jarzmo nieugiętej dyscypliny (VIII)

homme_qui_dort

 

Próbujesz czasem w rozpaczy narzucić swej chwiejnej egzystencji jarzmo nieugiętej dyscypliny.
Sprzątasz, porządkujesz swój pokój, ustanawiasz rygorystyczny budżet (…). Regulujesz sobie życie jak zegarek,
zupełnie jakby najlepszym sposobem na to, aby nie zginąć, aby do reszty się nie pogrążyć, było wypełnianie śmiechu wartych zajęć,
decydowanie o wszystkim z góry, niezdawanie się na przypadek. Twoje życie ma być zapięte na ostatni guzik, gładkie, okrągłe jak jajko,
twoimi gestami ma sterować ustalony ład, który o wszystkim rozstrzyga, który cię chroni na przekór tobie. (…)

Porządek w pokoju, opracowany rozkład zajęć. Narzucasz sobie dziecinne zakazy. Idąc skrajem chodników, omijasz linie graniczne bruku.
Przestrzegasz znaków nakazujących ruch okrężny, stosujesz się do zakazów postoju. Nie możesz znieść, kiedy się opóźniasz
albo robisz coś z wyprzedzeniem. Chciałbyś zapalać papierosa co czterdzieści pięć minut.
Zupełnie jakbyś w każdej chwili spodziewał się, że najmniejsze odstępstwo z miejsca sprowadzi cie na manowce.
Zupełnie jakbyś w każdej chwili odczuwał potrzebę powtarzania sobie: jest tak, bo ja tak chciałem, i ja tak chcę albo będzie po mnie. (…)

Teraz nie masz już schronienia. Czujesz strach, czekasz, aż wszystko ustanie, deszcz, upływ godzin, strumień samochodów, życie, ludzie,
świat, aż wszystko się zawali, mury, wieże, podłogi, sufity; aż mężczyźni i kobiety, starcy i dzieci, psy, konie i ptaki jedne po drugich
padną na ziemię porażone, zadżumione, w ataku epilepsji (…) aż ulice zapadną się równo pośrodku, odsłaniając ziejący labirynt kanałów;
aż rdza i mgła pochłoną miasto.

Czasami śnisz, że sen jest powolną śmiercią, która cię dosięga, słodką i straszną narkozą, szczęśliwą zamartwicą:
zimno bierze w posiadanie twoje nogi, twoje ręce, narasta powoli, otępia cię, unicestwia. Twój wielki palec u nogi jest daleką górą, noga rzeką,
policzek jest twoja poduszką, mieścisz się cały we własnym kciuku, topisz się, wyciekasz jak piasek, jak rtęć. Jesteś już ledwie ziarenkiem piasku,
skulonym człowieczkiem, czymś małym i niespoistym, pozbawionym mięśni, kości, nóg, rąk, szyi, jesteś sczepieniem dłoni i stóp,
wielkimi ustami, które cię połykają. Rozrastasz się niepomiernie, wybuchasz, umierasz, rozdarty i skamieniały (…)
Twoja głowa jest ugorem, który pokrywa mgła, lekka zasłona, gruba narzuta, ciężki płaszcz…(…)

Przyglądasz się sobie w lustrze badawczo (…) Spojrzenie wcale nie jest przegrane, nie ma w nim nawet śladu przegranej,
ale też nie jest dziecinne i byłoby wręcz niewiarygodnie dynamiczne, gdyby nie to, że jest zwyczajnie badawcze,
ponieważ właśnie siebie obserwujesz i pragniesz wzbudzić w sobie lęk.

Jakich tajemnic wypatrujesz w pękniętym lustrze? Jakiej prawdy szukasz w twojej twarzy?
W tej twarzy okrągłej, nieco obrzmiałej, prawie pucołowatej (…) czasami przypominasz krowę.
Twoje wyłupiaste oczy nie wyrażają najmniejszego zainteresowania tym, na co patrzą.
Widzisz się w lustrze i ten widok nie budzi w tobie żadnych uczuć, choćby zrodzonych ze zwykłego przyzwyczajenia.
Owo bawole raczej odbicie, które z doświadczenia rozpoznajesz jako najbardziej wiarygodny obraz własnej twarzy,
zdaje się nie mieć dla ciebie najmniejszej sympatii, nie przejawiać choćby odrobiny uznania,
jakby naprawdę cię nie rozpoznawało czy też, rozpoznając, starało się nie okazywać żadnego zaskoczenia.
Nie możesz wnioskować, że ono ma ci coś za złe ani też że marzy o czymś innym. Ono po prostu całkiem zwyczajnie,
jak krowa, kamień czy woda nie ma ci nic szczególnego do powiedzenia. Patrzy na ciebie z uprzejmości, bo i ty na nie patrzysz. (…)

Możesz spuścić oczy na widok człowieka lub kota, bo człowiek i kot na ciebie patrzą, a ich spojrzenie jest bronią
(życzliwość spojrzenia może zaś być bronią najstraszliwszą, tą która cie rozbroi właśnie wtedy, gdy nienawiść nic by nie wskórała),
nie ma jednak nic niegrzeczniejszego niż spuszczać oczy na widok drzewa lub krowy czy własnego odbicia w lustrze.

 

 

(Georges Perec / Człowiek, który śpi / tłum. A.Wasilewska, Kraków 2011, str. 82-95)

 

 

 

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

[…] koło, które zataczam raz po raz:   I,   II,   III,   IV,   V,   VI,   VII,   VIII by wrócić do punktu wyjścia – tyle że po drugiej […]

Koleżanka Kochnka

Nawet sie nie chce tego czytać … Bleee i bleee i dłużej blllleeeee! Przestań i bądź sobą &:) dobrze?!

Scroll to top
2
0
Would love your thoughts, please comment.x