Od kilku lat noszę w sobie propozycję nie do odrzucenia, adresowaną personalnie, z opcją dostarczeniem do rąk własnych. Promocję ważną beztrerminowo, ofertę możliwą do zrealizowania w każdej mojej placówce, bez ograniczeń pól eksploatacji. Wszystko jest gotowe i czeka. Czekam. Niecierpliwie. Kiedy mi to minie i w końcu będę mogła wpisać wszystko na listę strat. Ze smutkiem, ale i ulgą.
Hands above your head, you won’t even feel me.
You won’t feel me…
OSTATNIE WPISY:
dwugłowa i głodna.
Od czasu do czasu czuję się strasznie samotna, ale jak zwykle walczą we mnie dwa ułomne wilki: ten, który chciałby wyjść do ludzi, albo chociaż z nimi pogadać – z tym, który chciałby ich wszystkich pożreć, a potem znów zaszyć się w swojej norze na końcu świata. I w spokoju trawić. A poza tym […]
odchudzanie Zazie nabrało tempa!
Tylko żebyśmy dobrze się zrozumieli: to nie tak, że nagle kilogramy zaczęły spadać jak szalone, o nie! Waga stoi, więc to ja musiałam przyspieszyć. Dieta i zastrzyki z liraglutydu niewiele dają, siłownia dwa razy w tygodniu też nie za bardzo – dlatego od jakiegoś czasu chodzę tam codziennie… Dzień w dzień wstaję o 5.30 i […]