wiadomo nie od dziś, że ze sportem jestem za pan brat. skaczę o tyczce, gram w bierki,
kręcę podwójne axle i tulupy oraz inne takie w zależności od nastroju.
chcąc sprostać moim wybujałym sportowym ambicjom, syd zabierze mnie w lutym do włoch,
żebym mogła sobie nieco poszusować na wysokościach. ale ten… no… stwierdziłyśmy wspólnie,
że zanim zacznę podbijać europejskie stoki i kurorty, może jednak warto się najpierw
nauczyć na tych nartach czy coś… zaprawę jakąś zrobić przed tą alpejską spartakiadą.
długo zastanawiałysmy się, który z rozlicznych mazowieckich stoków narciarskich
zachwycić moim kunsztem ślizgowym. okazało się jednak, że mazowsze jest równiną (sic!) –
z wyjątkiem w postaci górki szczęśliwickiej – no szok!
pojechałyśmy więc ze znajomymi aż za Puławy – do Parchatki.
czyli połowa drogi do Włoch.
ale co tam, raz się żyje!
pierwszy przystanek zaliczyliśmy dosyć szybko…
w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Sobienie Kiełczewskie to ważny węzeł komunikacyjny – co zresztą widać. zapytacie pewnie – co nas sprowadziło do tej malowniczej osady?
GUMA, panie!!! GUMA!!! czujecie to? :D
– Nie wiem jak wy, ale mi taka górka wystarczy… Paaatrzcieee jak zjeżdzaaaaam na poboooczeee!
droga donikąd. koniec zabudowań. a koło zapasowe mamy?
– Macie miskę z wodą, bo już nie wiem, które dobre a które dziurawe… eee…?
za moimi plecami trwają właśnie zawody w zmienianiu koła na czas. ja zaś postanawiam rozejrzeć się po okolicy… – znajduję wyraźnie ludzkie ślady: jest Żubr – jest impreza i łódka Bols na wzburzonych falach
Leżajsk leży, a po Soplicy został tylko Sopel…
od aperitifów przejdźmy do konkretów – danie główne: wódeczka z towarzyszeniem zamarzniętych ogórasków
a o północy – wiadomo – szampańskoje! ;)
i kefirek na noworoczny poranek
tymczasem zawody dobiegły końca – 12 minut, psze państwa!
docieramy do Parchatki z godzinnym opóźnieniem i wpadamy wprost w oko ludzkiego cyklonu…
no nic – myślę sobie – jak dawać popis, to przed pełną salą…
przedsmak spektakularnego sukcesu poczułam już w momencie wbicia się i zakleszczenia w butach narciarskich –
nogi niemal do kolan uwięzione w „wiadrze z betonem” przyprawiły mnie o lekka klaustrofobię
i nerwowe, acz bezskuteczne próby poruszania paluszkami. nic z tego. byłam uwięziona!
dociekliwi złośliwcy pewnie zaraz zaczną pytać, czy kiedykolwiek miałam jakiekolwiek doświadczenia z nartami.
oczywiście, że miałam! w wieku lat pięciu szusowałam po stokach Krynicy Górskiej
no więc – żywcem zamurowana w tych betonowych butach – wpięłam się w narty.
i ziuuuuuuuuuuuuuuu…. popisowy szpagat na dzień dobry dla pana Marka –
naszego przesympatycznego instruktora, którego niniejszym pozdrawiam i przepraszam,
za wszystko, co mu uczyniłam tego feralnego popołudnia…
– Witam Was, moi drodzy… Na imię mam Marek i będę dzisiaj Waszym instruktorem…
Najpierw wolniutko przemieścimy się w kierunku stoku… Noga za nogą suniemy… JEB!!! o pani Olga… no cóż, wstajemy… Dobrze, dobrze…. JEB!!! Pani Olgo, proszę dać mi rękę… Boli ręka, ale nie złamana, prawda? O już w pionie… proszę nic nie robić, ja panią zaciągnę na stok… JEB!!! ale prosiłem nic nie robić,
tylko stać… ja jestem koniem pociągowym… spokojnie… JEB!!!
kiedy doooo-szuuuu-soooo-waaaa-liiiii-śmyyyyyy pod stok – byłam już cała czerwona, spocona, załamana i wkurwiona.
ale nic to, kurwa.
– A teraz poznamy podstawową pozycję narciarską… Jest to pozycja płużna. Rozsuwamy pięty, przenosimy ciężar ciała na… JEB!!! o… pani Olgo, ale co się teraz stało? jakim cudem? wstajemy… wstajemy… o już, już prawie… JEB!!! pani Olgo, ale przecież mówiłem… no dobrze, teraz spróbujemy podejść na stok… boczkiem boczkiem… krawędziujemy narty… JEB!!! no pani Olgo??!!
nie minął kwadrans tej całej pieprzonej nauki STANIA na nartach, a pani Olga już sześćset razy
obiła sobie nerki, łokcie, dupę i cztery razy złamała nadgarstek, zaś w myślach popełniła seppuku ze wstydu.
– pani Olgo, nie załamywać się… wstajemy! podać mi rączkę, jak do krakowiaczka… ja podciągnę… JEB!!
pani Olgo, mówiłem bokiem! bokiem, na boga, a nie po skosie… JEB!!! proszę się zatrzymać… JEB!!!
pani Olgo, bo spadniemy razem… paaaniii Ooolgooo… JEB!!! JEB!!!
się nanszusowałam jak diabli.
nie wiem, co jest ze mną nie tak. nie potrafię wykonać najprostszej komendy
typu: „stój prosto i się nie chybocz, kurwa!”
pieprzę narty. będę jeździć na snowboardzie!
to cześć!
komentarze ze starego bloga zazie-dans-le-metro.blog.pl
[…] pomyślcie sobie o najbardziej żenujących sportowych failach (łącznie z jazdą na nartach – TU!) a powiem wam, że już ich dokonałam, stając się pośmiewiskiem dzieciaków na boisku, obiektem […]
[…] nie jestem w stanie nauczyć się tej osobliwej dyscypliny [no za cholerę – klik!], więc sami rozumiecie, że nie spieszy mi się do ośnieżonych stoków. niemniej – nasze […]
[…] na nartach, wprawiając w zachwyt pół stoku i cała kadrę instruktorską – możecie poczytać TUTAJ [klik!], a o tym jak 2 lata temu podbijaliśmy włoskie kurorty zimowe, zadając szyku lansem, elegancją i […]
[…] na nartach, wprawiając w zachwyt pół stoku i cała kadrę instruktorską – możecie poczytać TUTAJ [klik!], a o tym jak 2 lata temu podbijaliśmy włoskie kurorty zimowe, zadając szyku lansem, elegancją i […]
Witryna Zazie częstuje ciasteczkami! Zaakceptuj je i ciesz się wszystkimi opcjami tej witryny. Jeśli natomiast je odrzucisz, niektóre funkcje mogą nie działać poprawnie.
Funkcjonalne
Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Preferencje
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Statystyka
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.
[…] pomyślcie sobie o najbardziej żenujących sportowych failach (łącznie z jazdą na nartach – TU!) a powiem wam, że już ich dokonałam, stając się pośmiewiskiem dzieciaków na boisku, obiektem […]
[…] nie jestem w stanie nauczyć się tej osobliwej dyscypliny [no za cholerę – klik!], więc sami rozumiecie, że nie spieszy mi się do ośnieżonych stoków. niemniej – nasze […]
pani olgo, wyje ze smiechu! normalnie poplakalam sie ;) pat
[…] na nartach, wprawiając w zachwyt pół stoku i cała kadrę instruktorską – możecie poczytać TUTAJ [klik!], a o tym jak 2 lata temu podbijaliśmy włoskie kurorty zimowe, zadając szyku lansem, elegancją i […]
[…] na nartach, wprawiając w zachwyt pół stoku i cała kadrę instruktorską – możecie poczytać TUTAJ [klik!], a o tym jak 2 lata temu podbijaliśmy włoskie kurorty zimowe, zadając szyku lansem, elegancją i […]