2002-04-26
Jestem totalnie sponiewierana.
Przez cały dzień latałam jak dzika po wszystkich bibliotekach w mieście,
Przez cały dzień latałam jak dzika po wszystkich bibliotekach w mieście,
szukając materiałów do pracy magisterskiej.
Oczywiście, książki, które są mi najbardziej potrzebne, dematerializują się w niewytłumaczalny sposób –
na zwrotnych rewersach przemiłe panie bibliotekarki kaligrafują komunikaty typu:
książka zagubiona, egzemplarz zaczytany, książka w oprawie,
cimelia, tylko do czytelni, i dalej w ten deseń.
Kurwa! I jeszcze do tego upał nie z tej ziemi.
Na szczęście BUW – kolejny przystanek w mojej bibliofilskiej wyprawie – jest klimatyzowany.
Stałam więc pół godziny jak idiotka przy nawiewie chłodnego powietrza, udając, że szukam książki.
Skutek? Katar.
A wszystko przez literaturę!
Doprawdy, powinni tego zabronić…
Skutek? Katar.
A wszystko przez literaturę!
Doprawdy, powinni tego zabronić…