…robi się naprawdę gorąco – zwłaszcza gdy zaczynają się mieszać ich strefy wpływów, niczym fronty atmosferyczne,
by po chwili zagrzmieć widowiskową burzą z piorunami.
oto przyjechała!
wrocławska księżniczka z piekła rodem – enfant terrible kudowskich wodopojów – Jej Błyskotliwość Krzysiaczek
i już zarządza: pokaz foteczek z najmodniejszych wrocławskich imprez, eventów, wernisaży, finisaży i innych darmowych poczęstunków
a następnie rozpiernicza swój podróżny burdel na kanapie, usiłując bezskutecznie konkurować
z moim życiowym burdelem rozpierniczonym po całym mieszkaniu.
w tak zwanym międzyczasie raczy mnie tekstami w stylu: „Zazie, kochana, jesteś monstrualna!!!”
nie dość na tym!
wrocławska księżniczka chrapie tak, że nawet mopsy odpadają z tej konkurencji w przedbiegach i salwują się nocną ucieczką do drugiego pokoju.
rankiem zaprowadziłam Jej Kapryśność na śniadanko do Posłańczyka…
musiała jednak skonsultować swoje menu z wrocławskimi specjalistami od wizerunku…
tymczasem ja w Posłańczyku mam nowe hobby…
liczę na paluszkach wszystkie specjały, których nie zjem
długo medytuję nad każdą z tart…
i alienuję się od nich emocjonalnie
potem oglądamy z Krzysiaczkiem moje zdjęcia z wakacji – ja na plaży oraz ja nad brzegiem morza
Krzysiaczek oddaje mi hołd – bo królowa jest tylko jedna.
ja zaś udowadniam mu, że nigdy nie będzie tak wielki jak ja – i na dowód pokazując mu swoje ramię w rozmiarze mutant-masa
potem wspólnie kłaniamy się Gingermanowi
i idziemy podziwiać jesień
na naszym ochockim podwórku i w okolicy
kocham moją wrocławską księżniczkę. chcę mieć ją tutaj częściej!
Mutant nie mutant – jest w Tobie coś w tej masie, zupełnie mniam :)
Uwielbiam odcinki z serii „Zycie towarzyskie”. To cos w misiaczki to majty? :-) Zreszta niewazne.
Wydoroslalyscie, dziewczyny, przez te lata.