jak nie deszcz, to śnieg. jedno lepsze od drugiego. nie wiadomo już, czy śmiać się, czy płakać.
dzień przed naszym przyjazdem było załamanie pogody. poprzedni turnus strzaskał się na heban w alpejskim słońcu.
my roztrzaskamy się o zawieje i zamiecie śnieżne.
taras gruntownie wymyty deszczem zostanie teraz pokryty kolejnymi warstwami śniegu.
w rzeczy samej.
puchowa pierzynka. na szczęście już nie pada. ani deszcz, ani śnieg.
zaz jestes absolutnie kultowa ze swoimi wpisami! naprawde przeklasa, zwlaszcza last year i narty ;)
no fajnie się masz, ale chyba już mam dość zimy :)
ej…
Teraz już słonko