Maue Biaue Boa nie mogło się już doczekać swojej pierwszej prawdziwej majówki.
koczowało więc na tobołach i niecierpliwie tupało swoją grubawą szkitką.
Maue dzielnie zniosło nocną podróż wzdłuż, w dół i na lewo.
o 5.00 Biaue Boa zamrugało wyspanymi oczkami, pytając „w co się bawimy i gdzie jest moje śniadanie?!”
jednak zostało spacyfikowane poduchą i dochrapało smacznie do południa. tutaj zdziwione faktem obudzenia się w nowym dziwnym miejscu…
szybko jednak odzyskało naturalną sobie werwę i upierdliwość: „bafmy siem! bafmy siem! no baaaafffmyyy sieeemmm!!!”
pół prosiaka na sznurku podczas przygotowań do spacerku.
– Fyfke mam, mama!
– Maamaaaa, fa fyfka jeeef fa cieebieee!!!!
a potem się zdyszało, schrumkało i sprosiaczyło, wyzionąwszy prawie ducha. no więc na rączki!
– Bo ja mam krótkie nóżki i dwa brzuszki…
– Oraz jestem mała…
– I dalej sama nie pójdę, choćbys mnie mama prosiła nie wiem jak bardzo… No chyba, że coś dasz, to może…
– A dla mnie?!
– Mmmmmmmmmm…. yymmmm…. miiiii…. mmmm….
– A podrap mnie jeszcze w piętę!
– … bo jak tylko zobaczę kogoś za szybą, to zacznę napierniczać paszczą! ;P
komentarze ze starego bloga zazie-dans-le-metro.blog.pl