… i co teraz?

Ciężko jest mi wrócić do pisania bloga, nie da się ukryć. Nie chcę go jednak porzucać. Może przez sentyment, a może przez wzgląd na względy i nadzieję, że jeszcze kiedyś odbiję się od dna. I podskoczę. Nieco powyżej własnej dupy.
Jest wiele spraw i jeszcze więcej rzeczy, o których mogłabym – albo chciałabym – napisać. Ale nie umiem. Nie wiem, odzwyczaiłam się. Onieśmieliłam i wycofałam.

Chciałabym tu wejść z powrotem, rozgościć się, rzucić torbę, zdjąć buty, zrobić sobie kawę, włożyć dres. Home is where the bra comes off.
Póki co kręcę się, krążę, przesuwam palcem po zakurzonych linijkach kodu html. I nic. Nic mi nie wychodzi. Mimo że mnożę tu teraz słowa, które praktycznie nic nie znaczą, ale chcę – chcę, żeby tu były i póki co wypełniły puste miejsce kolejnej nienapisanej notki.

Trochę tak jak z piosenką, której tekst jest bardzo zły, bardzo banalny i jeszcze bardziej nieporadny. Ale jest. A tymczasem – melodia piękna i całkiem miło zaśpiewana.

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
katarzyna

dobrze, że jesteś
świetnie, że piszesz

Joan

no jesteś wreszcie… ludzie się martwią… :)
pozdrawiam

Anna

Pisz , pisz – uwielbiam Twoje pioro.Anna

Ola

Hej, rozkręć się, no prooooooooooszę :(
Nie musisz się starać, pisz cokolwiek :(

Jak się czujesz? Jak czuje się Kumoczek? Co z Burthardtami (o ile dobrze napisałam), co z wagą i cukrem? Ciekawa jestem, co u Was po prostu. pozdrawiam całą Czwórkę!!

Imago

To wciąż jest twoje miejsce. Mam to samo. Próbuję wrócić. :)

Scroll to top
5
0
Would love your thoughts, please comment.x