a my wychodzimy na sąsiedzki dach wypić kawę i pogapić się w słońce
chciałabym zdjąć buty i boso chodzić po nagrzanej słońcem papie
i nie spierdolić się jak kotka z gorącego blaszanego dachu
jest wiosna. nie da się ukryć. wiosna miała przyjść i mnie uleczyć. tak o tym myślałam – rok w rok, aż do tej pory.
„Musisz wiedzieć również, że to ty i tylko ty jesteś odpowiedzialny za swoje życie. I za to, żebyś właśnie nie był głodny, zły, samotny ani zmęczony. Twoim zajebanym obowiązkiem staje się nagle DBANIE O SIEBIE. Czy gdybyś miał guz na wątrobie, to byś go sobie scyzorykiem sam wydłubał? A to jest guz na emocjach, o rozmiarach Kanady.”
[Małgorzata Halber, Najgorszy człowiek na świecie]
ta książka jest niestety zła, ale ma momenty.
ja też mam momenty. chwilowe przejaśnienia totalnego zaćmienia.
widzę wtedy jasno i wyraźnie, widzę jak jest.
a potem znów przestaję widzieć.
i znów ślepo ufam złym przeczuciom.
wczesną wiosną najbardziej lubię Tracey Thorn jak śpiewa: „so you know my name… surprise! surprise! I thought I was the one girl you never recognize…”
latem lubię co innego.
ale to latem.
teraz jest wiosna i znów nie wiem, gdzie mam się schować…
piękne dachowanie!
Buka! Widzę Bukę!
Skąd macie tyle szydełkowych kap???????????????