CHALLENGE: KRÓL IMPREZY & MISTRZ OGŁADY TOWARZYSKIEJ
LEVEL: MASTER
iść na imprezę do Sąsiadów w stanie głębokiego PMS’u,
siedzieć dwie godziny z gnuśną miną,
a następnie wpierdolić dzieciom Gospodarzy
wszystkie czekoladki adwentowe…
no cóż, zupełnie jak w “Sensacjach XX wieku” – to był zwykły dzień,
nic nie zapowiadało wieczornej katastrofy.
NIC czyli w zasadzie wszystko.
obudziłam się i niechętnie wstałam – niezadowolona do szpiku i marudna niczym lokalny radny z Pińczowa –
nie podobało mi się absolutnie nic, nikt oraz nigdziebądź.
nie mogłam sobie znaleźć miejsca ani zmusić się do najprostszych czynności.
kiedy jeszcze pracowałam w radio czy agencji reklamowej i musiałam w taki dzień wychodzić z domu,
siałam ten mój pms’owy defetyzm na lewo i prawo, zrażając do siebie ludzi i zwierzęta
oraz sabotując samą siebie najczarniejszym z pr’ów.
jednak praca freelancera ma tę zaletę, że jeśli danego dnia nie masz ochoty na świat,
to po prostu możesz pozostać w piżamie, z kołtunem na głowie i wyłączonym telefonem.
i tak też zrobiłam. zaniechałam wszystkiego.
nie wiem, czy wynaleziono już kompleksowe lekarstwo na zespół napięcia przedmiesiączkowego,
ale sądząc po spektrum objawów do ogarnięcia – zadanie to wydaje się być na miarę nagrody Nobla.
podobno zostało opisanych i udokumentowanych przeszło 150 różnych objawów PMS’u – między innymi:
* rozdrażnienie, * huśtawka nastrojów, * dysforia, * agresja, * depresja, * płaczliwość,
* problemy z koncentracją i zapamiętywaniem, * zmniejszona aktywność życiowa,
* uczucie zmęczenia, zmiana apetytu, * bóle głowy, * bóle pleców, * bolesność piersi, * zaparcia i wzdęcia,
* uczucie ciężkości, * opuchnięcia (głównie nóg i twarzy), * wzrost masy ciała od 2 do 4 kg,
* zaostrzenie alergii, * wzmożone pocenie i uczucie gorąca, * pogorszenie koordynacji ruchów,
* problemy ze wzrokiem, * smutek, przygnębienie, rozczarowanie.
a ponieważ nie jestem z tych, co sobie czegokolwiek żałują, więc nietrudno się domyślić,
że mam absolutnie wszystkie z wyżej wymienionych objawów. wszyściuteńkie, co do jednego.
dlatego w skrócie nazywam ten stan syndromem “NIENAWIDZĘ ŚWIATA”
i nawet ułożyłam na jego cześć piosenkę, której wam niestety nie przytoczę,
bo jest wysoce niecenzuralna.
ja wiem, że nowoczesne, wyzwolone i aktywne kobiety w takich przypadkach zaciskają zęby,
przybierają ten najbardziej kuszący z uśmiechów i dzięki swej cudownej wewnętrznej twórczej energii
mkną naprzód niczym roziskrzone światłem komety, ale ja – niestety –
jestem w tych dniach spuchniętym i rozdeptanym grzybem purchawkowym,
który ma za złe całemu światu, a najbardziej sobie.
i nie wiem, czy ktokolwiek lub cokolwiek jest w stanie zmienić ten mój godny pożałowania letarg,
gdyż nawet Syd w tych dniach upraszana jest przeze mnie o trzymanie się z daleka.
dawniej się jeszcze hamowałam, ale teraz już komunikuję jej bez ogródek co następuje:
– Lepiej się do mnie teraz nie odzywaj…
– Czy mogłabyś przestać mi się przyglądać?
– Przepraszam, ale mnie to kurwa nie śmieszy, więc przestań.
– Daj mi coś słodkiego, bo inaczej zacznę wrzeszczeć.
– Aaaaaarrrrrghhhhh…. kurwa! kurwa! kurwa!
i niechaj pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie doświadczył tego stanu
u siebie lub u bliskiej osoby. to faza, w której naprawdę ciężko się kontrolować
i samą siłą woli postawić siebie do pionu.
macie jakieś sposoby na galopujący PMS?
Przyłączysz się? Ciałopozytywnie o życiu, tyciu i chudnięciu
tak moja rada na twój przerośnięty nieco PMS ( o ile to PMS), zacząć robić to wszystko, co ja muszę robic codziennie, mając PMS, pracę, dom, dziecko i w cholerę obowiązków na wczoraj. Spróbuj najpierw zdążyć na drugi koniec miasta po dzeicko, zawieź je na trening, zrób w międzyczasie obiad i ogranij chałupe, potem odrabiajcie razem lecje (do 2 godzin), potem zobacz jakie masz włosy i paznokcie (fatalne), umyj podłoge i około 21 wieczorem usiądź na chwile odpocząc. Nawet nie poczujesz zapachu czekoladek.
wiesiołek, brać regularnie.
z mojej perspektywy – taaaaakie pmsy jak opisujesz mialam przed totalnym outbreakiem deprechy. teraz na prochach juz tak mi sie nie robi – troche tylko strach pomyslec, co bedzie jak odstawie….uwazaj na siebie i moze pogadaj z lekarzem, bo czasami pomaga zwiekszenie dawki prochow na 7 dni przed miesiaczka , a potem wracasz do swojej dawki. nonetheless, mnie moj wlasny przeddepresyjny pms wykanczal dokladnie tak jak piszesz.
Hello :) Czy Ty czasem nie przesadzasz? Czy to PR…? Bo przecież Sydek rownież ma stany przed, w trakcie i po…ale jakoś dziwnie znosi Twoje wylacznie napięcia..oj, oby dała radę..może juz napięcie monopauzy Cię neka ..uhm ;) hej, a może rok bez narzekania.. Co?? Troszkę radości, optymizmu i słońca w duszy???????!!!!!!!!!?????? Polecam :))
mnie mój właśnie męczy, co oprócz wqrwienia na wszystko ma też i dobre strony- mam wypucowane mieszkanko, robota mi się w rękach pali, a spać poszłam o 3.30 – taaak mnie nosi ;)
wrzucę Ci coś fajnego
https://www.youtube.com/watch?v=Cj25UpcBDt0#t=143
po wieloletnim łykaniu hormonów w celu nie powicia dziecięcia mocno się u mnie uspokoiło. A teraz robię jak szarywróbel, w te dni popijam sobie to i owo procentowo. Wolę by męczył mnie kacyk niż pms :)
mam koszmarne bóle a tydzień wcześniej odkrywam samą siebie jaką irracjonalnie zjadliwą jędze, dodatkowo bóle koszmarne głowy, tzw. napierdalająca migrena. zatem na kilka dni przed piję mnóstwo wody, a w this momentous day zwyczajnie robię se drinka z tego co znajdę, wódka z colą (po której mnie żołądek nawala, bo ja to na colę reaguję organicznym wstrętem), whisky z wodą truskawkową (bleee, zaś z cytrynową jest ok) z braku laku browar. moja lekarka twierdzi, że też tak ma i walić nospy etc tylko z miejsca porządną lufę walnąć bez rozcieńczania. no ja bez rozcieńczenia nie daję rady, nie ten stopień alkoholizmu ;)
Ta animacja co ja dodalas do posta dziala na mnie jak pms. Amen.
nie występuje u mnie pms – może dlatego, ze antykoncepcja hormonalna barana od lat pomaga
o! dziewczynka z „Orphana”!
jak w TYM jestem, pomaga mi tylko myśl 'to tylko chwilowe’. behawioralnie nic mi nie pomaga.