trudna sztuka proszenia

sytuacja jest napięta jak plandeka na żuku, więc trzy razy dziennie łykamy z Syd śmierdzące ziołowe tabletki na uspokojenie, lecz nadal nas nieco telepie.
będzie, co ma być. ale jedno jest pewne – przynajmniej na ten moment:

nie zamknę bloga, nie rzucę lalek i nie zrezygnuję z pisania.
bardzo bym pragnęła, aby właśnie te trzy obszary mojej działalności pomogły nam przetrwać ten cholernie ciężki czas, który przykleił się do nas jakieś 2 lata temu i wciąż nie chce odpuścić. bardzo długo zastanawiałam się, co umiem i co mogę robić, aby utrzymać się na powierzchni rzeczywistości. od czasu studiów pracowałam jako recepcjonistka, hostessa, redaktorka, asystentka, pr-ówka, korepetytorka i copywriterka. prywatnie i państwowo, na własny rachunek i w korporacji, w miejscach fajnych i zupełnie chujowych. siejąc chaos i zniszczenie lub tworząc całkiem fajne rzeczy.

po tylu latach jedno jest pewne:  jestem beznadziejna w kontaktach międzyludzkich, w ogarnianiu czasoprzestrzeni, w spotkaniach, zebraniach, terminach, rozmowach oficjalnych i kuluarowych, niuansach biurowych  i posiedzeniach zespołowych.

umiem tylko pisać.
reszta rzeczy kompletnie mi nie wychodzi. trudno.
umiem tylko pisać. i to jest moja praca.

dlatego po kilku miesiącach rozmyślań, wahań, lęków, wstydów, schiz, nerwów i obgryzania paznokci, po wielu naradach z Syd, rozmowach z moją Terapeutką, konsultacjach ze znajomymi oraz zaprzyjaźnionymi czytelnikami bloga, a także po kilkunastokrotnym obejrzeniu tego filmiku- postanowiłam się ODWAŻYĆ.

 

„(…) Stawałam na skrzynce, kładłam u stóp czapkę lub puszkę, a gdy przechodzień wrzucił trochę grosza,odwdzięczałam się kwiatkiem i głębokim spojrzeniem w oczy. (…) Czasem ktoś krzyczał z przejeżdżających samochodów:”Znajdź sobie pracę!”. A ja myślałam: „Przecież to jest moja praca”. Było to jednak bolesne, bo powodowało zwątpienie,czy, to co robię, jest pracą, jest uczciwe, godne. (…)
Zapytałam kiedyś występujący przed nami zespół, czy nie chcieliby rzucić się w tłum z kapeluszem i zebrać dla siebie dodatkowe pieniądze – coś, co sama wielokrotnie robiłam. Jak zwykle cały zespół był podekscytowany, ale był w nim jeden facet, który powiedział, że nie potrafi zmusić się do wyjścia do tych ludzi. Czułby się jak żebrak stojąc tam z tym kapeluszem. Znałam ten jego strach: 'Czy to uczciwe? Znajdź sobie pracę!’ (…) Po moich występach to ja staję się kapeluszem, ale muszę fizycznie stać tam i przyjmować pomoc od ludzi… (…)”  [Amanda Palmer, The Art of Asking]

 

umiem tylko pisać. i to jest moja praca.

postawiłam sprawę jasno i przestałam udawać, że piszę na ot tak sobie – niby, na boku i hobbystycznie.
to nieprawda. od 13 lat piszę tego bloga. stoję na tej skrzynce i mówię do Was.
a Wy mi odpowiadacie. cudownie jest czytać takie komentarze:
* odwiedzam Cię codziennie, Twoje teksty poprawiają mi humor, czytam je do porannej kawy
* dojrzewam i zmieniam się razem z Tobą od 10 lat, w tym czasie wyszłam za mąż, urodziłam dwoje dzieci, tyle się zmieniło, a ja wciąż Cię czytam
* razem z Tobą schudłam 15kg i na stałe zmieniłam dietę
* w końcu się odważyłam i też założyłam własną firmę
* zaczęłam razem z córką kolekcjonować lalki
* dzięki Twoim radom powoli ogarniam swoje ADD/ADHD
* wspólnie z mężem adoptowaliśmy mopsa i już marzymy o drugim
* otworzyłaś mi oczy na wiele spraw, zmieniłem swój sposób myślenia
* przestałam się wstydzić swojej depresji…

pisząc, pracowałam jako copywriterka, zapieprzając w agencjach reklamowych.
pisząc, wydałam – jak dotąd – pod pseudonimem ponad 20 książek dla dzieci.

zazie_children_books

używałam pseudonimu, pisząc na zlecenie wydawnictw, dostosowując się do aktualnych wymogów komercyjnego rynku.
na zamówienie pisałam także książki „w imieniu” celebrytów, rozmaite poradniki życiowe i  ebooki na każdy temat.
aż w końcu zwątpiłam. i przestałam. bo przecież: „Znajdź sobie pracę!”

umiem tylko pisać. i to jest moja praca.
jestem tutaj, stoję na skrzynce jak Amanda Palmer i proszę Cię o pomoc,

chciałabym wyciągnąć z przepastnych szuflad wszystko, co lądowało tam przez ostatnie lata, przeżyte pod hasłem „nic nie umiem i do niczego się nie nadaję”.
nie wiem, czy moje opowieści mają szansę na komercyjnym rynku. są takie jak ja. i takie jak rodzina von Burkhardtów:

zazie.com.pl/wesprzyj_projekt

 

dzięki!

 

Subscribe
Powiadom o
guest

10 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
pani starsza

powodzenia Zazie :)

Małgosia

Cześć Zazie. Nie wiedziałam tych wszystkich rzeczy o tobie, choć czytam regularnie od kilku miesięcy. Wpłacę na twój projekt. Życzę powodzenia.

Aga

Nie komentuję, ale się zaczytuję i jakkolwiek to zabrzmi jest to dla mnie kontakt z normalnym realnym światem. Wpłata poszła. I czekam na wydanie:)

anais

nie komentuje, ale czytam regularnie. trzymam kciuki i malutka wplate na projekt robie!

Ewa

Popieram i wspieram. Lubię Ciebie i to, co robisz.
Pozdrawiam
Ewa

Ania

Czytam Cię od czasu innej, dawnej platformy. Od wielu, wielu lat. Czasami komentując anonimowo. Dzięki Tobie moja schorowana mama spędziła wspaniałe święta, bo pokazałaś Wiechlice i ja ją tam wysłałam. Dzięki Tobie śmieję się, bo wiem, że nie tylko ja walczę z depresją. Dzięki Tobie mój syn się śmieje, bo widzę, że mam Twoje książki. Działaj dziewczyno, rób to co kochasz i nie daj sobie wmówić, że to nie jest praca. Pisanie to dar. Rób, co kochasz, bo i tak wszystkich nie uszczęśliwisz, więc uszczęśliw siebie.

bere

done.
btw. szukałam kiedyś na Twoim blogu takiego filmu, w stylu „zakupowy haul” ;), niestety, nie znalazłam. może wiesz, gdzie go szukać? jakieś dwa-trzy lata temu to nagrałaś, pamiętam, że popłakałam się wtedy ze śmiechu.

Pancia

Niewielka kwota, ale baardzo od serca poszła!!! :)

Joanna

Ja kupie wszystko co napiszesz i polece wszystkim znajomym-trzymam kciuki .Tez odchudzam sie z Toba ,roznie mi to wychodzi …ale coz -schudlaaaaaaaaaaaam.Buziaki.

critical

no i git.
już widzę braciszków Quay, jak się zaczytują!

Scroll to top
10
0
Would love your thoughts, please comment.x