strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
Desant kosmitów czyli mopsy w Pruszkowie
Emocjonującą jesień i kawałek zimy mopsy spędziły z Mamą Zazie w słodkim królestwie Jadzi i Maszy, co było ekstra, bo wiadomo, że w kupie raźniej, a i w nos komu dać jest dla Kumoka większy wybór, a nie tylko plaskać po ryju wciąż i wciąż biednego Miszura. Coś czuję, że poprzednie zdanie jest mało gramatyczne, ale przecież nie o poprawność tutaj chodzi, ale o dobrą mopsią zabawę:
Powszechnie wiadomo, że DOM jest tam, gdzie jest Mama. Albo nawet dwie Mamy. I tak było przez wiele lat – najpierw na przaśnym Tarchominie, później na szacownej Ochocie. Przyszedł jednak czas, że ochockie uliczki trzeba było zamienić na przyrodniczą dzikość Pruszkowa, a przestronne i wysokosufitowe salony kamieniczne na peerelowskie labirynty ciasnego przedpokoju:
I wtem! – na upapranej farbą terakocie dość wątpliwej urody – rozległ się miękki tupot mopsich stóp, a świeżo malowane ściany po raz pierwszy usłyszały prosięce pochrumkiwanie oraz klasyczną mopsią beko-czkawkę.
– A dzie ja jestem? Co to za kujnik?
– A dzie jes stołufka? Dzie som michy? Dzie wydawalnia posiłkuf?
– Mama, tu jes dziwnie! My tu jeszcze chyba nie byli… Może repij nie schodzić z kocyka, Misiek…
– A dzie som zabawki? A dzie som binbażernie? A dzie jes nasze użeczko wonne?
– O, jes binbażernia! Pacz, Misiek! Nie bój. To my som znaczy u siebie!
Po pierwszej nocy, spędzonej w ciasnych objęciach na nierozłożonej kanapie, wiedzieliśmy już wszyscy, że…
jesteśmy w DOMU. a tak wygląda wschód Słońca z jego okien – w pierwszych dniach lutego 2018 roku.
Wraz z opuszczeniem Ochoty wiele się w życiu Kumoka i Miszura zmieniło. Wiecie, dlaczego. Staraliśmy się jednak, żeby ta cała rewolucja przebiegła dla nich jak najbardziej łagodnie i spokojnie. Taki „rozwód po ludzku”, z miłości i smutku. Mimo początkowych planów opieki naprzemiennej, koniec końców dziewczynki zostały ze mną.
Tymczasem na nowym pruszkowskim kwadracie Kumoka i Miszura pojawił się Tata:
a wraz z Tatą czyste szaleństwo miłości i nie odstępowanie biedaka na krok.
– On jest nasz! Tyrko nasz! Ić se matka stont! Nie szeszkadzaj!
Swojego przyszłego Tatę (o czym jeszcze nikt z nas nie wiedział!) dziewczynki poznały latem 2017 roku i momentalnie uznały za członka swojego stada. Mało przytulaśny z natury Kumok zaanektował sobie Marcina już podczas pierwszego spotkania i kontynuował podbój marcinowego serca przez kolejne miesiące, podczas gdy Marcin zajął się jesienią podbijaniem złamanego serca Matki Zazie. Wygląda na to, że wszystko poszło zgodnie z planem ;)
– Ja jestem Kumok, a to jes mój Tata. Sie poznaliśmy latem zejszłego roku i ja mu ftedy pedziałem, że go biore, are on jeszcze nie wiedział, co ja muwie…
– Are sie jusz dowiedział, bo mu jeszcze raz pedziałem, że…
– Teras ja tu rzomdze i baf siem! Gramy w mordo-nożnom! Na czuja, bom niedowidzoncy, are nie szkodzi…
– Tata mój poczebuje pomocy we fszyskim, no to spoko, ja mu pomagam…
– Nie szeszkadzaj, mama, my tu pracujemy… Ić se poczonsaj Miszurkiem!
– Miszur siem wepchał jasna chorera, ja żem mu pedział, że to muj tata i ić stont, are nie no… Musial siem napszykrzać, to go tata wzion i teras sien on rozpycha…
– O Miszur, on nie ma rozumu i czeka asz tata pszyjdzie, a my z tatom teras robimy i se Miszur czekaj, łape ssij…
– Ja tu, inżynier Kumok, spadkobierca myśli technicznej inżyniera Mamonia, muwie tutaj tacie, co on ma robić, chociasz mama już mu nagadała, co ma robić, bo mu ciongle bżenczy nad uszami i go menczy, a tyrko ja Kumok wiem, co czeba robić… Ić stont, Miszurem se poczonsaj!
– Ten oto człowiek, ojciec muj Majcin, on poczebuje fsparcia, bo mu gruba baba Matka Zazie truje i truje: a weź przykrenć, a weź rozkrenć, a weź przenieś, to szału mozna dostać muwie wam to ja Kumok, syn ojca swego Majcina, dziemkuje za uwage…
– Ojciec muj Majcin, z domu Ujban, on ma zawód ten co matka Zazie majom, are tesz jes wrużbitom i poczonsa kartami z obraskami tarotami… I ja mu tasujem!
– Ja mu zjadam taroty!
– I ja mu potem muwie fszysko, o co chodzi na śfiecie i na fszechświecie… Ić stont, Miszurem se popoczonsaj!
– O, Miszuj siem wrypał bezprawnie na mojo miejscufke po lewicy Majcina ojca jedynego… I stamtont piejdzi.
– Matka mnie pszechwycili, no ale co mi tam matka, już jom dułgo mam, to i radość żadna, a w dodatku matka płaczliwa i gruba siem zrobili… Miszura se weś popoczonsaj!
– Tata bedzie nam koryto gotował, my pomuc musimy, bo on siem menczy…
– My som panny dziedziczki i ojciedz nasz baron Araruna je makaron…
– Oczki mam po tacie i wonsy mam po tacie…
– My som kjopka w kjopke tacy sami!
– Narobilimy statom bałaganu w kuchni!
– Co siem paczysz?
– Mamy tu sfoje sprawy. Ić stont. Poodchudzaj siem czy coś?
– Tato, tato, bjedny człowieku ty wniosłeś cały ten dom na precach tutaj w pudłach i tobołach…
– Choć se tata otpoczniemy…
– Pfffhhhrrrr ppphffffyyyyrrr yyyhhhhfffrrr…
Mopsy w ferworze przeprowadzki i remontu
O ile Miszurek i jego wrażliwa natura dali się nieco przytłoczyć wszechogarniającemu bałaganowi remontowo-przeprowadzkowemu, o tyle dla Kumoka wspinanie się na toboły i wykonywanie akrobacji na stertach pudeł – nie stanowiły najmniejszego problemu:
– Naznosiłaś tego badziewia, to teraz to popszontaj!
– Nie no, czymajcie mie, śfienci pańscy i piszpańscy, bo nie wyczymie z tym mandżurem tej lambadziary chorernej!
– Ty pszontaj, ja tu bende paczeć!
– I ty lepiej pacz na Miśka, jaki on niewyraźny siem zrobił przez ten piejdolnik!
– Ricze do czech! Ras… dwa… dwa i pół… dwa i czyczfarte… i ostatnie… moje słowo…
– A dajcie wy mi szyscy śfienty spokój!!!
Mopsy w łóżku?
Przeprowadzka do Pruszkowa zapoczątkowała też w życiu Kumoka i Miszura nowy okres w sprawach – że tak powiem – łóżkowych. Jak dotąd – w czasach ochockich – spanie z mopsami było kwestią sporną pomiędzy mną a Syd, którą Miszur intensywnie „doświadczał” swoimi racicami podczas wspólnych nocy (o czym możecie przeczytać TUTAJ)
Teraz sytuacja zmieniła się o tyle, że Tata Majcin, zaprawiony w obsłudze trzody chlewnej i pasieniu stada owiec na hali,
okazał się osobnikiem wysoce odpornym na mopsie wierzgające kopyta i wielorybie gabaryty przewalające się niestrudzenie po ludzkim ciele
No i wiadomo, biedne dzieci po rozwodzie matek, nowe mieszkanie, sam środek mroźnej zimy… – i scenariusz napisał się sam:
śpimy w wyrze całą rodziną i jest nam dobrze jak nigdy ♥
Co ciekawe „metodologia spania” dziewczynek także się nieco zmieniła. Oczywiście nadal traktują człowieka w łóżku jako ukształtowanie terenu, po którym można dziarsko przemaszerować i uwalić się na nim z przytupem, blokując mu przy tym przepływ krwi w tętnicy szyjnej…
ale nocne wyścigi „wielkiej pardubickiej” zostały zastąpione leniwym przewalaniem się pomiędzy ciałami ojca i matki, ze szczególnym uwzględnieniem opcji wtulania się
Nie chcę zapeszać, ale jakoś mi się te narowiste mutanty uspokoiły…
i są po prostu urocze
Oczywiście nadal chrapią jak brygada spalonych słońcem robotników na kacu w czasie fajrantu, ale przecież powszechnie wiadomo, że jeśli mops chrapie wniebogłosy, to znaczy, że żyje i ma się dobrze. No bo czego chcieć więcej? :)
No chyba tylko takich słodkich obrazków ♥ Nie mogę się zdecydować, które z nich śliczniejsze :)))
Pragnę zwrócić uwagę na dyskretnie wystający jęzorek Kumoka zwany pieszczotliwie „schinkenem”
To jest, proszę państwa, ten Kumok, co to zawsze – jeśli już spał w ludzkim łóżku – to układał się w nogach i miał wyjebane na wszelkie formy czułości
Ten oto Kumok zaczął się teraz wtulać, spać na poduszce i przysysać do nas swym ciałkiem niczym huba leśna
Poranek: szczelnie i ciasno przywiera do pleców śpiącego Taty i przeciąga się tak rozkosznie…
że matka Zazie az piszczy z zachwytu
zaraz potem budzi się Miszurek i ryje w ciele Taty, robiąc tak zwanego „białego kreta”
Kumok, poprzeciągawszy się solidnie, zapada w kolejną część słodkich snów – na mojej poduszce
no i patrzcie: czy jest cos bardziej rozkosznego niż śpiący Kumok? nie sądzę.
i schinken! :P
Moi mali cyrkowcy <3 jak nie jedno chore, to drugie… Zastrzyki, syropki, tabletki, inhalacje… ?? Oszaleć można. Z miłości też.
moje dwa ciepłe ciałka
nie ma nic milszego niż poranne miętoszenie Kumoka
Kiedy rano Kumok dostaje swoje tabletki (w mięsnym kotlecie z panierką z kruszonego biszkopta), Miszurek też musi dostać ciastko oraz zjeść je koniecznie w łózku, żeby nakruszyć niemiłosiernie. Takie ma zasady.
Kumok świetnie sobie radzi na niskobiałkowej i wysokowęglowadanowej diecie – jest dziarski i wesoły
dzielenie się posiłkiem uznaje za naturalne
oczywiście – moim posiłkiem. a ponieważ leczę swoje złamane serce, to takich węglowodanowych posiłków mam zatrzęsienie (ale to materiał na zupełnie inna notkę)
z okazji ciężkiej zimy złamałam się raz i kupiłam im sklepowe psie przekąski. ponoć wegańskie. whatever, Miszur dostał sraczki.
– Powiec jej Misiur, żeby nam dała te wypieki, co je fpierdala…
– Dej! #dej
Człowiek chciałby odpocząć na kanapie pod kocykiem, herbatki się napić, ciasteczko zjeść… Ale nie! Ci dwaj już dyszą, sapią, mlaskają, stękają i depczą po człowieku…
Jak im dasz, to zjedzą. A jak im nie dasz, to się zaczyna… Nagabywanie, wyrzekanie, gorzkie żale…
Miszur potrafi nawet zemdleć z głodu w kącie pokoju…
Potem musi długo dochodzić do siebie…
Post Traumatic Stress Disorder
jeszcze się waha, czy będzie w stanie z tego wyjść cało
a potem dostaje wysiękowego zapalenia ucha
a Kumok zaczyna się zapowietrzać i krztusić
Więc Matka Zazie zapierdala kurcgalopem do Stolycy do naszego Ukochanego i Najlepszego Mopsiego Weta.
Bo z wielu rzeczy Matka Zazie może zrezygnować, w sumie to nawet z całej tej Warszawy, ale z tego Weta nie.
A ponieważ te mopsie mutanty są zdrowotnie nieprzewidywalne, to sobie Matka Zazie, łamiąc wszystkie wyznawane zasady, sprawiła kartę kredytową z mega limitem. Dizajn karty mówi chyba sam za siebie, na co będzie szła ta kasa :D
Masz tu Misiek czapkę i grzej te pierożkowate uszy
Kumok wygrzewa się w południowym zimowym słońcu
a wieczorami zaczyna się niecierpliwić w oczekiwaniu na wiosnę
Matka Zazie, Tata Majcin oraz „ci dwaj” – Kumok i Miszur – pokochali mocno ten swój pruszkowski kwadrat
tu jest nam dobrze i bezpiecznie
wygodnie i ciepło
Co ciekawe – mimo, że zagęszczenie lokalowe jest w naszym bloku dosyć duże (co pół piętra dwa mieszkania), to Kumok i Miszur totalnie się uspokoiły i w mieszkanie praktycznie nie szczekają, nic ich nie drażni i nie niepokoi…
Kumok – mimo tego, że poważnie niedowidzi (a są dni, kiedy wręcz jest ślepa) – szybko i do perfekcji opanowała labiryntowy rozkład mieszkania; porusza się po nim dziarsko i pewnie
Oczywiście najlepiej i najchętniej porusza się po terenach zielonych, których pod domem mamy mnóstwo :)
pierwsze wiosenne spacery
Kumok gotowy na nowe pruszkowskie przygody!
oto tereny spacerowe mopsich dziewczynek
– Kumok spaniały siem spina na dżewo!
– Ja Kumok to jestem jak jowej BMX!
Gdzie jest Kumok?
– Tutaj!
wiosenne wyścigi mopsich zaprzęgów
świńskim truchtem-kurcgalopem najlepiej popiernicza się z Tatą
– Cekaj tata, teras ja sam!
– To jest chyba kjujicza noja!
– A co tam, nasram Alicji na głowę!
Kumok i Miszur witają lud Pruszkowa na stacji kolejki WKD:
– Żaneta, pacz, świnie na sznurku!
dumny Tata i córeczki
– Dzie mje kobjeto pchasz ten ryj pękaty?!
strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
Obserwuj Mopsiki Zazie:
Cieszę, że jesteś z powrotem, bo śledzę blog namiętnie!! Zmiany, zmiany, zmiany:) Czekam z utęsknieniem na notkę o węglowodanach prostych leczących zbolałą duszę, bo niestety doświadczenie to z Tobą dzielę. Obejrzałam teledysk, jesteście laski świetne:))
a ja z innej beczki… przyglądam się tym zdjęciom i przyglądam i nie widzę kłaków na koszulkach czy podłodze :D (takie moje spaczenie), jak Państwo to robią? :)
No to się długo nie pocieszyliśmy powrotem Zazie…
Tata Marcin wyglada na cieplego i madrego czlowieka.
Ciekawa rzecz z tym jak sie teraz wasze mopsie dzieci uspokoily. Moze ten zalany zielenia Pruszkow to ich miejsce na ziemi:)
Poruszylo mnie tez jak ty sie w tym nowym zyciu odnalazlas, jest w tym cos pieknego, resilience, czlowiek sie czesto nawet nie podejrzewa…
Kumocki i Misurki <3
A co do weta- jak się ma dobrego to za nic nie odpuszcza :D (ja czasem wzdycham, że chciałabym mieć takiego lekarza jak moje zwierzęta i sugeruję specjalizację z człowieków)
no coz poradze: lubie czytac
Najlepszy serial ever, jak się cieszę z kolejnych odcinków (i tak pozytywnego a zaskakującego rozwoju akcji)
Dobrze, że wróciłaś i mopsy też :-)
My też się cieszymy! :)