odkąd mieszkamy na Ochocie – spełniło się jedno z moich marzeń: znam swoich sąsiadów.
marzenie to raczej banalne, ale po 8 latach życia w betonowej dżungli Białołęki,
gdzie mieszkańcy strzeżonych osiedli przemykali chyłkiem z podziemnych garaży wprost do swoich mikroskopijnych apartamencików –
zwykłe sąsiedzkie: „dzień dobry, co słychać? ale burza była w nocy!” urosło dla mnie do rozmiarów konwersacji na miarę zwierzeń osobistych,
co – sami przyznacie – jest już lekką paranoją.
na Ochocie jest inaczej.
tutaj mamy nawet wspólny salon w Posłańcu Uczuć z kawą, herbatą i pysznościami.
i oto Posłaniec w wydaniu plenerowym podczas II Pikniku Ochocian w Parku Wielkopolskim –
organizowanym przez naszą sąsiadkę Ingeborgę Janikowską-Lipszyc {klik}i Stowarzyszenie Ochocianie Sąsiedzi {klik}
a droga do Posłańca Uczuć {klik} przy ul. Glogera 6 wiedzie TĘDY {klik}
Posłaniec Uczuć jest dla dużych i małych. Oraz dla wszystkich, którzy lubią się lubić i dadzą się lubić. a to nie takie oczywiste,
bo przecież można się nie lubić, z zasady. oraz mieć za złe, siać ferment, protestować, oburzać się.
bo ulica z kamienicą to jest – jasna sprawa – dźwiękoszczelne próżniowe pudełko do mieszkania, a nie miejsce do życia.
więc mi tu nie stukać, nie chodzić, nie grać w piłkę, nie rozmawiać, schować się, przemykać pod murem ze wzrokiem wbitym w chodnik,
przepraszać, że się żyje, bo jak ktoś żyje za bardzo i zbyt grupowo to wspólnota może mu zakazać. oraz eksmitować. na bruk. na zbity pysk.
sprawiedliwość musi być! życie jest ciężkie oraz złe. dlatego trzeba być na „nie”.
tępić sąsiadów jak zarazę, nasłuchiwać bezczelnych odgłosów istnienia, pisać donosy, dzwonić na policję:
że dzieci, że patyk, że piosenki z radia o 16.00, że kredą ktoś na chodniku ten-tego, że krzesłem ktoś szura,
że kawą śmierdzi, a mąż ma nadciśnienie i nie może, że dziewczyna za barem się uśmiecha, a przecież kryzys jest i bezrobocie.
że ten kwartał ulic to jest, proszę pana, historia i martyrologia, bo wojna, bo rzeź Ochoty w ’44, bo cmentarzysko i mauzoleum,
my tu wszyscy wychowani w martwej ciszy, w grobowej powadze, w umęczeniu codziennością. bo to Polska właśnie.
a wy tutaj z herbatką i ciasteczkami. hańba!
no i cóż począć? umrzeć? wyjechać? nie zareagować?
albo żyć tym bardziej i na przekór. miasto jest dla wszystkich. musimy się jakoś w nim pomieścić. z ciszą i gwarem, po połowie.
dzieci robią hałas. oraz psy. oraz my. takie życie, panie. nie ma co płakać. szkoda czasu.
parki są po to, żeby po nich chodzić, biegać i jeździć na rowerach. a trawa po to, by na niej siadać i się kłaść.
każdą przestrzeń da się oswoić.
i pokolorować.
niepotrzebne rzeczy można puścić w świat
a ze świata czerpać filtrowaną kawę
i zdrowe warzywa
oraz sto gatunków sałaty
białe kruki można wyprawić za morze, do nowych spragnionych lektury czytelników
a z klocków zbudować osiedle dla małych mieszkańców
albo lądowisko dla sterowców
jest wiele możliwości. grunt to się nimi cieszyć. każdy na Ochocie znajdzie coś dla siebie.
– Nie no, stary! Pacz co narobiłeś!
– Sorry was, ziomy ochockie, to było niekconcy…
wtórny rynek zabawek i kolorowanek to potężna gałąź ochockiej gospodarki
– Tu się kupuje, tu się handluje… Dwa resoraki za pół lornetki plus złotówa do portmonetki…
Tajne Zgromadzenie Bractwa Czarnej Karty z Anakinem Skywalkerem
– Nie sądzisz, że obecne trendy na rynku ozdób i dodatków zdają się wskazywać na powrót stylu późnego ejtisu?
a dla tradycjonalistów: pióra! pióra! pióra!
albo kieszonkowe poduszeczki do krótkich drzemek w pojazdach komunikacji miejskiej
ewentualnie misy na drugie śniadanie
– Och! Malinoska spod czwórki wyprzedaję swoją szafę!
– Gustownie sprana koszulka, bardzo trendy i jeszcze bardziej vintage… Tanio!
– Aż nam w ustach zaschło od wykrzykiwania promocyjnych cen!
– A jak dorośniemy, to zostaniemy szafiarkami!
– „Szła dzieweczka…” jest dla przedszkolaków! My gramy „Requiem dla snu”!
[ b r a w o !!!]
a oto głównodowodząca całego zamieszania – Ingeborga we własnej osobie
nasza nowa osobista sąsiadka, która dopiero się przekona, że na Ochocie jest najlepiej na świecie ;)
między innymi dlatego, że tylko Ochota ma Posłańca ;)
ale spokojnie – uczuć starczy dla wszystkich!
♥ a to jest nasza Czarna Jaskółka z serduszkiem przebitym strzałą Posłańca Uczuć – to wszystko przez nią! ♥
a ludzie wokół jak zahipnotyzowani. czyli jednak sekta, zło, czarne msze, krople krwi, tarta z truskawkami i najpyszniejsze kanapki.
smakuje? czyli jest pan we władzy szatana.
a dzieci kuszone są pierniczkami!
każdy uśmiech klienteli Posłańca Uczuć zdaje się być podejrzany, dwuznaczny i niepokojący. nic dziwnego, że mieszkańcy ulicy Glogera
dzwonią po policję.
– Pani Moniko, co pani na to? Czy zamknie pani ten podejrzany lokal?
– Pani Monika już powiedziała, ale ja mogę państwu chętnie powtórzyć… Zapraszamy na kawę i ciastka!
– A ja poproszę domową pieczeń!
i tak sobie myślę, że to niemożliwe, żebyśmy się z państwem nie mogli się pomieścić na tej jednej nieszczęsnej ulicy Glogera.
przecież gdyby chcieli państwo mieszkać w leśnej głuszy, to nie kupowaliby państwo mieszkań tuż przy jednej z najbardziej hałaśliwych ulic miasta.
po sześciopasmowej Wawelskiej nie przestaną jeździć samochody, tak jak na podwórkach nie przestaną szczekać psy, płakać bobasy w wózkach,
dzieciaki grać w piłkę, dziewczynka zza ściany grać na pianinie, a sąsiadka spod piątki tłuc o 8 rano w niedzielę kotlety dla całej rodziny.
życie, proszę państwa, się toczy i ani na chwilę nie przestanie, nie zamilknie i nie zniknie. to jest sam środek wielkiego miasta, a nie sielskie przedpole.
– A rowerzyści też maja prawo do życia na ulicach! – mówi Maria i ma rację.
wszyscy musimy się tu pomieścić. banał. ale w sumie tylko od nas zależy, czy będziemy się przepychać czy układać jak puzzle jednej układanki.
o proszę, Dama Ochocka, z torebunią i pieseczkiem. bardzo szykownie.
dopóki łaciaty prosiak nie zacznie przeciągać pani ślizgiem po ochockich trotuarach.
nasze psy także są sąsiadami. i też mają swoje sprawy. całe szczęście, że nie potrafią pisać petycji i zbierać podpisów.
najmłodsze pokolenie Ochocian rośnie w siłę ;) oraz w loczki!
– Sąsiadka w tym żakiecie wygląda arcyczadersko!
– A może by my potańczyły…?
– Yes sir, I can boogie!
– I uwaga, raz dwa trzy… cza cza cza…
Kiedy z Tobą tańcze serce jak młot puka
Dobrze tańczyć blisko to prawdziwa sztuka! [full version]
Kiedy z Tobą tańczę to dostaję skurczy
Ja mam skurcze kurczę gdy mi w brzuchu burczy [full version]
Za chwilę Ero disco połączy serca dwa
Już miłość jest tak blisko – a ha ha ha ha! [full version]
Ero ero disco, bo to dla zakochanych dens! Ha Ha Ha Ha
Ero ero disco,miłosnej strawy słodki kęs! [full version]
Szumią jodły na gór szczycie
Kocham disco po nad życie! [full version]
– No nie wytrzymam, synu! Musimy zatańczyć!
– Tańczcie, ziomy! Dołączę jak wciągnę tego rożka!
– Dobra, zaczynamy!
– Jak tatuś zatańczy, to nie ma mocnych na dzielni!
– Aaaaa!! Kręć się tata szybciej!!!
– I do góry!!!
– O tak się tańczy na Starej Ochocie!
I raz… dwa… trzy… Bailar con corte, a la quebrada!
Iiiiiii…. proooomeeeenaaadaaa!
– Prawa, lewa, lewa, prawa!
– To może teraz obrót?
– Tańczymyyy???!!!
– Nooo szyyyybkooo!
– Na ra na na na… Tiru riru… Jestem grzeczna jak króliczek i wcale nie wysadzę parkietu w powietrze!
– Kończ piernika i szubi dubi du ju ken dens, Michasia!
– A teraz cię podrzucę!
– Podłoga mnie za nogę złapała i nie chciała puuuuuściiiić!
– Ooo jaaa cieee…
– Nam podłoga nie straszna!
– Myślicie, że jak za to pociągnę, to nocne niebo spadnie nam na głowę?
dobranoc! :) ostatni gasi światło!
[…] czynię ochockim obszarem eksterytorialnej smuty); przez rokroczne Ochockie Pikniki Sądziedzkie (TU! oraz TU!) organizowane przez niestrudzoną Ingeborgę i stowarzyszenie Ochocianie Sądziedzi; po […]
albsolutnie bosko, nastepnym razem w Wawie wpadniemy do Posłańca :)
zazi, a ta fotka z uszami myszki na patyku to TY??!! jej! jesteś prześliczna i słodka!
cudownie
Nie wiem jak to robisz ale ludzie na twoich zdjęciach są tacy szczerze uśmiechnięci i naturalni! :-)
Pięknie Zaz opowiadasz i słowem i obrazem.
świetna relacja z świetnej imprezy
jak zwykle podpisy pod zdjęciami uśmiechają mnie, ale przy „- Jak tatuś zatańczy, to nie ma mocnych na dzielni!” parsknęłam śmiechem:) To mój idol!
:)
Jest moc!
Takie spotkania dają poczucie sensu community, którą wszyscy razem tworzycie. Wspaniała sprawa. Gdzie tu mam dać wielkiego lajka?;)
Super! Patrząc na taką Warszawę pomyślałam, że może żyjemy w całkiem fajnym i normalnym świecie, że się da, mimo tych, co są wiecznie na nie. I chyba dziś już nie będę czytać żadnych wiadomości, żeby sobie tego miłego wrażenia nie popsuć :) Gratulacje dla tych, którym się chce!
Łojeza, Dziobak w rogu! A Agulinda kupuje tiszert od Syda! A Szymon tańcuje, że hej! Ależ znajomych :)