państwa i regiony, w których wprowadzono w prawie związki partnerskie lub konkubinaty (obejmujące pary osób tej samej płci i ewentualnie też pary różnopłciowe) to:
Dania (1989), Norwegia (1993), Szwecja (1995), Islandia (1996), Holandia (1998), Węgry (1996 – konkubinaty; 2009 – związki partnerskie), Hiszpania (11 z 17 wspólnot autonomicznych; od 1998), Francja (1999), Belgia (2000), Niemcy (2001), Portugalia (2001), Finlandia (2002), Chorwacja (2003), 10 regionów we Włoszech (2004-2006), Luksemburg (2004), Wielka Brytania (2005), Słowenia (2005), Andora (2005), Czechy (2006), Szwajcaria (2007), Liechtenstein (2011), Irlandia (2011); w sumie w 16 z 27 państw Unii Europejskiej.
Naprawdę z cyferkami łatwiej mi wychodzi :)
Żeby nie było wątpliwości: jestem zwolenniczką dowolnego układania sobie życia przez osoby dorosłe, w dowolnej konfiguracji.
Ale rozumiem, że żyjemy w kraju o wyjątkowej historii, wyjątkowej mentalności i to się nie zmieni jeszcze przez wiele lat, może trzeba na to jeszcze nie jednego, a dwóch pokoleń?
Za to spójrz na to tak: publicznie w internecie pokazujesz jakie masz w takim związku fantastyczne życie, to jest Twój wkład w najlepszy PR związków partnerskich. A jak jedna osoba się do tych baloników różowych uśmiechnęła to też dobrze.
pozdrawiam naprawdę serdecznie!
PS. Jeżeli dobrze pamiętam, na Malcie rozwody są nielegalne, więc może być też tak :P
Korekta: były nielegalne do 2011 roku.
no co Wy?! Francja wprowadziła legalizację na związki partnerskie parę dni temu! :)
Jestes czlowiek techniczny, wiec postaram sie dostosowac przyklad :-) Przecietne wynagrodzenia w branzy IT w Indiach oraz w Polsce sa na identycznym poziomie. Cos jest chyba nie tak, zwlaszcza ze oni nie maja sezonu grzewczego przez pol roku ;-)
Ale wydają krocie na klimatyzację :P
No i o jakim przeliczniku mówimy? Tyle samo w sensie $=$ czy w Polsce 1000PLN=1000Rupii?
Wlasnie to pierwsze, niestety.
Kurtek i kozakow nie musza kupowac :-)
No to ja też dostosuję przykład: gdyby w Polsce było jak w Indiach, żeby zostać informatykiem musiał/abyś być dzieckiem Kulczyka.
Z opóźnieniem do mnie dotarło jak bardzo nietolerancyjna (wręcz rasistowska) jest to wypowiedź. Jeżeli sami chcemy zarabiać tyle co Brytyjczycy, Niemcy czy Szwajcarzy dlaczego odbieramy to prawo Hindusom? Wszak koszty utrzymania w Polsce są niższe niż w UK, Niemczech i Szwajcarii. Czy hinduski informatyk jest gorszy niż polski?
Nie no, prosze Cie, nie zalamuj mnie. O ile nizsze sa wiec koszty utrzymania w Indiach? I nie, to nie jest rasistowska wypowiedz.
koszty utrzymania w Polsce są niższe niż w Szwajcarii, ale porównywalne, jeśli nawet nie WYŻSZE niż w Niemczech czy UK!
Katarzyna – w Indiach nie musisz być dzieckiem Kulczyka, żeby być informatykiem. Dzieci indyjskich kulczyków żyją w pałacach i mają służbę (zerknij sobie na jakąkolwiek bollywodzką produkcję, dostępne w necie).
Prawdą jest, że wciąż funkcjonuje system kastowy, bedąc członkiem najniższej kasy – nie wolno ci studiować. Omijaj się ten system i uzyskuje pełnie praw obywatelskich przechodząc na chrześcijaństwo.
Podpisuję się obiema – a nawet oboma ręcyma :-)))) !!!!!
[podaje długopis]
Jak się wybiera intelektualnych paralityków udających europejskich progresistów i różnego typu zmutowaną menażerię spod znaku „osobo-Grodzkich” Krzysztofów Bęgowskich, to proszę się czepić tramwaju i od Polski się odwalić.
Pani zawodzenie i lamenty niczym nie różnią się od utyskiwania ateistów na Boga, kiedy potrafią przez całe swoje życie walczyć z ideą, w którą oficjalnie nie wierzą. A jak się nie podoba, to droga na zmywak w Londynie szeroko otwarta Europejczycy. Ha Ha :)))
Wybacz, Karle, ale nie będę dyskutowała z kimś, kto osobę transseksualną określa mianem „zmutowanej menażerii”. Nie ten poziom. Wracaj na forum onetu i gazety.pl
ja nie wiem, o co z tymi zmywakami w Londynie chodzi. mieszkam tu jakieś 10 lat i nigdy nie pracowałam na zmywaku; aż mi głupio nawet, bo wnioskuję, że to jakiś narodowy trend. praca, jaką tutaj wykonuje, to najciekawsza praca w moim życiu i dla niej tu przyjechałam. ale teraz nie wiem. może trza było na zmywaki iść, skoro one takie popularne. coś w tym musi być. dobrze tam płacą?
Strasznie to wszystko smutne. Podobnie jak Ty mam wolny zawód, ADHD i „jałową” rodzinę. Też ogarnia mnie frustracja, chociaż wcale nie choruję na depresję. Orłem może kiedyś byłam, ale przez lata skubania mnie przez ten kraj straciłam prawie wszystkie piórka. Denerwuje mnie to, że często jestem taka zgorzkniała, ale nawet milion różowych baloników tego nie zmieni.
Pozdrawiam wszystkie oskubane orły.
Teraz wychodzimy na malkontentów, ktorzy mają pretensję do całego świata nie wiadomo o co. A przecież jest super. Pół Warszawy machało dziś różowymi balonikami, fotografowało kurę z czekolady i jadło cukierki Wedla – i w ogóle nie wie, o co nam chodzi.
No bo faktycznie jesteśmy malkontentkami. Tylko z czegoś to wynika. Wydaje mi się, że poziom frustracji rośnie wraz z poziomem świadomości. Trudno skakać z radości kiedy ktoś kopie cię co chwila w tyłek. Pewnie, że fajnie byłoby być dumnym ze swojego kraju, szanować swoich współobywateli, cieszyć się sukcesami (swoimi i innych) itd. Ale w Polsce to jest bardzo trudne. Doceniam zmiany, wolność jaką dziś mamy, możliwości, których kiedyś nie było. Jednocześnie wiem, że nie ma co porównywać się z zachodem, bo mamy kompletnie inną historię, nigdy nie mieliśmy koloni (co ma duże znaczenie) i dostaliśmy w XX w. straszny łomot. I ja chętnie bym tą nową Polskę budowała ciężką, pozytywistyczną pracą. Tylko fajnie byłoby żeby ktoś to docenił. A póki co moje podatki (całkiem spore) idą na kompletne bzdury (nie wszystkie, ale duża część), za mój wysiłek jestem nazywana lemingiem (zwłaszcza przez tych, którzy nic nie robią), za moją orientację jestem nazywana „jałowym” zboczeńcem a dookoła widzę wiele zupełnie jawnych nadużyć, machlojek, oszustw, idiotycznych kłótni dzielących społeczeństwo. Czy różowy balonik może uczynić ze mnie optymistkę? Możliwe – jeśli będzie duży, napełniony helem i przeniesie mnie do jakiejś krainy mlekiem i miodem płynącej ;)
Ale póki co resztką optymizmu i radości nie będę się dzielić na wiecach bo mam deficyt.
No widzisz, a jak cokolwiek krytykujemy, to od razu jesteśmy „wysyłane” na zmywak do UK. Za to górnicy, stoczniowcy, pielęgniarki, kolejarze, nauczyciele i inni mogą protestować – każda grupa w swojej sprawie. I jakoś reszta społeczeństwa nie reaguje na ich protesty słowami: „Nie podoba się? To wypierdalać!”
Problem w tym, że jeśli my – zarabiający i płacący podatki – faktycznie „wypierdolimy” z tego kraju, to kto będzie utrzymywał tych, którzy dziś każą nam spierdalać?
milcząco czytam kilka ładnych lat, dzisiaj oficjalnie udostępniam via fb. szczęka mi opadła.
Twój głos się liczy :)