need, greed & envy

nie dziwię się, że niektórzy mi zazdroszczą. jest czego.
przecież mogę sobie pozwolić na luksus depresji, relaksującą rozpacz i twórcze gapienie się w sufit.
bo – rzecz jasna – nie czekają na mnie żadne długi do spłacenia, rachunki i raty kredytu hipotecznego,
żadne zobowiązania zawodowe i żadni ludzie, wobec których muszę, powinnam i chcę być fair.
mogę więc sobie bimbać, mieć w dupie, przeciągać strunę i trwać w rozkosznym stuporze.
bo przecież każdy mi wybaczy, zrozumie i poklepie po plecach.
a wszyscy znajomi będą czekać aż się pozbieram i po 2 latach nieistnienia
urządzą mi wielką imprezę-niespodziankę. it’s my party and I’ll cry if I want to.

możecie mi zazdrościć relaksu i wolnego czasu.
podobnie jak anorektyczkom idealnie szczupłej sylwetki.

 

 

 

 

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Aska

Myślę ja, że ci twoi znajomi to akurat mogliby serio , taką własnie huczną imprę dla Ciebie zrobic(i dla Partnerki-Bohaterki!)- bo uwazam, ze jest co świętować, do cholery. Znaczy, serio, jest poprawa- jakaś!- to cieszymy się. To są wazne momenty,hym,hrum.
(nie chce wyjsć na jakąś ciocięklocię)

Scroll to top
1
0
Would love your thoughts, please comment.x