strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
cześć, wszystkim! :)
trochę nas tu nie było. lato zdążyło się skończyć, lekki opad liści nastąpił wraz z atmosferycznym. licznym.
mopsy z deszczem nie-baudzo. odmawiają spacerów i zadowalają się relaksem we wszystkich możliwych pozycjach mopsiej-sutry.
zwłaszcza gdy człowiek idealnie wpasowuje się w grube mopsie udo lub inne miękkie wybrzuszenie trzewi…
w tej pozycji Miszur jest papugą (pieszczotliwie zwaną papunią), elegancko przysiada na ramieniu mamusi i dyskretnie sączy jadowite gazy wprost w ze swego ezoterycznego wnętrza
Kumuś powiedział, że nie będzie wdychała cyjanowodoru i innych zbuków z Miszura
Miszur biedusia, nikt nie docenia jej porywistych wiatrów i głębokich pełnych bukietów zapachowych
Kumok jest wyraźnie zdegustowana… Tymczasem Miszur zmieniła już lokalizację i zanurkowała pod koc, aby pracowicie lizać matkę po nogach
Kumok nic nie musi robić. ona po prostu jest. i przez to jest najlepsza ♥
dokładnie 9 września Miszurek poczuła, że coś jest na rzeczy…
podczas gdy dziecko zajęło się obrabianiem kości…
matki zrobiły sobie wychodne i w ramach świętowania Miszurzego jubileuszu
kupiły sobie gofry i lemoniadę! :)
po powrocie do domu okazało się, że Miszur dogorywa po jakiejś grubszej imprezie urodzinowej…
ale żadne z dzieci nie chciało nam powiedzieć, kto był i co było grane…
dlatego wsiadłyśmy w samochód i niemal w środku nocy pojechałyśmy na wino do Gab&An, gdzie w jeszcze większym środku nocy dołączył do nas wrocławski Krzysiaczek prosto z polskiego busa
poranny lansik przy Placu Narutowicza
– A wieczorem… Imprezy, klabingi, bifory, aftery, celebryci….!!! – odgrażał się Krzysiaczek
a gdy tylko nastał stołeczny zmierzch…
Krzysiaczek przebrał się w cieplutki dresik Syda, dostał kubek gorącego naparu z imbirem, miodem i cytryną, obłożył się kocami, poduszkami i mopsami….
i do późnych godzin nocnych uprawiał klabing na fejsiku
impreza była tak gruba, że Kumok musiał przenieść się z kanapy na podłogę, bo nerwowo nie wytrzymywała Krzysiaczkowego chrapania
rano wszyscy dostaliśmy zjebkę, bo się dziecko nie wyspało
a przecież – jak co dzień – Kumoka czekało mnóstwo niezmiernie ważnych zadań do wykonania…
począwszy od intensywnej pracy nad projektem nowej strony internetowej
poprzez zbieranie ryjem śmieci z podłogi i noszenie w dziobie suchego makaronu ryżowego
przez zakończony sukcesem atak na bastion gorącej jajecznicy
i monitoring działań kuchennych matki Syd z ramienia sanepidu
oraz opierdalanie mnie z blatu kuchennego…
jeśli natomiast pytacie co u mnie…
otóż cały czas usiłuję ogarnąć nasz życiowy bałagan
okadzając mieszkanie białą szałwią celem przepędzenia zeń złych energii oraz innych sił nieczystych
Syd mi skróciła włosy. o połowę.
i zmusiła mnie do wyjęcia z szuflady „nowych” okularów, które przez 5 lat (sic!) czekały tam zamknięte „aż schudnę” i moja twarz przestanie w nich wyglądać jak kartofel. niestety nie schudłam na tyle, by moja twarz nie wyglądała jak kartofel.
jednakże Syd kategorycznie zażądała zmiany noszonych przeze mnie okularów, na co się w końcu zgodziłam, zważywszy na fakt, że w tych dotychczasowych tak mi się szkła przetarły, że aż zmatowiały. ekhem.
acha, a w ogóle to miałam urodziny! 15 września i skończyłam lat 37.
grubo, c’nie? ;)
w urodzinowy poranek – podczas biznesowej kawki ochockiej – zjadłam tak wielki kawał glutenowo-laktozowego sernika z kajmakiem, że pod koniec to już musiałam dopychać go nogą, bo się nie chciał zmieścić
całe szczęście był to wtorek, więc w Paterze trwała 50% zniżka na sushi i znów mogłyśmy świętować
ommmm nomm nommm nommm…..
szybko się skończyło. aż posmutniałem.
ale ogólnie jestem wesoły, bo się obkładamy dobrymi mocami oraz kryształami górskimi.
i uczymy się nowych sztuczek z energią własną
a w miniony weekend wypiłam z Rodzicami i Bratem 4 butelki wina. oraz ob-wahadełkowałam im cały dom moim wahadełkiem.
oraz doszłam do bardzo ciekawych wniosków i życiowych refleksji, o których innym razem. Syd tymczasem urządziła sobie krajoznawczą wycieczkę po tarasie….
tak sobie myślę, że może jednak zaczęłabym bardziej regularnie pisać tego bloga?
a w ogóle – co u was? :)
ktos tu jeszcze bywa? ktoś to jeszcze czyta?…
strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
Obserwuj Mopsiki Zazie:
Nie żebyś potrzebowała czegoś od osoby, której nie znasz, ale wszystkiego najlepszego! Z okazji urodzin, odchudzania, zapaści cukrowych i innych. Golnę raczej za Twoje wzloty! Golnięcie oznacza w tym przypadku boską kawę o niewłaściwej porze.
Zazie, tu czytelnik niesystematyczny, za to dość wierny. O ile jest coś takiego. Dzisiaj Cię czytam. Trochę tu, trochę tam. I grzeję stopy własnym mopsem. Póki żyje, bo pierdółeczka zmierza ku swoim 14. urodzinom łapka za łapką, bez wielkich widoków na 15.
Jaka kochana pierdółeczka! <3 Prawda, że mopsy z wiekiem są coraz cudowniejsze? Jak ma na imię Twoja ukochana pierdółeczka? Jak sobie radzi z życiem? 14 lat to przepiekny wiek dla mopsa!
Zazie, pierdółeczka sobie nie radzi. Ma za to dwoje ludzi do ogarniania niedołężnej starości.
jezdem, jezdem!
zaznaczam obecność w dzienniku ;)
Czyta :) czyta ;)
No to piszę, piszę dalej :)
Ładnie Ci z tym uśmiechem :)
A i owszem, jestem i czytam :)
U mnie też nienajgorzej, idzie ku lepszemu, czego i Tobie życzę :)
Dziękuję! :) i najlepszego!
czyta :)
To niech czyta dalej, a ja będę pisać :)))
Czyta
Dzięki! :)
W tych okularach jest Ci b.ładnie i nie wyglądasz jak kartofel/ziemniak/pyra :).
Kartofel w okularach!
No oczywiście że czytawszy!
Najcudowniej! :)))
oczywiście że zaglądam i namiętnie czytam
To może i ja się roznamiętnię w pisaniu ;) dzięki!
No.cio Ty kochana – pisz pisz pisz! Ja tu od 5 rano codziennie zaglądam cy jest coś nowego!!! Happy bhday one again – świętowania nigdy dość :-)
O 5.00 rano to nawet Miszur śpi! ;)
[…] zdążyliście zauważyć, ostatnia notka o naszych mopsiczkach pochodzi sprzed kilku miesięcy [tutaj], choć facebookowa stronka Kumoka i Miszura jest aktualizowana niemal […]
Koniecznie pisz dalej, od dwóch dni nie złaże z Twojegp bloga, po kilkanaście razy wracam do niektórych wpisow. Co u Ciebie dziś słychać? :-)
A wiesz, ja dzisiaj… Przetrzebiam kolekcję moich lalek Blythe i niektóre z nich wystawiam na sprzedaż, w związku z czym wykonuję im drobne liftingi i poprawki. Teraz na przykład robię jednej przeszczep włosów, oglądając przy tym angielskie filmy dokumentalne o zamkniętych szpitalach psychiatrycznych, w których przetrzymywani są psychopatyczni mordercy.
Będę czytać dopóki będziesz pisać.
Czekają nas zatem długie lata razem ;))
i ja! ja też! spod Krakowa. Czytam od lat.
To ja też zostawię znak, że czytam i nieodmiennie czekam na więcej :)
Zapisuje Twój znak w annałach mego blogusia :))
I do! Wszystkiego Najlepszego! Btw: moja córka urodziła się 15 września 2013r. (już Cię wtedy czytałam:)
Nat, haha! Jeśli wierzyć datom, to potomstwo z 15 września jest niezłym wyzwaniem rodzicielskim :))) Wesołych przygód i do przodu! :))
zaz, weź Ty się ustosunkuj w kolejnym swym poście (postcie?), bo mi się nie chce ustawiać powiadomień, a klikanie i sprawdzanie, czy coś nowego napisałaś, męczące jest ;) no dobra, nie wiem, jak to ustawić.
Ja się do wszystkiego ustosunkuję, tylko jakie było pytanie… ;) A jak podasz swój mail za każdym razem, gdy wpisujesz komentarz, to powinno Ci przyjść z automatu powiadomienie, kiedy coś odpiszę :)
do licznych apeli Czytelników bloga zazie.co.pl o więcej, więcej, więcej. nie ma, że boli ;)
ale widzę, jest nowy wpis, więc git!
Tak, ja tu bywam i nawet komentarze zostawiam, żebyście wiedziały, że wirtualnie też nie jesteście same. Co więcej, potrafię nawet za Wami tęsknić. :) Chyba nie wątpisz, Olga, że można kogoś uwielbiać nie znając go osobiście? Takich wielbicieli macie zapewne więcej :) :) :)
Całus
Mopsy i Syda można uwielbiać – to prawda! :) Mnie się nie da, ale doceniam starania ;P Buziaki! :*
E tam! Tak od razu, że nie można! Ja właśnie „dziwulągów” uwielbiam. Im bardziej zbzikowany, tym większe dla mnie wyzwanie.
A mopsy to już odrębna sprawa. Ludzie pukają się w głowę widząc jak zmałpiłam swojego mopsa… Przy okazji Żak pozdrawia Miszura i Kumoka
Zazie, a co z medycyną chińską, tai chi? Mistrz Zangh wart jest polecenia, tak patrząc z perspektywy? Pewnie jest bardzo drogi? Mam taką super Panią Doktór Bajko z Mongolii, ale w Gdyni, a jestem z W-wy. Napisz, czy to Wasze rozwijanie energii chi miało jakiś sens.
Ola, napiszę wszystko w osobnym poście, bo akurat przygoda z medycyna chińską zainspirowała mnie do nowych poszukiwań, o których wczesniej nawet nie sniłam :)
pfff… ale pytanie.
:)
No Świnia! Świnia jeeeest! :))))
jesteśmy, bywamy, czytamy
na kolejne wpisy czekamy
i tu mi się kurka inwencja na rymowanie skończyła… ;-)
pisz, bo fajnie się Ciebie czyta. co jest szczególnie potrzebne teraz, po lecie w te cholernie długie wieczory, noce i szare poranki
dobrze ci w tych okularach, nie ma się co czepiać
Faktycznie, w długie wieczory i szare poranki pisze się wprost wybornie :) zwłaszcza o bólu istnienia :P
Cześć, ja tu bywam i sie uzależnilam. Bardzo bym się cieszyła, jakbyś więcej pisała, bo na prawdę miło mi, że jesteście gdzieś tu, niedaleko mnie. Fajnie piszesz i pomimo róznych załamek ładnie i zachęcająco przedstawiasz życie :). Smiesznie czyta się taki blog, żadnego nie czytałam nigdy stale, tylko podobnie jak Ty przegladałam strony motylków, żeby się zarazić ich ideą;). Teraz czytam Twój blog, dużo wpisów archiwalnym, bo tych nowych bardzo wiele nie ma. Czyta się jak fajny komiks, ale bohaterowie żyją i to pod tym samym niebem, w tym samym czasie – czyjaś wizja (?) deszczu i upału, który też mnie dotyka, dziwne.
Pomogła biała szałwia? Też się przymierzam do jej kupienia. Sprzątam i zastanawiam się, czy olać porządki w ogóle (jako coś, co mnie i rodzinę przerasta), czy jednak nie, bo nie możemy znieśc braku harmonii i dodupizmu, który idzie w ślad za syfem dookoła. Bo utrzymanie porządku wymaga uwazności i tworzy postawę szacunku. Albo porządek, albo jego brak, ale wtedy bez wyrzutów sumienia, że go nie ma. Etc :/.
Ucałuj mopsiki w mechate pyszczki, bo to im się na pewno bardzo należy za te wszystkie poważne zadania domowe, za ład w rodzinie (i za grube pupy, to najbardziej :). A Tobie ładnie w tych okularkach, jaki kartofel, ależ skąd?! Wszystkiego dobrego dla Was! Niech Twoja płodna główka kwitnie, mimo jesieni!
Ola, zostawiaj do siebie – pls! pls! – jakiś namiar w postaci adresu mailowego w komentarzach, do dostaniesz powiadomienie za każdym razem, gdy odpowiem na Twój komentarz ;)
Biała szałwia pomogła, ale wywietrzyć po niej to jest już wyższa szkoła jazdy! Napiszę wszystko niebawem, bo teraz pakujemy walizki i wybywamy na kilka dni! :)
Ja też zaglądam i czytam. A Twój pomysł regularniejszego pisania bloga bardzo mi się podoba :)
Trzeba mnie chyba bić pasem, żebym nabrała jako takiej regularności…. ;)
nosz kurwa! co za pytanie?!
Retoryczne, Schron! retoryczne! ;)
pewnie, że jesteśmy i czytamy! i chcemy więcej!
Ekstra, to będzie! ;)
No oczywiście, że czytam :))
Zaz wyglądasz zja wis ko wo! Najczęściej show kradną Kumok i Miszur ale dziś scena należy do Ciebie :)
To miłe, dziękuję :) Jestem smacznym ziemniaczkiem :))
Gdy tak wspominasz o tym ziemniaczku :) przypomina mi się to ->
https://www.youtube.com/watch?v=wCkerYMffMo ;))
No, jesteś… zaglądam i monitoruję Twój stan psychiczno-fizyczny. Już myślałam, że wpadałaś w taki dół, z którego nie ma zasięgu ;-) ja obecnie znowu wrzeszczę na dzieci bo do mensza się po prostu nie odzywam, próbuję rzucić gluten (skóra mi złazi w różnych miejscach) i ogólnie nie wiem co się dzieje… ;-) ale to norma …
Hahaha :)) Nie jestem w dole, jestem na kolejce górskiej… I jadę na oślep, nie mając na nic czasu! ;)
dajże spokój z „ktos tu jeszcze bywa? ktoś to jeszcze czyta?…”
no proszszszszsz
tak jakbyś pytała Wasze mopsy czy: „masz jeszcze ochotę na jajówę ze skwarką? a może już jej nie lubisz i nie chcesz?”
a tak to mnie mój też „zmusił” do zmiany szkieł po kolejnej ich jeździe po betonie.,,…. teraz wyglądam jak Harry Portjer ;) ale za to już świata nie spowija mgła…..
Wiesz, ja jestem chyba niereformowalna, bo „po domu” nadal noszę te stare zamglone okulary :D
Ja czytam! Zawsze! Od 10 lat, a może i dłużej!
i ja czytam :) Sylwia
Sylwia, dzięki! ;)))
10 lat to już jakaś patologia! :))) Powinnaś dostać medal za cierpliwość! <3