Halo, zaczekajcie, ja jeszcze nie skończyłam!

Ani z odchudzaniem, ani z pisaniem bloga. Tyle tylko, że czasoprzestrzeń mi się nieco zakrzywiła, a czas przyspieszył do tego stopnia, że przestałam wyrabiać na zakrętach. Siłą rzeczy blog znajduje się na końcu listy moich codziennych obowiązków, więc kiedy mam do wyboru paść trupem w okolicach łózka lub apdejtować bloga – wybieram to pierwsze, licząc...

Wystartowałam i znieruchomiałam w pół kroku…

Będąc niemłodą, osobliwą (by nie powiedzieć: dziwną) i mało popularną blogerką, bez szans na miejsce w “rankingu Kominka”, buziaczki i przybite piąteczki na Blog Forum Gdańsk oraz rozmaicie pojmowany sukces w blogosferze – na przekór wszystkiemu, chyba także sobie samej, po 13 latach pisania “Zazie” – postanowiłam wziąć udział w konkursie na Blog Roku w...

… i co teraz?

Ciężko jest mi wrócić do pisania bloga, nie da się ukryć. Nie chcę go jednak porzucać. Może przez sentyment, a może przez wzgląd na względy i nadzieję, że jeszcze kiedyś odbiję się od dna. I podskoczę. Nieco powyżej własnej dupy. Jest wiele spraw i jeszcze więcej rzeczy, o których mogłabym – albo chciałabym – napisać....

Sąsiedzka Potańcówka w Parku Wielkopolskim

Czasem mam wrażenie, że Ochocianie to zupełnie inny gatunek niż reszta warszawskich autochtonów – stadny, gromadny, zabawowy, kontaktowy i na przekór nie zawsze fajnej codzienności skory do uciech wszelakich. Regularnie raczę Was na blogu newsami z naszej dzielni – począwszy od smaczków i smakowitości nieodżałowanego Posłańca Uczuć (który niestety przegrał z osobliwymi fluidami mieszkańców ulicy...

sprzed roku: summer almost gone

O proszę, w czeluściach bloga znalazłam nieopublikowaną dotąd notkę – dokładnie sprzed roku – kiedy to płynąc łódką po Jeziorku Kamionkowskim w Parku Skaryszewskim żegnałyśmy lato 2014… W zasadzie to nie wiem, czemu jej nie opublikowałam… może dlatego, że nie miałam czasu albo nie chciało mi się dopisywać tekstu pod zdjęciami…? Niestety takich wiszących nieopublikowanych i niedokończonych notek mam...

to już naprawdę koniec lata

    cześć, wszystkim! :)   trochę nas tu nie było. lato zdążyło się skończyć, lekki opad liści nastąpił wraz z atmosferycznym. licznym. mopsy z deszczem nie-baudzo. odmawiają spacerów i zadowalają się relaksem we wszystkich możliwych pozycjach mopsiej-sutry.     zwłaszcza gdy człowiek idealnie wpasowuje się w grube mopsie udo lub inne miękkie wybrzuszenie trzewi…...

Śmierć na pięć czyli głośny szloch zza kanapy

W roku 1984, w sercu nowoczesnego warszawskiego osiedla mieszkaniowego na prawym brzegu Wisły, 34-letni Lech Gromek, z burzą lekko falujących włosów i gęstą czarną brodą, którą odruchowo podskubywał i gładził, lubił siadać na pufie przed swoją ukochaną stereofoniczną “elizabetką” i z wielkimi słuchawkami na uszach [klik!], nie chcąc przeszkadzać małżonce swej Ewie i dwojgu niewydarzonym...

bezglutenowa rozpusta na legalu

podczas gdy reszta świata rozpoczyna nowy rok szkolny… my wraz z Syd rozpoczynamy nasz własny Nowy Rok – jako dwie wrześniowe Panny świętujemy nasze małe (a w zasadzie coraz większe) jubileusze. i w ramach tego świętowania idziemy na pyszne sushi za połowę ceny w Paterze, bo akurat jest futo-wtorek ;)))   a potem na bezglutenowe i...

upalne lato z mopsikami

  nie wiem jak was, ale mnie to lato odrobinę wymęczyło… moja niechęć do upałów i niemoc nimi wywołana jest powszechnie znana. oj-dana-dana. wczesne poranki jako jedyna znośna pora dnia dawały chwilę wytchnienia nie tylko nam   ale i naszym grubym mopsim paróweczkom. spacery tylko o świcie i po zachodzie słońca.     oczywiście, że...

lipcowo-sierpniowe migawki z Warszawy

trochę pisząc przy komputerze trochę jeżdżąc na rowerze   próbując rozchodzić niewygodne buciki     wpierniczając frytki z budki     oraz pierożki dim sum z Parnika     które są naprawdę cudowne     kimchi też, ale Syd i tak robi lepszą ;)     o, kochana bezglutenowa beza. tudzież biszkopt. beza-biszkopt. trochę kokosanka....

Scroll to top