Cześć, wróciłam. No przecież! Zawsze wracam.

Wracam jak zły szeląg, zima zaskakująca drogowców, jak upierdliwa karma i ksiądz po kolędzie. Jestem blogowa recydywistka bez szans na złagodzenie wyroku. Będę się tak tułać po blogosferze jak potępieniec.

Nie wiem, co musiałoby się stać, bym na dobre porzuciła bloga Zazie, któremu w lipcu stuknie już 14 lat. I wolałabym się o tym nie przekonywać. Swoją drogą blog to jedyne przedsięwzięcie, które towarzyszy mi już tyle lat i mimo rozmaitych kryzysów – nie zamierzam z niego zrezygnować. Nie dlatego, że taki mam plan, zamysł i strategię, wręcz przeciwnie – to jedyna forma “komunikacji” ze światem, która przychodzi mi naturalnie i w miarę bezboleśnie. Bez planu i zamysłu. Chyba z jakiejś wewnętrznej upartej potrzeby.
Zapewne jest wyrazem egocentryzmu, ekstrawertyzmu i zbytniego skupienia na własnym ogonku, ale **uj z tym. Na coś trzeba cierpieć. Dwa lata temu napisałam:

“ej, po co ja właściwie piszę bloga? mówiąc szczerze – nie ma głupszego pytania.
odpowiedź jest jedna, niezmienna i zawsze brzmi: po nic.
piszę po nic. piszę sobie. a muzom. a wirtualowi.
piszę, bo lubię. bo chcę. bo mam potrzebę.
dlaczego w internecie, a nie do szuflady? bo jestem ekstrawertyczna. to oczywiste.
chcę, by moje monologi nie dryfowały w próżni, ale trafiały na opór materii.
odbijały się z impetem od cudzego zdania, konfrontowały z innym spojrzeniem.
chcę się dzielić swoją spaczoną wizją świata, durnymi pomysłami i jakże odkrywczymi spostrzeżeniami.
wychowana tak, by siedzieć cicho i pod żadnym pozorem nie wychylać się ze swoim zdaniem,
przeskoczyłam w końcu przez wyimaginowany mur i zaczęłam mówić o sobie głośno.
nie zawsze na temat, nie zawsze dyskretnie.
nie raz obrywałam po uszach od znajomych i przyjaciół, a czasami zupełnie obcych ludzi.
ileż obrażonych, oburzonych, zniesmaczonych czy zawiedzionych – musiałam przepraszać, tłumaczyć albo iść w zaparte.
bo nie można przecież pisać bezkarnie. ludzie wolą, gdy nabiera się wody w usta i połyka własny język.
drugie pytanie, które słyszę od wielu lat – bo niektórzy złośliwi
uporczywie zadają je wszystkim blogerom:
– czy naprawdę sądzisz, że twoje życie jest tak ciekawe, wyjątkowe i ważne,
że wszyscy internauci powinni o nim czytać? !
oczywiście, że moje życie jest ciekawe, wyjątkowe i ważne, bo jest moje. to logiczne.
dlatego je sobie zapisuję słowami i obrazkami. i ani „wszyscy” – ani „powinni”.
kto chce, ten czyta.
nie czyta o mnie.
czyta mnie.”

I w sumie nic się nie zmieniło. Choć ja sama zmieniłam się bardzo. Przynajmniej tak twierdzi moja terapeutka. Ale nie o tym teraz.
Teraz będzie o odchudzaniu i o tym, że jednak trzeba się odżywiać, zwłaszcza – niedomagając; o mopsach – że są cudowne i chorują tak intensywnie, jakby im ktoś za to płacił; o wiośnie – że w końcu przyszłą, zaskakując mnie kompletnie; o lalkach – że czekają i śnią się po nocach, trzymane w rękach zmarłych dziewcząt; o kremach na pryszcze – że ta walka nigdy się chyba nie skończy. O tym, co myślę o “dobrej zmianie”. I że jednak – póki co – emigracja nas nie dotyczy. Chyba że wewnętrzna. Oraz o tym, że znów się we mnie gotuje i że nic nie mogę na to poradzić. No więc…

I need to know now –
can you love me again?


(uwielbiam zbiorowe sceny tańca w tym klipie…)

 

 

PS.

Przeczytałam na Pudelku, że duckface i fish-gap są już passe. Niunie z instagrama mają nowy „trynd” – na rozczapierzoną pięciopalczastą kończynę górną misternie wkomponowaną w twarzoczaszkę…

zazie

Nie będę gorsza przecież. Też se zrobię.
#trexhands#instagirl #polishgirl #poliszgirl #poliszsełapę

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
zk

dlaczego Cię czytam od 14 lat? niewiem… uzależnienie… czasem wydaje mi się, że jesteś jak serial telewizyjny… kończy się w najbardziej ciekawym miejscu i nie można doczekać się kolejnego odcinka… a tak poza tym… czytając Cię, stoi się przy Twojej jaźni… przy – jaźni… znaczy człowiek czyli ja … przyjaźnię się z Tobą…w taki właśnie sposób… pzdr.

Scroll to top
1
0
Would love your thoughts, please comment.x