cytując Barona Münchausena: „nie zawsze odnoszę sukcesy takie, jakich bym pragnęła…”

otarłszy łzy, wydmuchawszy smarki i przemywszy zimną wodą napuchnięty od płaczu ryj,
czas spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć… ojezu. nie. wróć.
czas spojrzeć przed siebie i powiedzieć: chuj z tym. od teraz musi być lepiej!

munchausen

„Mimo mej odwagi, mimo szybkości, zręczności i obrotności mego konia, nie zawsze odnosiłem w wojnie z Turkami
sukcesy takie, jakich bym pragnął. Przydarzyło mi się nawet takie nieszczęście, że otoczyła mnie chmara wroga
i dostałem się do niewoli, a co jeszcze smutniejsze, zostałem sprzedany jako niewolnik, gdyż taki panuje wśród nich obyczaj.

Doprowadzony do takiego poniżenia, zmuszony byłem wykonywać pracę nie tyle ciężką, co szczególną,
nie tyle upodlającą, co nieznośną. Obowiązkiem moim było wyprowadzać każdego ranka na łąki pszczoły sułtana
i odprowadzać je co wieczór do ula. Pewnego wieczoru okazało się, że brak mi jednej pszczoły, zaraz jednak spostrzegłem,
że napadły na nią dwa niedźwiedzie, aby ja rozszarpać i zrabować jej miód.

Nie mając pod ręka innej broni prócz srebrnej siekierki, która jest znakiem rozpoznawczym ogrodników
i robotników sułtana, rzuciłem ja między dwu rabusiów, próbując ich odstraszyć.
Udało mi się istotnie uwolnić biedna pszczołę, ale zamierzyłem się zbyt silnie:
siekierka znalazła się tak wysoko w powietrzu, że spadła na Księżyc.
Jak ją odzyskać? Skąd wziąć drabinkę, po której mógłbym się wspiąć do góry?

Przypomniałem sobie wówczas, że groszek turecki kiełkuje niezwykle szybko i wypuszcza niezwykle wysokie pędy.
Nie zastanawiając się długo, zasadziłem jedno ziarnko, które wypuściło natychmiast kiełek
i owinęło się za chwilę wokół rogu Księżyca. Wspiąłem się zręcznie ku planecie, gdzie przybyłem nie doznawszy szwanku.
Nie było łatwym zadaniem odnaleźć srebrną siekierkę w miejscu, gdzie wszystkie przedmioty są ze srebra.
Wreszcie odnalazłem ja na stercie słomy.

Wtedy to pomyślałem o powrocie. Ale, o rozpaczy! Pod wpływem żaru słonecznego łodyga groszku tak przywiędła,
że wracając tą drogą naraziłbym się niechybnie na skręcenie karku. Co począć?

Uplotłem ze słomy sznur tak długi, jak tylko mogłem, przymocowałem go do jednego z rogów Księżyca
i zsunąłem się po tym sznurze. Trzymałem się sznura prawą ręką, w lewej dzierżyłem siekierkę. 
Znalazłszy się u końca sznura, odciąłem górną część, przywiązując ją do dolnej,
po czym powtórzyłem kilkakrotnie ten zabieg i po upływie pewnego czasu
dostrzegłem pod sobą wieś sułtana.”

[G.A.Bürger, Przygody Barona Münchausena, przeł. J.Hartwig]

i co? można?
można!
a Ty, Zazie, ze wszystkiego robisz problem!

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x