here we go, Blythecon Barcelona!

zawsze to samo. gdziekolwiek pojedziemy – napstrykam brazylion zdjęć, a potem po powrocie wpadam w wir zdarzeń i już nie mam czasu ich obrabiać, wrzucać na bloga i opisywać w notkach. a potem to już zapominam, już minęło, czas przeszły dokonany. mimo wszystko postanowiłam odgrzać kilka porcji tych zimnych kotletów. pamiętacie, że w kwietniu byłyśmy...

∞ Dollina Lalek Zazie ∞ w obiektywie Honoraty

jestem królową bałaganu, ukraińską gwiazdą disko, głównodowodzącą w księstwie chaosu i siostrą przełożoną zakonu jarmarcznego. jakiś czas temu do mojego domowego repozytorium rzeczy osobliwych i jeszcze bardziej dziwnych zawitały:  Honorata (Mydollroom) i Kasia (Malkama) jak to zazwyczaj bywa – dziewczyny spojrzały „świeżym okiem” na mój lalkowo-zabawkowy bałagan, który spowszedniał mi na tyle, że nie zauważam...

niedzielne lalkowanie na śniadanie

żądamy równych praw gastronomicznych dla naszych lalek! Posłańcze Uczuć, żądamy wprowadzenia do karty dań z modeliny! no bo sorry, wszystko pysznie, ale nasze lalki nie mają co jeść. a też przyszły na all you can eat. to jest dyskryminacja, ot co! tymczasem my wcinamy zieloną roszponkę, uważając, by nie udławić się nowymi bon-bonami podarunkowymi, w...

BlytheCon Barcelona 2013

  nareszcie! :)) tyle miesięcy czekania i niepewności, czy w tym roku damy radę dotrzeć, czy tak jak w zeszłym – wszystkie plany blytheconowe w Berlinie pójdą się gonić w przeddzień wyjazdu. tym razem nie mogłam zawieść Orki, która z natury jest zwierzątkiem stadnym i zabawowym, choć – jak wiecie – nieco gapowatym, jako i...

między lalkami a brzegiem przepaści

jasne, że nie byłabym sobą, gdybym w tak pięknych okolicznościach przyrody zapomniała o krajoznawczych potrzebach moich lalek Blythe: oto i one:  Pola (u kresu swej termicznej wytrzymałości) i Orka (radośnie podskakująca jak wróbelek na sprężynowych nóżkach) Orka:   –  Skaczmy! Skaczmy aż pęknie, załamie się i polecimy w dół i złapie nas w locie wrona...

pomóż wiośnie – żryj śnieg!

– Nie ma szans! Tego szitu jest tu z miliard ton!!! – westchnęła zrezygnowana Pola (bo takie imię ostatecznie otrzymała od swej nowej właścicielki).  – Ja specjalnie nie zjadłam śniadania, żeby więcej mi się zmieściło! – ofiarnie zadeklarował Mały Kasztan, dziarsko przełykając pierwszą garść śniegu.   – Bue.. hue… hue… hueeee…. Trochę mdły! W Warszawie...

czy leci z nami silnik?

jak się nie ma pieniędzy, to człowiek zaciska pasa na wdechu aż po sam kręgosłup i zapożyczając się u bliskich, leci na wywczas zimowy. po 30 latach aerofobii nauczyłam się latać jak człowiek, ale tylko z Sydem. i tylko Boeingami. teraz przyszło mi lecieć „czymś”, co wygląda jak – nie przymierzając – jednopłat z klocków...

riki-tiki, kręcą mnie plastiki!

panna, którą ostatnio dłutowałam [tutaj] , wygląda teraz mniej więcej tak – czyli jak nasza Monchhichi ;) rzeczywistość się jej nie ima, a jeśli nawet ima, to i tak tylko chwilowo i niezbyt długo ją trzyma ;>       pożyczyłam jej na moment swoje okulary, żeby się dziewczyna jako tako zaprezentowała szerszej publiczności. choc i...

lalkowa kawka w Posłańcu Uczuć

[zaległa notka z 6 marca 2013]   na jesienną, zimową i wczesnojesienną depresję najlepsza jest kawa. w Posłańcu Uczuć. w doborowym lalkowym towarzystwie ;)) zwłaszcza, że w lalkowym gronie siedzi KTO, kto za chwilę dołączy do mojego stadka… :> ale csssiiii… to niespodzianka! ;)   Malkama i Honorata – zakochane w żywicznych maluchach, które wędrują...

Scroll to top