2010-12-01
– Budzę się rano, a ona już tu jest… Idę na spacer, wracam… jest. Zamykam ślepia, liczę do dziesięciu, otwieram i… jest.
– Śpi sobie, mlaszcząc buzią i furkocząc malutkim noskiem… Przebierając w powietrzu łapkami, poprykując z cicha… Jest sobie jak gdyby nigdy nic…
– No dobra, mama… To niech ona sobie już tu będzie.
———————————