jest inaczej.
jest dobrze.
powoli odbudowuję swój świat. ze słodko-gorzkich resztek, kolorowych ścinków, dziwno-fantastycznych szczątków i mgliście zapamiętanych fragmentów dawnej siebie. brodzę po kolana wśród zgliszczy już na wpół pogrzebanego kolosa na glinianych nogach. wszystko skruszało i rozwiało się na cztery strony. tym razem muszę zadbać o mocne fundamenty. żadnej fuszerki, żadnego pośpiechu. zero kompromisów, zwłaszcza w miłości. do pierników dodaję w tym roku dwa razy więcej miodu.
Zazie cieszę się że w końcu napisałaś coś, balam się że u was coś złego się dzieje, na fejsie mopsikowym nic nie piszesz, odzywaj się bo martwię się i tęsknię za tekstami, co u Kumoczka i Miszurka?
Trzymam kciuki i moje dwa Siersciuchy też.
A dzisiaj właśnie tak myślałam o Tobie i blogu, a tu wpis!
Jesteś mi jakoś bliska. Bardzo się cieszę, że jest wpis :) i że próbujesz.
Pierniczki piękne. Niech Ci się dobrze ułoży, trzymam kciuki z całych sił.
Dużo o Tobie myślę. I o sobie w bardzo podobnej sytuacji, kilka lat temu. Doświadczenie re-kreacji, odbudowania się na własnych zasadach. Najgorsze i najlepsze, co mogło mnie spotkać.