– Nie ma szans! Tego szitu jest tu z miliard ton!!! – westchnęła zrezygnowana Pola
(bo takie imię ostatecznie otrzymała od swej nowej właścicielki).
– Ja specjalnie nie zjadłam śniadania, żeby więcej mi się zmieściło! – ofiarnie zadeklarował Mały Kasztan,
dziarsko przełykając pierwszą garść śniegu.
– Bue.. hue… hue… hueeee…. Trochę mdły! W Warszawie taki bardziej przyprawiony na pikantnie…
– Bo ty żresz żółty, Kasztanie jeden!!! – zachichotała Pola, robiąc orła w miękkim białym puchu.
– A tu jest ekstra krystaliczny i arcy-czaderski śnieg polodowcowy!
– To może zanim zeżremy cały ten śnieg, ja sobie posaneczkuję?
– Niech będzie! Ja zrobię sobie krioterapię!
– Krio… co?!! Czekaj, czekaj… A jak ja nacierałam cię śniegiem, to darłaś się jak Wuwuzela z pierwszego piętra!
– Bo on był żółtyyyyyy!!!!
– Śnieg to śnieg… Kochany jest on!
– Jesteś niemożliwa!!!
– Jestę Myszko Mikooo!!!
– I na przekór wszystkim kocham zimę! Arowjuuuu!
– Oj Kasztanie, Kasztanie…
– Kochany śnieżek… Dobry… Grzeczny…
– Mhmmm… Kochana zimowa depresja, jasne…
– Zimo, wypierdalaj…
– Dobra, zjeżdżaj, Kasztanie, na tych sankach!
– Albo ja pojadę, a Ty się w końcu przydaj do czegoś!
– Chyba się zakopałyśmy… To koniec! Łopata jest w skali 1:1, a my 1:6 :(
– Widzisz? Wystarczy poprosić wronę i już!
– Wiosno, przyjdź… Błagam…
– Zaklinam cię!!!
… i wtem!!! zza chmur wyszło słońce!!!
Wystarczyła chwila, by Orka wdrapała się na drzewo. A następnie z niego spadła. Bez komentarza. [ale serio, naprawdę mi spadła]
ale nawet to nie powstrzymało jej przed dalszym uprawianiem procederu rozrabiactwa i łobuzerki…
– Ja juz tak mam! To u mnie wrodzone!
taki kasztan, cóż począć. zacisnąć zęby i zaakceptować.
– Nie zrozum mnie źle, ja szanuję Twój święty spokój, ale to jest po prostu silniejsze ode mnie! –
piszczał żałośnie Mały Kasztan.
– Jak będziesz taka nieznośnie niegrzeczna, to dam cię na pożarcie strasnej zabie!
– No faktycnie, strasnie strasna!!! Zaraz będzie latać, zobaczysz.
– Żaaabooooo!!! Laaataaaj!!! – zawołała Orka, wystrzeliwując ropuszą katapultę.
– Pacz, jeszcze leci…
Pozdrawiam Twoje dziewczyny, cudne zdjęcia i super mi się czyta Wasze przygody. Kocham Blythe!
[…] TUTAJ), gdzie odbywała rozmowy na szczycie (klik! TUTAJ!) oraz żarła śnieg, aby pomóc w nadejściu wiosny (klik! TUTAJ) – generalnie: bawiła się wprost wybornie. łaziła po górach, łaziła po […]
Po pierwsze: skąd Ty wytrzasnęłaś takie cudne sanki?
Po drugie pierwsze: skąd Ty wytrzaskujesz takie cudne ciuchy dla Orki i reszty ekipy?
Po trzecie pierwsze: zdjęcie Poli z podpisem „Zimo, wypierdalaj…” mniodzio :) Trzeba było wcześniej takie zrobić, może ta epoka lodowcowa skończyłaby się wcześniej?